Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy Belgia wyjdzie z kryzysu?

Treść

Trwające blisko pół roku rozmowy mające na celu utworzenie rządu zakończyły się fiaskiem. Doprowadziło to do najpoważniejszego kryzysu politycznego, w jakim znalazła się Belgia w swojej najnowszej historii.

Tak uważa były premier Belgii Guy Verhofstadt. Polityk ten, który po przegranych wyborach w czerwcu 2007 r. musiał pożegnać się z fotelem pierwszego ministra, obecnie znów urasta do miana jednego z najważniejszych w kraju. Król Belgii Albert II powierzył mu bowiem funkcję tzw. informatora, który zażegna konflikt trwający praktycznie od samych wyborów między zwycięską partią chadecką Yvesa Leterme'a a liberałami. Od czasu powołania nowego parlamentu pozostawał on na uboczu i nie wtrącał się w wybuchające co chwilę spory.
Leterme otrzymał wówczas zadanie utworzenia nowego rządu, co w zaistniałej sytuacji wymagało koniecznie zawiązania koalicji z innymi ugrupowaniami. Oprócz oczywistych różnic programowych dodatkową trudność stanowił fakt odwiecznego podziału Belgii na francuskojęzyczną Walonię i niderlandzkojęzyczną Flandrię. Leterme, reprezentujący głównie Flamandów, od początku jako swój podstawowy postulat stawiał szeroką reformę ustrojową państwa, dającą większe uprawnienia regionom. W istocie chodziło jednak o to, by oderwać Flandrię od Walonii, tak by mogła się rządzić samodzielnie. Na taki postulat nie mogła się zgodzić nawet bliźniacza partia chrześcijańska z frankofońskiego regionu. Mówiono o "zamachu na jedność kraju" czy "zamachu na konstytucję", lecz nie argumenty polityczne odgrywały tutaj zasadniczą rolę. Waloni doskonale zdawali sobie sprawę, że ich w zasadzie biedny, rolniczy region, w oderwaniu od prężnej i rozwijającej się Flandrii, ogromnie straciłby na znaczeniu, jeśli w ogóle miałby szanse przetrwać. Dlatego tak usilnie bronią jedności Belgii.
Czy Verhofstadt, znany z tego, iż lubiany jest w obu regionach, gdyż często umiał godzić ich interesy, będzie potrafił zażegnać obecny kryzys w państwie? A jednocześnie czy sam będąc Flamandem, pamięta, jak rozbudził nadzieje swoich ziomków, obiecując im, że celem jego rozmów będzie owa głęboka reforma ustrojowa, której tak oczekują?
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2007-12-05

Autor: wa