Przejdź do treści
Przejdź do stopki

[TYLKO U NAS] Prof. Z. Krysiak o Europejskim Zielonym Ładzie: Dziwne przyzwolenie na politykę klimatyczną zakończy się, gdy będą bankrutować firmy, co zresztą już obserwujemy

Treść

Zawsze w biznesie trzeba, wyznaczając zakres, przeliczyć kwoty. Jeśli nie mamy pieniędzy na zainwestowanie w projekt, to albo go nie realizujemy, albo go ograniczamy, albo rozciągamy w dłuższym terminie. To jest pewna norma – mówił prof. Zbigniew Krysiak, ekonomista, prezes Instytutu Myśli Schumana we wtorkowej audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja, odnosząc się do sposobu wdrażania Europejskiego Zielonego Ładu.

Gość „Aktualności dnia” zaznaczył, że od strony finansowej niemożliwe jest zrealizowanie przez Polskę założeń Europejskiego Zielonego Ładu, w tym szczególnie programu „Fit for 55”. Zielony Ład według wyliczeń ekspertów z banku Pekao S.A. miałby nas kosztować nawet  2 bln 400 mld złotych do 2030 r. To aż o 900 mld zł więcej, niż zakładał scenariusz redukcji emisji CO2 o 40 procent.

– Ta kwota jest porównywalna do rocznej produkcji w całej polskiej gospodarce, czyli tzw. nominalnego PKB. Perspektywa transformacji energetycznej przy tych kwotach byłaby trudna, ale prawdopodobna, jednak nie w perspektywie 2030 r., a w perspektywie 2050 r., a może nawet 2070 roku – zwrócił uwagę rozmówca Radia Maryja.

Ekonomista wskazał, że ani Komisja Europejska, ani żaden inny organ unijny nie dokonały w tej kwestii należytej ekonomicznej analizy.

– Zawsze w biznesie, w jakimś projekcie gospodarczym trzeba, wyznaczając zakres, przeliczyć kwoty. Jeśli nie mamy pieniędzy na zainwestowanie w projekt, to albo go nie realizujemy, albo go ograniczamy, albo rozciągamy w dłuższym terminie. To jest pewna norma w zakresie profesjonalnego postępowania przy realizacji projektów inwestycyjnych – tłumaczył prezes Instytutu Myśli Schumana.

Zaznaczył, że w tym przypadku szczególnie łatwo rozeznać, których krajów nie stać na realizację projektu. Ogromne koszty obejmują zarówno inwestycje w nowe technologie, jak i restrukturyzację sektora energetycznego.

Kolejnym niezwykle wyniszczającym gospodarczo aspektem unijnej polityki klimatycznej jest podatek od emisji dwutlenku węgla.

– To jest znowu sprawa, która nie ma żadnego pokrycia w kalkulacji ekonomicznej, bo wszelkie podatki czy wszelkie – jak to nazywamy – koszty emisji powinny korespondować do faktycznych skutków ubocznych takiej emisji – zwrócił uwagę prof. Zbigniew Krysiak.

Jest jednak inaczej.

– Koszty skutków oddziaływania na środowisko czy jeszcze inne sprawy nie są policzone. Z pewnością bieżące skutki ekologiczne są dużo niższe. Refleksją, która zastanawia, jest to, dlaczego koszt emisji wynosi ok. 100 euro na jedną tonę CO2, podczas gdy w Azji (Korea, Chiny, Japonia) jest ona na poziomie średnio 20 euro. Ta cena utrzymuje się od dłuższego czasu (również przez pandemię) na podobnym poziomie – mówił gość „Aktualności dnia”.

Warto zaznaczyć, że w Azji, szczególnie w Chinach, emisja gazów cieplarnianych jest największa.

– Chiny emitują ok. 60 proc. globalnej emisji CO2, a w Europie jest to zaledwie 8 proc. – podkreślił rozmówca Radia Maryja.

Ekonomista wskazał, że „dziwne przyzwolenie na politykę klimatyczną zakończy się, gdy zaczną bankrutować określone firmy, co zresztą już obserwujemy”. Przykładowo upadająca Lufthansa wykonała 18 tys. pustych przelotów tylko po to, by utrzymać prawa do miejsc lotniskowych na europejskich lotniskach w imię unijnych przepisów. W tych kwestiach priorytet ochrony środowiska zdaje się nie obowiązywać, szczególnie, że samoloty emitują najwięcej CO2 na pasażera w porównaniu do innych środków transportu.

– Z jednej strony Lufthansa w mediach atakuje, że Komisja Europejska zmusza ich do tego, bo wymaga, żeby w 50 proc. lądowali na tych lotniskach (inaczej utracą prawo do lądowania). Komisja Europejska mówi, że Lufthansa nie musi tego robić. Wina jest po stronie Lufthansy i Komisji Europejskiej. Gdyby Lufthansa przestała latać pustymi samolotami, utraciłaby miejsca i zyskałyby je tanie linie lotnicze – mówił prof. Zbigniew Krysiak.

Lufthansa działa tym samym na niekorzyść środowiska, podatników i tańszych przewoźników, którzy w dobie pandemicznego zubożenia byliby dobrą alternatywą dla osób chcących korzystać z transportu lotniczego. KE powinna z kolei zaznaczyć, że prawo do lądowania obowiązuje tylko w przypadku w pełni obsadzonych samolotów.

– To spowodowałoby, że nastąpiłaby redukcja tych 18 tys. lotów, za to w to miejsce weszłyby tanie linie lotnicze, może nie w całości, ale z perspektywy ekonomii nie byłoby wyrzucani pieniędzy w błoto – zaznaczył ekonomista.

Całość rozmowy jest dostępna [tutaj].

radiomaryja.pl

Żródło: radiomaryja.pl,

Autor: mj