Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Brytyjski indyk walczy z Lizboną

Treść

Sprzeciwiająca się ratyfikacji traktatu lizbońskiego brytyjska United Kingdom Independence Party rozpoczęła wczoraj akcję wysyłania ulotek nawołujących Irlandczyków do głosowania przeciwko ratyfikacji tego traktatu. Wysłanych zostanie 1,5 mln listów, które powinny dotrzeć do skrzynek Irlandczyków między 17 a 21 września. Zwolennicy traktatu zarzucają UKIP szerzenie rasizmu. Tymczasem jutro z wizytą do Irlandii udaje się Lech Wałęsa, który będzie agitował za przyjęciem traktatu.

Na wydanych przez UKIP ulotkach znajduje się informacja, że traktat lizboński daje Unii Europejskiej pełną kontrolę nad imigracją, ostrzegając przed napływem tanich robotników z Turcji w chwili, kiedy ta wejdzie do Unii Europejskiej. Argumentację zobrazowano wizerunkiem indyka (w języku angielskim Turcja i indyk mają niemalże identyczną pisownię - jedno pisze się wielką, drugie małą literą) z medalionem na szyi oraz hasłem "Wolność poruszania się dla 75 mln ludzi". Szata graficzna ulotki wywołała sprzeciw irlandzkich polityków opowiadających się za Lizboną, w szczególności zaś eurodeputowanej Marian Harkin, której zdaniem jest ona oburzająca i rasistowska. - Referenda narodowe są z definicji wewnętrzną sprawą narodową - oświadczyła.
- Twierdzenie, że to, co dzieje się w Irlandii, nie dotyczy nikogo innego poza Irlandczykami, mija się z prawdą. Należy podkreślić, że irlandzkie szczęście oznacza, iż 2 października nie zagłosują oni jedynie w kwestii własnej przyszłości jako narodu, ale jako pełnomocnicy pół miliarda Europejczyków - ripostował Nigel Farage, przewodniczący United Kingdom Independence Party. - Hipokryzja zwolenników traktatu reformującego nie zna granic. Jeżeli głos w tej sprawie zabiera ktoś spoza Irlandii, kto jest przeciwnikiem zapisów z Lizbony, nazywają to wtedy zagraniczną ingerencją. Nie przeszkadza to im jednak robić dokładnie tego samego - zauważył.
O trafności tej uwagi świadczy zaplanowana na dziś wizyta w Irlandii byłego prezydenta Polski Lecha Wałęsy (notabene kilka miesięcy wcześniej przemawiającego na kongresie Libertasu, partii przeciwnej traktatowi), który na zaproszenie Endy'ego Kennego, lidera Fine Gael, będzie agitował za ratyfikacją tej unijnej konstytucji. - Pojadę do Irlandii zachęcać naszych irlandzkich przyjaciół do ratyfikacji traktatu - zapewniał Wałęsa w rozmowie z dziennikiem "The Irish Times", tłumacząc, że "Unia Europejska potrzebuje traktatu lizbońskiego dokładnie tak, jak samochód potrzebuje kierowcy, ktokolwiek by nim nie był". - Traktat lizboński nie jest najlepszy, ale UE potrzebuje ram i zasad - tłumaczył były prezydent, wydając się zapominać, podobnie zresztą jak większość zwolenników federalizacji, że w sytuacji odrzucenia zapisów z Lizbony nadal będą obowiązywały zapisy traktatu nicejskiego.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-09-17

Autor: wa