Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Fiasko akcji "K"

Treść

Ksiądz Stanisław Andrzej Słonka (1898-1975) i ksiądz Kazimierz Buzała (1875-1958)
Wszelka aktywność duszpasterska jednocząca wiernych wokół Kościoła i wartości przez niego głoszonych stanowiła potencjalne zagrożenie dla narzuconego Narodowi ustroju, obcego duchowo i cywilizacyjnie dla większości społeczeństwa. Księża związani w czasie okupacji z Armią Krajową, utrzymujący po wojnie bliskie kontakty ze środowiskiem robotniczym, a nadto gromadzący wokół siebie młodzież, byli poddani szczególnej inwigilacji ze strony władz. Również ci duchowni, którzy mieli odwagę występować przeciw narzucanym siłą ludności wiejskiej spółdzielniom produkcyjnym przez lokalne komórki partyjne, byli klasyfikowani do "wrogów ustroju".
Ksiądz Stanisław Słonka urodził się 28 listopada 1898 r. w Jeleśni, powiat Żywiec, jako syn Andrzeja i Karoliny z domu Dybek. Ukończył szkołę podstawową w Jeleśni, a następnie uczęszczał do Gimnazjum im. Marcina Wadowity w Wadowicach oraz do gimnazjum w Krakowie. W czasie I wojny światowej służył w wojsku austriackim (1916-1917).
Studia teologiczne rozpoczął w 1917 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, z przerwą w 1920 r., kiedy to wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej w stopniu podchorążego. Święcenia kapłańskie przyjął 21 grudnia 1922 roku.
Praca duszpasterska
Po święceniach pracował jako wikariusz w parafiach: Pobiedr (1 sierpnia 1923 r. - 13 sierpnia 1925 r.) i Poronin (14 sierpnia 1925 r. - 31 marca 1931 r.). Następnie objął posadę katechety w Żywcu-Zabłociu (1 kwietnia 1931 r.). Po ośmiu latach pracy katechetycznej został wikariuszem w tejże parafii (1 marca 1939 r.).
W okresie okupacji hitlerowskiej ks. Słonka, pracując w parafii w Żywcu-Zabłociu, w 1940 r. został wydalony ze szkoły przez Niemców. Za jego wiedzą od 1941 r. miejscowa plebania pełniła rolę skrzynki kontaktowej konspiracyjnej organizacji wojskowej Związek Walki Zbrojnej (ZWZ). W lutym 1942 r. ks. Słonka wstąpił do ZWZ, przyjmując pseudonim "Andrzej Stasiak". W styczniu 1943 r., ostrzeżony przed grożącym mu aresztowaniem, opuścił parafię i ukrywał się do 31 marca 1945 r. - za wiedzą ks. abp. Adama Stefana Sapiehy - na terenie diecezji sandomierskiej pod przybranym nazwiskiem ks. Władysław Wolny. W tym też czasie został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi przez AK i otrzymał stopień majora.
Po zakończeniu okupacji hitlerowskiej powrócił do Żywca-Zabłocia i jako wikariusz podjął normalne obowiązki duszpasterskie. 29 czerwca 1948 r. ks. Słonka został mianowany administratorem parafii w Żywcu-Zabłociu.
W kręgu zainteresowania UB
W tym samym roku (1948) wraz z dawnymi partyzantami zdecydował się ujawnić swoją okupacyjną działalność w AK przed specjalną Komisją w Bielsku-Białej. Według instrukcji UB, nie oznaczało to jednak zakończenia jego kontaktów z AK, co więcej, ks. Słonka został uznany za przywódcę i organizatora na terenie powiatu żywieckiego nielegalnej organizacji pod nazwą Obóz Wielkiej Polski lub Narodowa Organizacja Wojskowa i był poddany stałej inwigilacji.
