Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Uznanie prawdy o Bogu i sobie. O drugim stopniu pokory

Treść

Im bardziej człowiek odkrywa swoją słabość, zawodność, tym bardziej odkrywa się również to, że Pan Bóg jest dokładnie odwrotny i nas nie zostawi na pastwę nas samych.

Docieramy do drugiego stopnia pokory, który jest już trochę krótszy:

Drugi stopień pokory: jeśli nie kochamy już własnej woli i nie znajdujemy przyjemności w wypełnianiu swoich pragnień, lecz czyny swoje stosujemy do słów Pana, który mówi: zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał (J 6,38). Jest też napisane: Własna chęć ściąga na siebie karę, związanie z cudzą wolą zdobywa wieniec zwycięstwa (RB 7,31–33).

Stopnie pokory są powiązane ze sobą na zasadzie łańcucha – jeden wynika z drugiego. Jeśli więc założymy sobie, że pierwszy stopień oznacza wiarę bądź miłość do Pana Boga (bojaźń Boża), wydaje się być logiczne, że drugim stopniem pokory będzie posłuszeństwo, czyli pragnienie słuchania tego, co mówi Bóg. Zwróćmy uwagę, że tutaj w dalszym ciągu nie ma ani słowa o drugim człowieku, w dalszym ciągu jestem ja i Pan Bóg. Na samym początku w Niego wierzę, w Panu Bogu się zakochuję, dostrzegam Jego obecność w świecie i w moim życiu, widzę jak to życie jest cenne, rozważam to, o czym pisze św. Piotr: zostali wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa (1 P 1,18–19), w związku z tym nie pozostaje mi nic innego jak odpowiedzieć Bogu posłuszeństwem. Drugi stopień pokory charakteryzuje się też tym, o czym była mowa wyżej – chodzi o naśladowanie Chrystusa. Naśladujemy Pana, który powiedział: z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał (J 6,38). Posłuszeństwo ma charakter naśladowania Chrystusa, dlatego też jest podejmowane. Przypominam też o tym, co czytamy w 5. rozdziale o posłuszeństwie: „Najprzedniejszym stopniem pokory jest bezzwłoczne posłuszeństwo. Osiągnęli go ci, dla których nie ma nic droższego od Chrystusa” (RB 5,1–2). W tej tradycji posłuszeństwo z pokorą jest bardzo silnie kojarzone. To, co może tutaj budzić nasz niepokój, a może i wahanie, to stwierdzenie: „nie znajdujemy przyjemności w wypełnianiu swoich pragnień, zrzekamy się własnej woli”. Zresztą to samo czytamy w Prologu, kiedy Benedykt zwraca się do przychodzącego do klasztoru człowieka: „ty, co wyrzekasz się własnych chęci, a chcąc służyć pod rozkazami Chrystusa Pana, prawdziwego Króla, przywdziewasz potężną i świętą zbroję posłuszeństwa” (RB Prol. 3) Może nas niepokoić to określenie: „wyrzekać się własnej woli”. O co tutaj może chodzić? To jest przekład pewnego wyrażenia, którego przetłumaczyć dosłownie się nie da. W języku polskim nie można powiedzieć rzeczownika „wola” w liczbie mnogiej, jest tylko liczba pojedyncza: jedna wola. Po łacinie się da: voluntas – jedna, voluntates – dwie. No i rzeczywiście, kiedy pojawiają się w Regule stwierdzenia „wyrzekam”, to rzeczownik „wola” występuje zawsze w liczbie mnogiej. Można to interpretować w ten sposób, że to, czego się człowiek wyrzeka, to jest ta mnogość, która go rozrywa, czyli dużo sprzecznych pragnień, wykluczających się nawzajem, takich, które ciągną mnie w różnych kierunkach, każą mi robić i to, i tamto, i mieć ciastko, i zjeść ciastko, nie pozwalają skupić się na dążeniu do jednego celu. A wola Boża jest jedna i ona pozwala skoncentrować się i całą energię „wdusić” w to jedno pragnienie, które człowiekiem owładnie. To jest powrót do tego, co mówiliśmy odnośnie do ślubów stabilitas, czyli tej integracji wewnętrznej wobec jednego pragnienia, a także nawiązanie do słowa „mnich”, „mniszka”, które wywodzi się od wyrazu oznaczającego koncentrację wokół jednego pragnienia. Te wszystkie wyrzeczenia, o których mówi Reguła, są takie zdroworozsądkowe. Człowiek koncentruje się tylko na jednym: „aby we wszystkim Bóg był uwielbiony”. Całe jego pragnienie koncentruje się na Bogu, na niczym innym.

