Przejdź do treści
Przejdź do stopki

O życiu Ewagriusza z Pontu (Vita Evagrii)

Treść

Zacznę teraz mówić o życiu abba Ewagriusza, diakona z Konstantynopola, na którego biskup Grzegorz nałożył ręce. Godzi się bowiem, abyśmy donieśli o cnotach tego, którego wszyscy chwalili, a który żył tak jak Apostołowie.

[1] Zacznę teraz mówić o życiu abba Ewagriusza, diakona z Konstantynopola, na którego biskup Grzegorz nałożył ręce. Godzi się bowiem, abyśmy donieśli o cnotach tego, którego wszyscy chwalili, a który żył tak jak Apostołowie. Nie byłoby rzeczą sprawiedliwą, aby zamilczeć o jego dziełach, które podobały się Bogu, i jego postępie (105), ale przeciwnie, jest rzeczą słuszną, abyśmy je opisali dla zbudowania i pożytku czytelnika, aby oddał on chwałę Bogu, naszemu Zbawcy, który daje ludziom moc dokonania takich rzeczy.

[2] To on także mnie nauczył drogi Chrystusa i duchowego rozumienia Pisma Świętego oraz tego, czym są opowiastki starych kobiet, jak jest napisane: aby objawił się zarówno grzech, jak i grzesznik. Cały bowiem czas, który spędził na górze, spędziłem razem z nim, każdy z nas zamykając się po swojej stronie. W sobotnią noc i niedzielę przebywałem u niego. Aby nie myślano, że chwalę go czy też sprzyjam nadmiernie, biorę na świadka Chrystusa, iż większość jego cnót widziałem na własne oczy, jak też i cuda przez niego uczynione. Opisuję je dla was, dla pożytku tych, którzy o nich przeczytają i usłyszą, aby chwalili Chrystusa, który daje swoim sługom zdolność czynienia tego, w czym ma upodobanie. Obym był godny i ja również zapoznania was z tym, w jaki sposób przeżył on swoje lata, począwszy od młodości aż do tych wydarzeń, które nastąpiły wskutek praktykowania surowej ascezy, a mianowicie (106) gdy dopełniwszy sześćdziesięciu lat życia, zasnął, jak jest napisane: w krótkim czasie przeżył czasów wiele.

[3] Człowiek, o którym mówimy, pochodził z Pontu. Był synem kapłana z Ibory, którego błogosławiony Bazyli, biskup Kapadocji, wyświęcił na kapłana kościoła, który jest w Arkeus. Po śmierci biskupa św. Bazylego i śmierci swego ojca, z woli Bożej kapłana, Ewagriusz udał się do Konstantynopola. Był pełen wiedzy, ponieważ kroczył śladami św. Bazylego. Przystał do Grzegorza, biskupa Konstantynopola, a kiedy ten spostrzegł, że Ewagriusz jest wykształcony i bardzo inteligentny, wyświęcił go na diakona. Był bowiem prawdziwie człowiekiem mądrym, powstrzymującym się od namiętności oraz nienagannym diakonem. W czasie soboru, który odbył się w Konstantynopolu, on również przybył do Konstantynopola razem z naszymi ojcami biskupami i zdobywał [w polemice] przewagę nad heretykami. Ewagriusz zmierzył się w dyskusji z biskupem Nektariuszem (107), ponieważ z uwagą czytał Pisma, a jego umysł był w stanie odeprzeć wszystkie herezje dzięki posiadanej mądrości. Stał się więc bardzo znany w Konstantynopolu, ponieważ pokonał heretyków mocą i piękną mową.

[4] W całym mieście otaczała go sława. Po swym nauczaniu, z powodu pychy, jaka nim zawładnęła, wpadł w sidła demona [który nakłaniał go do] pożądania w myśli kobiet – jak opowiadał nam później, kiedy już uwolnił się z tej namiętności. Ze swej strony pewna kobieta kochała go również gorąco. Ale Ewagriusz bał się Boga i nie popełnił z nią grzechu, ponieważ kobieta ta była zamężna. On także czuwał nad swoim sumieniem, zwłaszcza że jej mąż był osobistością szlachetnego pochodzenia, bardzo sławny. Rozważał też przed samym sobą, jak wielki będzie wstyd, jaki grzech, jaki sąd i radość z jego powodu, której doznają heretycy – ci, których przedtem tak upokarzał. Modlił się nieustannie do Boga, prosząc o pomoc w walce z namiętnością, która przyszła na niego. W istocie bowiem kobieta trwała (108) w szalonym uczuciu do niego, dopóki nie mogła liczyć na odniesienie zwycięstwa. Chciał uciec daleko od niej, ale nie był do tego zdolny, ponieważ jego myśli były przywiązane do przyjemności jak myśli dziecka.