W związku z pożarem, jaki wybuchł na terenie fabryki papieru w Żywcu wskutek sabotażu przemysłowego 18 czerwca 1949 r., została aresztowana grupa młodzieży z Żywca-Zabłocia. W wyniku przesłuchań ustalono: "Wszelkie dane uzyskane dotychczas w opracowaniu wskazują na to, że ośrodkiem dyspozycyjnym jest plebania w Zabłociu, ściśle - ks. Słomka [właściwie: Słonka - przyp. P.M.], a jego prawą ręką wikary parafii Zabłocie ks. Figura". W ślad za tym nastąpiły masowe przesłuchania z kręgu kościoła w Żywcu-Zabłociu, które objęły 50 osób. Urząd Bezpieczeństwa założył sprawę obiektową pod kryptonimem "Papa", a potem "Owies", w celu zdobycia materiałów obciążających administratora parafii, tj. ks. Słonkę, oraz ks. Franciszka Figurę, wikariusza opiekującego się miejscowym Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży Męskiej i harcerstwem. Funkcjonariusze UB podejmowali również nieudane próby werbunku ks. Figury w celu zdobycia kompromitujących materiałów na ks. Słonkę. Nie przyniósł też oczekiwanych skutków podsłuch zamontowany na plebanii w Żywcu-Zabłociu.
Działania wymierzone w ks. Słonkę nasiliły się jeszcze bardziej w 1950 r., kiedy to Sekcja V Wydziału V Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie założyła na księży wywodzących się z Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" oraz wspierających inne organizacje niepodległościowe sprawę pod kryptonimem "Nielegalni" w celu rozpracowania i zlikwidowania ich działalności. Wspomnianych księży wzywano na częste przesłuchania do urzędów bezpieczeństwa i zastraszano.
Żywiec był miejscowością, gdzie funkcjonowało kilka zakładów przemysłowych. Z tego powodu władze szczególną uwagę zwracały na kontakty robotników z duchowieństwem. Niemile widziane było nawet ogłaszanie Mszy Świętych wieczornych dla ludności, często pracującej do godzin popołudniowych w zakładach, a tym bardziej odprawianie nabożeństw w intencji robotników danego zakładu. W związku z tym zarzucano ks. Słonce, iż inspirował zamawianie Mszy Świętych przez robotników fabryki Solali w intencji załogi tego zakładu.
Akcja "K"
Ksiądz Stanisław Słonka został aresztowany w ramach tzw. akcji "K" (akcja była wymierzona w grupę księży podejrzewanych przez UB o działalność antypaństwową) przez miejscowy Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego 20 października 1950 r. na podstawie zgromadzonych materiałów z lat 1945-1948: "(...) które niezbicie świadczyły, że ksiądz Słonka jest zdecydowanym wrogiem, prowadzącym wrogą robotę". Osadzony został najpierw w więzieniu śledczym w Żywcu, a od 2 grudnia 1950 r. w Krakowie, przy placu Inwalidów. Cały czas poddawany był brutalnemu śledztwu i wielokrotnym przesłuchaniom. Próbowano zmusić go do przyznania się do "winy" oraz do obciążenia zeznaniami metropolity ks. kard. Adama S. Sapiehy. W tym czasie kuria krakowska wystosowała pismo do władz bezpieczeństwa w sprawie bezprawnego przetrzymywania czwarty miesiąc w więzieniu ks. Słonki, który "coraz bardziej zapada na zdrowiu". Aresztowany kapłan pomimo wywieranej na niego presji nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Dramaturgii okolicznościom związanym z uwięzieniem ks. Słonki dodał fakt aresztowania i szantażowania młodzieży harcerskiej, dziewcząt z Sodalicji Mariańskiej oraz ministrantów z parafii, aby w ten sposób obciążyć aresztowanego kapłana. Efekty tych działań okazały się jednak mizerne, co świadczy, iż szykanowana młodzież zdała jeden z najtrudniejszych egzaminów, przed jakim stanęła: "Nie mając najmniejszej podstawy do oddania wymienionego księdza pod sąd, śledztwo przeciwko niemu zostało umorzone i został zwolniony". Ten przypadek nieumiejętnego rozpracowania duchowieństwa wnikliwie analizowano przez następne dni w WUBP w Krakowie, wyrzucając pracownikom brak profesjonalizmu: "(...) czym narobiliśmy dużo szkody (...). Zastanawiając się nad przyczyną zwolnienia tego księdza należy stwierdzić, że zwolniliśmy jednego z najbardziej zdecydowanych wrogów, co potwierdzają posiadane materiały powiązania księdza Słonki z nielegalnymi organizacjami itp. (...). Zwolnieniem w/w. z aresztu daliśmy atut wrogowi, że aresztujemy niewinnych księży, a jeżeli rozchodzi [się] o osobę księdza Słonki, to ten po aresztowaniu i następnie zwolnieniu przejdzie do pracy wrogiej, głęboko zakonspirowanej".