Drugi stopień, podobnie jak pierwszy, jest zadaniem na całe życie. Gdybyśmy chcieli szukać jakichś ikon biblijnych, bo zawsze warto sobie pomóc w taki sposób, to pierwszą ikoną biblijną oczyszczenia przychodzącego przez posłuszeństwo jest krzew winny i latorośle z Ewangelii wg św. Jana (zob. J 15,1–11). Ojciec oczyszcza krzew, żeby przynosił plon obfity. Na czym polega to oczyszczanie winnego krzewu? Pewien człowiek, który się na tym zna, tłumaczył mi to w ten sposób: nie każda odrośl przechodzi w gałązkę, na której pojawia się kiść winogron, ale część z nich przemienia się w takie „wąsy”, takie „ślepe uliczki”. Innymi słowy: coś miało z tego być, ale nie wyszło. Ogrodnik bierze każdą gałązkę, to jest bardzo mozolna praca, i za pomocą specjalnego nożyka i odcina te „ślepe uliczki”. Robi to po to, aby cała energia krzewu szła w grona. Inaczej część siły witalnej idzie w „ślepą uliczkę” i marnuje się. Aby winogrona były lepsze, puste odrosty się odcina. Siła ma iść w jednym kierunku, ma być sensownie wykorzystana. Tak też powinno być z posłuszeństwem, które w swej naturze jest pokorne.

Można też zrozumieć to w inny sposób. Mianowicie, jak następuje przemiana św. Piotra, który na początku jest rozrywany różnymi sprzecznymi pragnieniami? Z jednej strony miłuje, szanuje, kocha Chrystusa Pana, chce Mu służyć, ale z drugiej strony jednocześnie nie potrafi zgodzić się na mękę krzyżową, czyli nie potrafi do końca zaakceptować tego, co Chrystus Pan mówi i czyni. W związku z tym, ponieważ tkwi w klinczu sprzeczności, kiedy dochodzi do momentu próby, załamuje się i wyrzeka się Jezusa na dziedzińcu u arcykapłana. Oczyszczenie św. Piotra będzie polegało na tym, żeby zaakceptować naukę Chrystusową o krzyżu. Kiedy śledzimy dzieje św. Piotra, to widzimy, że była to dla niego bardzo trudna rzecz, dlatego że generalnie św. Piotr słysząc słowo krzyż, bardzo się denerwował. Tego mamy niezliczone przykłady w Ewangeliach. Wiemy również, że kiedy sam był zagrożony ukrzyżowaniem, to z Rzymu uciekał, aż do chwili, kiedy spotkał Chrystusa na Via Appia. Całe życie bał się krzyża i ostatecznie się z nim skonfrontował. Drugi stopień pokory trwał dla św. Piotra przez całe życie. On się ciągle próbował skupić, skoncentrować i do samego końca walczył ze swoją słabością. Miał z tym problemy, ale Pan Bóg pobłogosławił i ostatecznie przecież św. Piotr odniósł zwycięstwo.

