Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bóg wie lepiej od nas, czego nam potrzeba

Treść

Jeszcze ciągle nie potrafimy się modlić tak, jak potrzeba, i dlatego musimy otwierać nasze serce na działanie Ducha Świętego, aby On w nas się modlił (zob. Rz 8,26) i wprowadzał nas coraz głębiej w tę modlitwę.

XXX Niedziela Zwykła
Jr 31,7–9; Hbr 5,1–6; Mk 10,46b–52

Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną (Mk 10,47).

To wołanie Bartymeusza stało się podstawą „modlitwy Jezusowej”. Nieustannie powtarza się podczas niej w sercu słowa: „Jezu, Synu Boga żywego, zmiłuj się nad nami grzesznymi”. Czasem to wewnętrzne wołanie upraszcza się do samego słowa „Jezu”. Ta modlitwa posiada bardzo bogatą tradycję w Kościele Wschodnim. U nas bardziej rozpowszechnił się różaniec, który w swoich początkach był modlitwą o podobnym charakterze – był nieustannym wołaniem o pomoc.

Warto w tym kontekście przyjrzeć się scenie, w której pojawia się to wołanie. Znakomicie ilustruje ona prawdę o modlitwie, jakiej nas uczy Pan Jezus. Niewidomy żebrak, usłyszawszy, że właśnie przechodzi obok niego Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną. Inni zaczęli go strofować, aby umilkł, ale on tym bardziej wołał. Wtedy Pan Jezus kazał go zawołać. Ten zaraz przyszedł. Na pytanie Pana Jezusa: Co chcesz, abym ci uczynił?, odpowiedział: Rabbuni, żebym przejrzał (Mk 10,51). Na to Pan Jezus: Idź, twoja wiara cię uzdrowiła (Mk 10,52).

Modlitwa Bartymeusza była przede wszystkim wołaniem udręczonego serca. Bóg przychodzi do tych, którzy Go autentycznie pragną. W sercu Bartymeusza powstała nadzieja i z głębi tej nadziei wołał, nie zwracając uwagi na naciski z zewnątrz. Prawdopodobnie Pan Jezus, przechodząc, widział niewidomego żebraka. Być może podobnych biedaków było wielu. Mógł ich wszystkich uzdrowić, ale tego nie zrobił sam od siebie. Chciał odpowiedzieć na pragnienie ludzkiego serca. W Katechizmie Kościoła Katolickiego, w czwartej części dotyczącej modlitwy, czytamy piękne stwierdzenie św. Augustyna: „Bóg pragnie, abyśmy Go pragnęli” (KKK 2560). Jedynie modlitwa wypływająca z głębi serca zasługuje w oczach Bożych na wysłuchanie. Dlatego też mnisi z uporem dążyli do oczyszczenia serca i modlitwy wypływającej z jego głębi.

Bartymeusz, niewidomy żebrak, jest obrazem każdego z nas. Katechizm wyraźnie mówi: „Człowiek jest żebrakiem wobec Boga” (KKK 2559). Nikt z nas Boga nie widział, co najwyżej czasem odczuwamy Jego bliskość. Pojawiają się w naszym sercu poruszenia, które świadczą o bliskości Boga, o Jego wezwaniu do nas skierowanemu. Czujność na te wezwania jest postawą człowieka, który prawdziwie szuka Boga. Przeciwstawia się jej uległość wobec hałasu tego świata. W scenie ewangelicznej wyrażają to naciski innych. Pragną one zagłuszyć delikatne wołanie Boga zawierające w sobie obietnicę zbawienia. W ten sposób świat chce pozbawić nas wewnętrznej nadziei skierowanej do Boga. I znów Katechizm poucza nas paradoksalnymi wydawałoby się słowami:

Nasza modlitwa błagalna jest – w sposób paradoksalny – odpowiedzią. Jest odpowiedzią na skargę Boga żywego: „Opuścili Mnie, źródło żywej wody, żeby wykopać sobie cysterny popękane” (Jr 2,13). Modlitwa jest odpowiedzią wiary na darmową obietnicę zbawienia (KKK 2561).