[5] Jednak miłosierdzie Boże nie kazało na siebie czekać; wskutek jego próśb i modlitw nagle przyszło do niego. Zanim coś złego mogło przytrafić się jemu i owej kobiecie, dało mu moc, zsyłając pewne objawienie. W nocnym widzeniu Pan posłał do niego aniołów ubranych okazale niczym żołnierze prefekta. Pochwycili go i zabrali ze sobą, jak gdyby prowadząc przed trybunał; zakuli go w łańcuchy razem z innymi przestępcami i nałożyli obrożę na szyję oraz kajdany na nogi. Prześladowali go, ale nie odsłonili powodu, dla którego go zatrzymali. Myślał tymczasem w duchu, że prześladowali go z powodu tamtej sprawy, sądząc że (109) mąż kobiety doniósł na niego prefektowi.

[6] Był więc zupełnie przygnębiony. Wtedy anioł, który pojawił się przed nim, zmienił wygląd twarzy, przybierając postać jednego z jego przyjaciół, który przychodził z wizytą i pocieszeniem. Gdy on tymczasem był związany z innymi przestępcami, zapytał go: „Dlaczego ciebie zatrzymano, księże diakonie?” Rzekł: „Nie znam prawdy, ale myśl mi podpowiada, że pewien człowiek na mnie doniósł, a mogła skłonić go do tego nierozumna zazdrość. Obawiam się więc, żeby nie dał pieniędzy sędziemu i nie doprowadził nagle do zabicia mnie”. Anioł powiedział do niego: „Jeśli słuchasz mnie, który jestem twoim przyjacielem, [to muszę ci powiedzieć, że] nie jest dla ciebie rzeczą dobrą przebywać w tym mieście”. Ewagriusz rzekł: „Jeśli Bóg mnie uwolni z tego utrapienia, a ty mnie [jeszcze] ujrzysz w Konstantynopolu, to powiedz [mi]: «Zasługujesz na tę karę»”. Anioł, który przybrał postać jednego z jego przyjaciół, rzekł do niego: „Przyniosę ci Ewangelię. Przysięgnij mi: «Nie pozostanę więcej w tym mieście» oraz to, że zatroszczysz się o zbawienie swojej duszy. A ja (110) uwolnię cię z tego utrapienia”. I on przysiągł przed nim na Ewangelię w ten sposób: „Poza jednym dniem, który spędzę po to, aby załadować moje ubrania na statek, na pewno nie pozostanę dłużej w tym mieście”. Skoro tylko złożył przysięgę, ocknął się z tej wizji, którą miał w nocy, i rzekł: „Chociaż przysiągłem we śnie, to jednak [naprawdę] przysiągłem”. Natychmiast wstał, załadował swoje rzeczy i ubrania na statek i wyruszył do Jerozolimy.

[7] Tam przyjęła go z wielką radością błogosławiona Melania, Rzymianka. Ponownie [jednak] diabeł uczynił twardym jego serce, jak niegdyś serce faraona. Jego serce doświadczało wątpliwości i było rozdarte. Młodość, która w nim wrzała, bogactwo wiedzy w słowie, przebieranie się w piękne i rozmaite stroje – zmieniał je dwa razy na dzień – sprawiły, że popadł w pychę i przyjemności ciała. Ale Bóg, który nigdy nie dopuszcza do zguby swoich wybranych, zesłał nagle febrę na niego, tak że nabawił się ciężkiej choroby; jego ciało stało się wyschłe jak trawa. (111) Choroba ta sprawiała w nim tajemne cierpienia, tak że lekarze byli bezradni wobec tych nieszczęść i nie mogli go uleczyć. Święta Melania rzekła do niego: „Mój synu, Ewagriuszu, ta przewlekła choroba nie podoba mi się. Nie ukrywaj przede mną swoich myśli. Być może mogłabym ciebie uleczyć. Wyjaw odważnie swoje myśli, gdyż widzę, że ta choroba nie przyszła na ciebie bez Bożego przyzwolenia”. Wtedy odsłonił przed nią wszystkie swoje myśli. Rzekła do niego: „Daj mi słowo, że nałożysz habit mnicha i chociaż jestem grzeszną kobietą, będę prosić Boga, aby łaskawie obdarzył cię zdrowiem”. Dał jej swoje słowo i po kilku dniach wyzdrowiał, wstał, nałożył habit i wyjechał, udając się w podróż na górę Pernoudj w Egipcie.