Ksiądz Słonka, według materiałów UB, został zwolniony z więzienia 24 lutego 1951 r. (według relacji ks. Słonki, 28 lutego 1951 r.). Po powrocie do parafii nie został dopuszczony przez referat wyznaniowy do złożenia tzw. ślubowania w celu objęcia parafii jako proboszcz. Niezależnie od tego nadal prowadził aktywną pracę duszpasterską, za co był wielokrotnie karany administracyjnie: np. za organizowanie rzekomo nielegalnych zbiórek pieniężnych na kościół, za zmianę przebiegu procesji Bożego Ciała. Ponadto wymierzano mu dotkliwe domiary podatkowe za jego nieprzejednaną postawę społeczną.
Pomimo wielokrotnych nacisków ze strony Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Żywcu, referentów wyznaniowych oraz kierownika oświaty - nie brał udziału w zebraniach ani też w zjazdach kapłanów "postępowych". W 1955 r., mając na uwadze jego wrogi stosunek do Polski Ludowej i ZSRS oraz w celu stwierdzenia "faktycznej działalności na obecnym etapie figuranta" - założono na ks. Stanisława Słonkę sprawę ewidencyjno-obserwacyjną pod kryptonimem "Czarny". W 1958 r. ks. Słonka otrzymał tytuł kanonika z przywilejem noszenia rokiety i mantoletu. W 1968 r. powierzono mu funkcję wicedziekana dekanatu Żywiec-Południe, a od 1971 r. był dziekanem tegoż dekanatu. Do końca był postrzegany przez władze jako nieprzejednany wróg panującego systemu. Zmarł 5 lipca 1975 roku. Pogrzeb odbył się trzy dni później w Żywcu-Zabłociu.
Niewygodny dziekan
Tą samą akcją "K", jak ks. Słonka, był objęty ks. Kazimierz Buzała. Urodził się 5 października 1875 r. w Zakrzowcu, powiat Bodzanów. W latach 1895-1899 odbył studia teologiczne na UJ w Krakowie. Święcenia kapłańskie przyjął 23 lipca 1899 roku. Posługę duszpasterską pełnił jako wikariusz w parafiach: Morawica (1 września 1899 r. - 31 stycznia 1900 r.); Łodygowice (31 stycznia 1900 r. - 31 sierpnia 1901 r.) oraz w Krakowie w parafii Wniebowzięcia NMP (31 sierpnia 1901 r. - 1 września 1905 r.), gdzie był również katechetą w IV gimnazjum. Następnie pracował jako wikariusz w parafii katedralnej w Krakowie oraz katecheta i notariusz w kurii biskupiej (1 września 1905 r. - 25 sierpnia 1910 r.). 25 sierpnia 1910 r. objął probostwo w parafii Niegowić. Od 1937 r. pełnił urząd dziekana dekanatu niepołomickiego. W roku 1925 otrzymał tytuł kanonika z przywilejem noszenia rokiety i mantoletu, a w 1928 r. godność podkomorzego Ojca Świętego.
Będąc już dziekanem dekanatu Niepołomice, ks. Kazimierz Buzała podczas wizyty u ks. kard. Sapiehy w sierpniu 1950 r. w Niegowici skarżył się, iż: "Starosta i UB ciągle go odwiedzają i namawiają go do pozytywnego ustosunkowania się do spółdzielni produkcyjnych". Wcześniej już - w związku ze swoją antyludową postawą - został wraz z wikariuszem ks. Karolem Wojtyłą zaliczony przez starostę bocheńskiego do grupy księży negatywnie ustosunkowanych do władzy ludowej.