Zwrot „Synu Dawida” świadczy o wierze Bartymeusza. On osobiście uwierzył, że Jezus jest Mesjaszem. Dlatego nie dał się uciszyć innym. Uwierzył, że jest On Mesjaszem i dlatego może pomóc. W dzisiejszym pierwszym czytaniu prorok Jeremiasz zapowiada przyjście Pana, któremu będzie towarzyszyć ogromna Boża łaskawość wobec niewidomych, kalekich, kobiet brzemiennych. Bóg jawi się w tym proroctwie jak Ojciec zatroskany o dobro swoich dzieci. Jednak aby tak się stało, potrzeba naszego zawierzenia. Wiara jest podstawą do otrzymania tego, czego człowiek pragnie. Wyraźnie mówi o tym Pan Jezus: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie (Mk 11,24). Wiara w biblijnym pojęciu polega na osobistym zawierzeniu. Nie wystarczy przyjąć za prawdę samej nauki, ale trzeba wejść w osobistą więź. Wiara nie jest przyjęciem jakiejś ideologii czy zachwytem nad wspaniałą ideą, ale żywą więzią. Na końcu dzisiejszej sceny Pan Jezus wskazuje, że to właśnie wiara uzdrowiła Bartymeusza.

Co chcesz, abym ci uczynił? (Mk 10,51). Bóg wie lepiej od nas, czego nam potrzeba. Dlaczego jednak mamy Go prosić konkretnie o spełnienie czegoś? Dlaczego w ogóle mamy Go prosić? Nasza prośba wyrasta z wewnętrznego zrozumienia braku, wymaga zatem refleksji, uświadomienia sobie, czego naprawdę nam potrzeba. Z czasem okaże się, że nie ta konkretna potrzeba jest najważniejsze. Po jej zaspokojeniu znowu odczuwamy brak i tęsknotę. Jednak bez refleksji nie jesteśmy w stanie odkryć naszej najgłębszej potrzeby. Znakomicie wyraził ją św. Augustyn: „Stworzyłeś nas [Boże] dla siebie i niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie”. Odkrycie tego pragnienia staje się fundamentem naszej miłości Boga. Istnieje ono w każdym z nas. Często jednak próbujemy ją zaspokoić rozmaitymi substytutami. I można takie usiłowanie kontynuować aż do śmierci. Nazywanie i wypowiadanie swoich autentycznych potrzeb staje się szkołą odkrywania siebie i naszej nieodpartej tęsknoty za Bogiem.

Na koniec Ewangelista pisze: Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą (Mk 10,52). Nasza modlitwa jest drogą za Chrystusem. Modlitwa Jezusowa jest pielgrzymką wiary za Nim, jedynym Pośrednikiem między nami i Bogiem, prawdziwym Arcykapłanem. Wszelkie uzdrowienia są jedynie znakami wskazującymi, że On jest prawdziwie posłany przez Boga i On prowadzi nas do pełni życia. Wiara w Chrystusa jest zawierzeniem, że On autentycznie od Boga przyszedł i do Boga nas prowadzi. O tym mówi dzisiejsze drugie czytanie z Listu do Hebrajczyków.

Jeszcze ciągle nie potrafimy się modlić tak, jak potrzeba, i dlatego musimy otwierać nasze serce na działanie Ducha Świętego, aby On w nas się modlił (zob. Rz 8,26) i wprowadzał nas coraz głębiej w tę modlitwę.

Fragment książki Rozważania liturgiczne na każdy dzień. T. 5: Okres zwykły 24-34 tydzień

Włodzimierz Zatorski OSB – urodził się w Czechowicach-Dziedzicach. Do klasztoru wstąpił w roku 1980 po ukończeniu fizyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pierwsze śluby złożył w 1981 r., święcenia kapłańskie przyjął w 1987 r. Założyciel i do roku 2007 dyrektor wydawnictwa Tyniec. W latach 2005–2009 przeor klasztoru, od roku 2002 prefekt oblatów świeckich przy opactwie. Autor książek o tematyce duchowej, między innymi: “Przebaczenie”, “Otworzyć serce”, “Dar sumienia”, “Milczeć, aby usłyszeć”, “Droga człowieka”, “Osiem duchów zła”, “Po owocach poznacie”. Od kwietnia 2009 do kwietnia 2010 przebywał w pustelni na Mazurach oraz w klasztorze benedyktyńskim Dormitio w Jerozolimie. Od 2010 do 2013 był mistrzem nowicjatu w Tyńcu. W latach 2013-2015 podprzeor. Pełnił funkcję asystenta Fundacji Opcja Benedykta. Zmarł 28 grudnia 2020 r.

Żródło: cspb.pl, 23

Autor: mj