[8] Pozostał tam przez dwa lata, a w trzecim roku udał się na pustynię do Cel. Pozostał tam szesnaście lat, podejmując wiele ascetycznych ćwiczeń, a zmarł w wieku lat sześćdziesięciu. Nie zaznał (112) goryczy fizycznej starości i zmarł, jak jest napisane: W krótkim czasie przeżył czasów wiele, wcześnie został zabrany do Pana, aby złość nie odmieniła jego umysłu.

[9] Pewnego dnia zapytał nasz ojciec [Ewagriusz] abba Makarego : „Ojcze, jak mógłbym pokonać ducha nieczystości?” Starzec odpowiedział: „Nie jedz niczego w swoim czasie, ani owoców, ani niczego gotowanego na ogniu”.

[10] Był to człowiek godny podziwu, ponieważ rozstał się z życiem pełnym wygód i dostatku. Ale nie jest rzeczą słuszną, aby zacząć od opowiadania o jego starości.

[11] Odmawiał dziennie sto modlitw, pomimo że był wysoko cenionym skrybą. Kiedy kończył się ósmy rok ciągłej ascezy, uprawianej bez żadnego wytchnienia, zaczął odczuwać wewnątrz ból pęcherza i odbytnicy, gdyż jego pokarm był twardy jak kamień. Starcy nakazali mu zmienić rodzaj ascezy i nie jadł już chleba aż do śmierci, ale spożywał trochę (113) jarzyn i ziołowego wywaru, popijając go między posiłkami, które mu wystarczały – aż wypełnił swój krótki czas. Co do owoców i innych rzeczy, które sprawiają przyjemność ciału, to nigdy ich nie jadł ani nie pozwalał ich jeść swoim uczniom. Taka była jego asceza dotycząca pokarmów.

[12] Co do snu, to miał pewną określoną regułę: spał trzecią część nocy, a w dzień nie spał w ogóle. Miał podwórko ogrodzone, po którym spacerował wzdłuż i wszerz w samym środku dnia, aby odpędzić od siebie sen, zajmując umysł określonym rozważaniem. Po przespaniu jednej trzeciej nocy resztę czasu poświęcał spacerowi na podwórku, medytując i modląc się, aby odpędzić sen, i zajmując swój umysł rozważaniem Pisma Świętego.

[13] Miał umysł bardzo czysty i zasłużył na łaskę mądrości, wiedzy i rozeznawania, dzięki której rozpoznawał dzieła demonów. Był bardzo biegły w znajomości Pisma Świętego i prawowiernej tradycji Kościoła katolickiego. W istocie same księgi, które napisał, (114) zaświadczają o jego znakomitej nauce, wiedzy i umyśle. Napisał bowiem trzy księgi, które zawierają jego doktrynę: jedną – o mnichach żyjących wspólnie, drugą – o mnichach, którzy żyli w eremach na pustyni, trzecią – o kapłanach Boga, [zachęcając], aby czuwali nad sobą w miejscu świętym. Te wszystkie trzy księgi uczą każdego żyć pożytecznie, mieć umysł niezachwiany i patrzeć zgodnie z prawdą i tradycją Kościoła.