21 października 1950 r., w ramach wspomnianej akcji "K" prowadzonej przez Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie przeciwko grupie duchownych (m.in. ks. Stanisławowi Słonce), ks. Kazimierz Buzała został aresztowany przez pracowników UB. Prawdopodobnym motywem aresztowania była jego postawa wobec spółdzielni produkcyjnych oraz miejscowej komórki partyjnej, której uniemożliwił zajęcie Domu Katolickiego na sekretariat partii komunistycznej. Po dwóch tygodniach przetrzymywania w więzieniu, wskutek interwencji Kurii Metropolitalnej w Krakowie, która w piśmie do WUBP w Krakowie z 24 października 1950 r. przestrzegała, iż: "(...) zatrzymanie w więzieniu, czy nawet w areszcie zagraża poważnie nie tylko zdrowiu, ale nawet i życiu tego 77-letniego kapłana", został wypuszczony na wolność. Jak relacjonowali w maju 1951 r. pracownicy Sekcji V WUBP w Krakowie w swym raporcie z wykonanych zadań w terenie: "(...) zasadniczym błędem popełnionym przy areszcie wymienionego księdza było to, że przy realizacji nie zwróciliśmy uwagi na jego podeszły wiek i słabe zdrowie, co było powodem, że masowo wpływały do naszego Urzędu podania miejscowej ludności parafialnej o zwolnienie księdza z aresztu, uzasadniając jego stary wiek i zły stan zdrowia. (...) najważniejszym błędem przy areszcie tego księdza było to, że przystąpiliśmy do aresztu na podstawie niesprawdzonych danych agenturalnych, na których nie było także żadnego potwierdzenia. Fakt ten był rezultatem, że ksiądz Buzała w prowadzonym śledztwie do niczego się nam nie przyznał i tym samym z aresztu musiał być zwolniony, jako człowiek aresztowany niewinnie na podstawie fałszywych oskarżeń, jak sam oświadczył".
Zaplanowana intryga
Po opuszczeniu więzienia powracającego do parafii ks. Buzałę zatrzymała przed plebanią około 100-osobowa grupa niechętnych proboszczowi parafian - prawdopodobnie zainspirowana przez organa UB - domagając się od niego ustąpienia z parafii. Ksiądz Buzała wskutek wywieranych na niego presji i nacisków w styczniu 1951 r. złożył rezygnację z probostwa i opuścił Niegowić, zamieszkując w Bodzanowie. Rezygnacja nie została jednak przyjęta przez kurię biskupią, a na czasowego administratora parafii wyznaczono innego księdza. W lipcu 1951 r. ks. Buzała został mianowany referentem kurii. W sierpniu tego samego roku poprosił jednakże o zwolnienie z tej funkcji, gdyż, jak pisał: "Cały czas nieobecności był jednak dla niego męczarnią, tęsknił za kościołem i pracą w nim". Prosił o możliwość powrotu do parafii Niegowić, w której pracował przeszło 40 lat. Za zgodą kurii metropolitalnej podjął próbę powrotu do swej dawnej parafii. 14 września 1951 r. ponownie jednak doszło do wrogich zajść na terenie Niegowici. Wskutek tego ostatecznie 28 września 1951 r. ksiądz złożył nieodwołalną rezygnację z probostwa w Niegowici i urzędu dziekana. Powrócił do Bodzanowa. W 1953 r. otrzymał propozycję objęcia rektorstwa w Domu Księży Emerytów w Krakowie, lecz nie zdecydował się na nią. W międzyczasie parafianie z Akcji Katolickiej parafii w Niegowici - świadomi niesprawiedliwości, jakiej ofiarą stał się ich długoletni proboszcz - podjęli w kurii starania o jego powrót do parafii, lecz przeżycia, jakich doświadczył ks. Buzała, wycisnęły na jego psychice niezatarty ślad.
W 1954 r. otrzymał propozycję objęcia probostwa w parafii Gdów, lecz Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Krakowie nie wyraziło na to zgody, konsekwentnie traktując go jako "wroga ludu".
Ostatecznie ks. Kazimierz Buzała do końca mieszkał gościnnie w Bodzanowie, gdzie też 6 stycznia 1958 r. zmarł.
Przykład jego życia i postawy w dramatyczny sposób obrazuje, do jak bezwzględnych metod, polegających na manipulowaniu parafianami, odwoływały się komunistyczne władze w celu moralnego zdyskredytowania księży wobec wiernych i wyeliminowania niewygodnych dla siebie duszpasterzy.
ks. dr Przemysław Mardyła
"Nasz Dziennik" 2009-04-18

Autor: wa