[14] Oto jaki był jego zwyczaj: w sobotę i w niedzielę zbierali się u niego bracia, poddając rozeznaniu swoje myśli w jego obecności przez całą noc, słuchając słów zachęty aż do świtu. Wtedy odchodzili z radością, chwaląc Boga, ponieważ jego nauczanie było bardzo łagodne. Gdy przychodzili, kierował do nich taką prośbę: „Bracia, jeśli komuś pośród was przychodzi do głowy jakaś głęboka i przytłaczająca myśl, niech milczy, aż wszyscy bracia wyjdą, a wtedy niech zapyta mnie na osobności; zostanie to pomiędzy nim a mną. Niech nie (115) wyjawia jej przed braćmi, aby maluczki nie doznał straty w swoim umyśle i nie opanował go nagle smutek”.

[15] Był też tak gościnny, że codziennie przyjmował w swojej celi pięciu lub sześciu gości, którzy przybywali z innego regionu, aby słuchać o jego nauce, mądrości i ascezie. Miał pieniądze, ponieważ wielu mu je przysyłało. Posiadał ponad dwieście sztuk srebra. Przechowywał je ekonom, który cały czas spełniał posługę w jego domu.

[16] Pewnego razu arcybiskup Teofil chciał go zabrać [z pustyni], aby uczynić biskupem Thmuis. On nie chciał i uciekł, aby sprawa nie doszła do skutku.

[17] Pewnego dnia demony przybyły do niego i wymierzyły mu razy. Słyszeliśmy jego głos, ale demonów nie widzieliśmy. Biły go nocą biczami, widzieliśmy na własne oczy ślady uderzeń na jego ciele, Bóg jest tego świadkiem.

[18] Jeśli chcesz dowiedzieć się o próbach, których doświadczył ze strony demonów, to przeczytaj księgę, którą napisał przeciwko demonicznym (116) podszeptom. Zobaczysz całą jego moc i różne pokusy, których doznawał. Jeśli bowiem przedstawił je na piśmie, to dlatego, aby ci, którzy będą o nich czytać, nabrali odwagi, stwierdziwszy, że nie są jedynymi, co doznają tego rodzaju pokus. I on nas nauczył, że określoną myśl pokonuje się takim a takim sposobem. Ten człowiek, choć tak znakomity, był początkowo nieznany.

[19] Pewnego razu demony tak bardzo doświadczały go pokusą nieczystości, że – jak nam [później] powiedział – przyszła mu do serca myśl: „Bóg mnie opuścił” ; i całą noc spędził na modlitwie stojąc w cysternie z wodą, nagi, w środku zimy, aż jego ciało stało się twarde jak kamień. Innym razem gnębił go duch bluźnierstwa i spędził czterdzieści dni bez wchodzenia pod dach celi, aż całe ciało pokryło się robactwem niczym nierozumne zwierzę.

[20] Kilka dni później opowiedział o otrzymanych objawieniach. Nigdy niczego nie ukrywał przed swymi uczniami. „Otóż zdarzyło się, powiada, że siedziałem w celi (117) nocą – lampa świeciła obok mnie – medytując nad jednym z proroków. W środku nocy zostałem porwany i wydawało mi się, że to sen. Zobaczyłem siebie zawieszonego w powietrzu aż na obłokach i objąłem spojrzeniem cały świat. Ten, na którym byłem oparty, powiedział: „Widzisz to wszystko?” Zostałem bowiem wyniesiony aż do obłoków i zobaczyłem naraz cały świat. Rzekłem: „Tak”. Powiedział do mnie: „Dam ci jedno przykazanie. Jeśli je zachowasz, będziesz panował nad tym wszystkim, co zobaczyłeś”. Powiedział jeszcze: „Bądź miłosierny i pokorny, i złóż twoją prawą myśl w Bogu, a będziesz panował nad tym wszystkim”. Kiedy skończył to mówić, zobaczyłem siebie, jak znowu trzymam księgę, a knot lampy pali się, i nie wiedziałem, jak to się stało, że zostałem wyniesiony aż po obłoki. Czy byłem w ciele, czy było to w duchu, nie wiem już tego – Bóg tylko wie”. I walczył on o te dwie cnoty, jak gdyby posiadał [już] wszystkie inne.

[21] Zwykł mówić, że cnota [pokory] prowadzi umysł do prawdziwego poznania, podnosząc go w górę. Jest bowiem napisane (118): [Pan] Naucza pokornych dróg swoich. W istocie cnota ta jest cnotą aniołów. Na temat czystości ciała [mawiał]: „Mnisi i dziewice nie są jedynymi, którzy ją posiadają. Cnota ta jest ich udziałem, ale pośród świeckich jest również dużo takich, co zachowują czystość. A zatem, ponieważ nie wszyscy zachowują czystość ciała, starajcie się o pokój ze wszystkimi i czystość, bez której nikt nie zobaczy Boga.

[22] Nie można było znaleźć w ustach abba Ewagriusza jakiegoś świeckiego słowa ani drwiny i nie chciał on już słyszeć takich słów od drugich.

[23] Słyszeliśmy także na jego temat taką zadziwiającą rzecz: kiedy unikał on abba Teofila, który chciał go uczynić biskupem w Thmuis, uciekł, udając się do Palestyny i spotkał tam pewną kobietę, żonę trybuna. Miała ona ducha nieczystego i nie potrafiła się cieszyć tym, co zostało stworzone, ponieważ demon sprawiał to w niej, wmawiając, że na tym polega życie anielskie. Nie spała już z mężem od wielu lat. Kiedy nawiązała znajomość z (119) abba Ewagriuszem, człowiekiem Bożym, nawrócił on do Boga serce tej kobiety, dzięki samemu słowu i modlitwie – ją i jej męża za jednym razem. Powtarzała bowiem słowa obcych filozofów, nie wiedząc co mówi – rzeczy, które by podziwiano, gdyby ktoś inny je mówił. Ocalił ją w Panu i pojednał z mężem, przywracając między nimi pokój.

[24] Pewnego dnia, gdy przebywał na pustyni, uciekając przed święceniami, przybył do niego pewien starzec. Gdy wędrował drogą, zabrakło mu chlebów, a jego uczeń bliski był już upadku z powodu wycieńczenia. Starzec zatrzymał się na drodze. Anioł przyniósł mu parę bochenków chleba i położył przed nim na drodze wiodącej na pewną górę. Kiedy starzec przybył do abba Ewagriusza, powiedział do niego: „Kiedy wędrowaliśmy do ciebie, ja i mój sługa, cierpieliśmy w drodze z powodu głodu. Nie mogliśmy znaleźć chleba, by posilić się. Mój sługa bliski był już upadku z powodu wycieńczenia, a kiedy rozłożyliśmy skórę na ziemi, zgięliśmy kolana [do modlitwy]. Kiedy odpoczywaliśmy na ziemi, dotarł do nas zapach ciepłego chleba. Kiedy wstałem, znalazłem przed sobą dwa ciepłe chleby (120). Gdy każdy z nas wziął po bochenku, zjedliśmy chleb, odzyskaliśmy siły, wędrowaliśmy dalej i tak przybyliśmy do ciebie”.

[25] Otóż byłem tam także i siedziałem, gdy on opowiadał abba Ewagriuszowi o cudzie, który mu się zdarzył. Powiedział [starzec]: „Wyjaśnij mi więc, czy jest możliwe, żeby demon uczynił podobną rzecz”.

[26] Abba Ewagriusz odpowiedział: „Obaj doświadczyliśmy podobnej rzeczy, ja i ty. Przed kilkoma bowiem dniami szedłem również w odwiedziny do braci. Przechodząc drogą, znalazłem sakiewkę, w której były trzy złote monety. Usiadłem przy niej zastanawiając się, czy może przypadkiem nie upadła komuś z tyłu i nie wróci on, by jej szukać. Kiedy tak spędziłem cały dzień siedząc, nikt nie pojawił się, aby szukać monet. Nie wiedziałem, komu je przekazać, ponieważ nie wiedziałem, do kogo należą. Zwróciłem się z zapytaniem do mieszkańców okolicznych wsi, czy ktoś nie zgubił tego dnia sakiewki. Ponieważ nikt się nie zgłosił, nakazałem memu ekonomowi: «Rozdaj monety obcym [wędrowcom». Niezależnie od tego], czy to był anioł, czy demon, rozdaliśmy monety potrzebującym. Czy ja, czy ty, [obaj] chwalmy Boga, ponieważ tego rodzaju rzeczy nie przynoszą pożytku duszy w niczym, chyba że w jej oczyszczeniu. Jednak pochwalam cię za to, że przyjąłeś (121) pokarm anioła. Z pewnością również diabeł jest w stanie ukraść chleb, aby przynieść go [innym], ale taki chleb nie jest pokarmem fizycznym, ponieważ to, co pochodzi od demonów, jest cuchnące – a gdy [faktycznie] od nich przychodzi, dusza ulega zatrwożeniu, widząc to. Jeśli zaś przeciwnie, pochodzi to od aniołów, dusza nie ulega zatrwożeniu, lecz pozostaje w tym momencie cicha i pełna pokoju. Ten więc, który jest godny przyjąć pokarm aniołów, ma w sobie przede wszystkim zdolność rozeznania, pamiętając o słowach Apostoła, który mówi: Stały pokarm jest właściwy dla doskonałych, którzy przez ćwiczenie mają władze umysłu udoskonalone do rozróżniania dobra i zła.

[27] Pewnego dnia przybyły z kolei na spotkanie z nim trzy demony pod postacią sług Kościoła – w środku dnia, w skwarze południa i tak ubrane, że nie dało się rozpoznać, kim naprawdę są. [Dopiero] potem, jak poszły i przekonał się, że drzwi są zamknięte, zrozumiał, że były to demony (122). Zdawały się rozmawiać z nim na temat wiary, wychodząc od nauki zawartej w Piśmie Świętym. Każdy z nich przedstawiał mu swój problem i [wszystkie] mówiły do niego: „Słyszeliśmy o tobie, że przepowiadasz prawdziwą wiarę. To dlatego przybyliśmy do ciebie, abyś wyjaśnił nam to, o co cię zapytamy”. Odpowiedział im: „Mówcie, czego chcecie”.

[28] Pierwszy powiedział: „Jestem eunomianinem. Przybyłem do ciebie, abyś mnie pouczył, czy Ojciec jest zrodzony, czy nie zrodzony”. Abba Ewagriusz odpowiedział: „Nie odpowiem ci, bo źle zapytałeś. Jeśli bowiem chodzi o naturę nie zrodzoną, to nie da się orzec, czy jest ona zrodzona, czy nie zrodzona”.

[29] Kiedy pierwszy ujrzał, że Ewagriusz pokonał go, polecił wystąpić swemu towarzyszowi. Kiedy ten zbliżył się, powiedział najpierw [do pierwszego demona]: „Źle zapytałeś”. Abba Ewagriusz rzekł do niego: „A ty kim jesteś?” Odpowiedział: „Jestem arianinem”. Abba Ewagriusz rzekł: „Czego szukasz?” Odpowiedział: „Pytam o Ducha Świętego i ciało Chrystusa, czy jest ono naprawdę tym, które zrodziła Maryja”. Święty Ewagriusz odpowiedział: „Duch Święty nie jest ani (123) zrodzony, ani stworzony. Wszelkie stworzenie jest ograniczone przez przebywanie w jednym miejscu. Wszelkie stworzenie podlega zmianie i jest uświęcane przez Tego, który jest lepszy od niego. Stworzenie uświęca się dzięki uczestnictwu, podczas gdy Duch Święty pochodzi od Ojca i napełnia wszechświat, czyli to, co jest w niebie i na ziemi, nie potrzebując uświęcenia od nikogo. Więc ten, który jest nieokreślony, niezmienny i ze swej istoty święty, nie może być stworzeniem ani otrzymać takiego imienia. Co do ciała, to twoje pytanie jest takie, jakie stawiają manichejczycy, walentynianie i marcjonici. Czyż nie jest to także pytanie arian?” Demon odpowiedział: „Tak, [właśnie takie] mamy wątpliwości, ale nie ośmielamy się powiedzieć tego otwarcie z powodu tłumów”. Ewagriusz odpowiedział: „Liczne fakty i słowa potwierdzają, że ciało [Chrystusa] jest ciałem [zrodzonym] z Maryi: wzrastanie, obrzezanie, okres dziewięciu miesięcy w łonie kobiety, ssanie mleka, jedzenie i picie, trud, spanie, to wszystko jest czynnością zniszczalnego ciała; a ponadto w sposób szczególny – ukrzyżowanie, kiedy został On przebity włócznią i wypłynęła z Niego krew i woda”.

[30] Trzeci rzekł: „Zwyciężyłeś tamtych obu, ponieważ prawda była po twojej stronie. A co chcesz mi powiedzieć?” Starzec mu odpowiedział: „Czego szukasz, gdyż [widzę, że] chełpisz się [już] przed walką?” Demon mu odrzekł: „Niczego nie poddaję w wątpliwość, ale moje serce nie jest przekonane ani pewne, że Chrystus przyjął [podczas wcielenia] ludzki umysł. Przecież zamiast tego umysłu Bóg sam przebywał w Nim. Nie jest bowiem możliwe, aby umysł ludzki wypędził demonów z ludzi i żeby pokonał go [tj. demona]. Umysł ludzki nie znajduje się przeto w ciele [Chrystusa] wraz z Bogiem”. Abba Ewagriusz odpowiedział mu: „Gdyby On nie przyjął ludzkiego umysłu, nie przyjąłby też ludzkiego ciała. Jeśli więc przyjął ciało ludzkie z Maryi, Świętej Dziewicy, to stał się człowiekiem wraz z duszą i umysłem, doskonałym pod każdym ludzkim względem, z wyjątkiem samego grzechu. Nie może bowiem ciało być (124) bez duszy i umysłu. Gdyby nie przyjął ich, to na próżno nazywałoby się Go Chrystusem. Więc niezmienny Logos, Syn jedyny Ojca przyjął ludzkie ciało wraz z duszą i umysłem i wszystko to, co właściwe jest człowieczeństwu, z wyjątkiem grzechu. Niech wystarczy nam teraz samo świadectwo Pawła Apostoła, który łącząc wiarę dla nas w jedną całość, w jedno Bóstwo i jedno królowanie, ponieważ Trójca [Święta] mając wspólną substancję jest niezmienna, powiada: Jeden jest Bóg, jeden też pośrednik pomiędzy Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, Syn Boga Ojca, wraz z jedynym Duchem Świętym, jeden chrzest, jeden Kościół katolicki, jedno zmartwychwstanie w czasie – jak powiedział Apostoł. Wyparliście się oto tajemnicy Trójcy Świętej. Jeden z was uczynił z Logosu stworzenie, drugi uczynił z Ducha Świętego stworzenie i zaprzeczył istnieniu w Chrystusie ciała, a trzeci zabił duszę i ciało Chrystusa. Staje się więc jasne, że zgadzacie się z Żydami, którzy ukrzyżowali Chrystusa. Tamci może dadzą się usprawiedliwić, wszakże zabili Go jedynie według ciała, a wy, o ile pozostaje to w mocy waszej bezbożności, zabijacie Go według ducha”.

[31] Bardzo zmieszani i grożąc, że wymierzą mu przykładną karę, znikli. Jeśli chodzi o niego, to kiedy obudził się ze snu, ogarnął go wielki lęk. Posyłając wiadomość Albinowi, swemu sąsiadowi, człowiekowi bardzo łagodnemu, z którym był w bardzo zażyłym kontakcie, zapoznał go ze sprawą. Albin doradził mu, aby nie pozostawał sam, gdyż widział, że jego duch był bardzo pobudliwy i że ciążyła mu samotność.

Fragment publikacji Pisma ascetyczne, tom 1. Skorzystaj z zestawienia publikacji źródłowych Ewagriusza z Pontu

Przekład Leona Nieściora OMI obejmuje wersję koptyjską dzieła Palladiusza (wydaną przez Amélineau), którą w wersji greckiej znamy jako Historia Lausiaca. Liczby w nawiasach oznaczają strony w wydaniu Amélineau. W przekładzie opieramy się na francuskim tłumaczeniu A. de Vogüé i komentarzu G. Bunge’go (A. de Vogüé, G. Bunge, Palladiana III, II. La Vie ď Évagre, SMon 33 (1991), 8–21). Por. E. Wipszycka, Historia Lausiaca Palladiusza, [w:] Chrześcijaństwo u schyłku starożytności, red. T. Derda, E. Wipszycka, Warszawa 1997, 229–279, a szczególnie podrozdział dotyczący Ewagriusza, 259–269.

 

Żródło: cspb.pl,

Autor: mj