W taki więc sposób należy myśleć o własnej woli i o przylgnięciu do woli Bożej. Nie ma tu nic z autodestrukcji czy też woli słabej, uwiędłej (są tacy ludzie, którzy się z kimś wiążą, bo sami nie wiedzą, czego chcą i druga osoba za nich działa i myśli, są jak bluszcz, który owija się wokół kogoś innego). W tym wypadku wymaga to woli żelaznej, bardzo zdecydowanej, człowiek dokładnie wie, czego chce i przez całe życie za tym podąża, a jest to pragnienie uwielbienia we wszystkim Boga. To stwierdzenie, które się przypisuje św. Benedyktowi czy zakonowi benedyktyńskiemu jako dewizę: „aby we wszystkim Bóg był uwielbiony”, jak najbardziej pasuje do tego drugiego stopnia. To jest nasz cel, nasze pragnienie, to, wokół czego się koncentrujemy. W pewnym sensie początek wyrzekania się własnej woli mamy też w stopniu pierwszym, kiedy czytamy: „czynić własną wolę zabrania nam Pismo Święte słowami: powstrzymaj się od swoich pożądań. Podobnie prosimy Boga w modlitwie, by Jego wola się wypełniała. Słusznie nas zatem uczą, byśmy nie czynili własnej woli, w ten sposób unikamy niebezpieczeństwa, o którym mówi Pismo Święte: Jest droga, co zdaje się słuszna, a w końcu prowadzi do śmierci (Prz 16,25)” (RB 7,19–21). Drugi stopień jest więc rozwinięciem pierwszego. Dlatego też zwracam uwagę, że podejmując ten pierwszy stopień pokory, czyli praktykując wiarę, musimy sobie zdawać sprawę z konsekwencji: wcześniej czy później urodzi się w nas świadomość, że skoro w Pana Boga wierzymy, uznajemy Jego istnienie, to trzeba będzie Mu okazać posłuszeństwo. Przyjdzie taki moment, że On od nas czegoś będzie chciał i trzeba będzie wtedy być posłusznym. Tak jak mówiłem, można sobie pomagać tekstami biblijnymi: opisem spotkania Zachariasza z aniołem, opisem Zwiastowania Maryi Dziewicy, wejściem Izajasza do świątyni w 6. rozdziale Księgi Izajasza, możemy czytać o powołaniu matki Samsona czy o Gedeonie i o trzystu, którzy idą i pokonują dręczących Izraela Madianitów i ich wojowników. Anna, Samuel, Dawid – to ludzie, którzy są w tym rozkroku między pierwszym a drugim stopniem pokory. Uznają istnienie Boga, praktykują wiarę, wchodzą z Bogiem w bardzo głęboką relację i potem pojawia się moment, że trzeba postąpić krok dalej, zaryzykować, rzucić się w Boże ramiona, choć nie do końca może się nam to wydawać rozsądne.

Jeszcze jedno uzupełnienie. Pokorę trzeba rozumieć jako życie w prawdzie o sobie. I to jest fakt, o to chodzi. Ale pamiętajmy też o tym, że pokora jest również uznaniem prawdy o Bogu. To jest bardzo ważne: prawda o mnie, ale też prawda o Bogu. A prawda o Bogu to wszystko to, co nam mówi Katechizm, nasza wiara, Pismo. Nie może być tak, że człowiek będzie koncentrował się tylko na sobie. Czasami nasza słabość tak nas może absorbować, że zapomnimy o Bogu, który jest bogaty w miłosierdzie. Świadomość siebie i swoich słabości powinna równoważyć się z wiarą w Boże przebaczenie, które przewyższa nasz grzech. Im bardziej człowiek odkrywa swoją słabość, zawodność, tym bardziej odkrywa się również to, że Pan Bóg jest dokładnie odwrotny i nas nie zostawi na pastwę nas samych. Droga pokory idzie więc w dwóch kierunkach: poszukiwanie Boga wszechmocnego, miłosiernego i poznawanie swojej ludzkiej kondycji.

Fragment książki Fundamenty duchowości benedyktyńskiej

Szymon Hiżycki OSB (ur. w 1980 r.) studiował teologię oraz filologię klasyczną; odbył specjalistyczne studia z zakresu starożytnego monastycyzmu w kolegium św. Anzelma w Rzymie. Jest miłośnikiem literatury klasycznej i Ojców Kościoła. W klasztorze pełnił funkcję opiekuna ministrantów, duszpasterza akademickiego, bibliotekarza i rektora studiów. Do momentu wyboru na urząd opacki był także mistrzem nowicjatu tynieckiego. Wykłada w Kolegium Teologiczno-Filozoficznym oo. Dominikanów. Autor książki na temat ośmiu duchów zła Pomiędzy grzechem a myślą oraz o praktyce modlitwy nieustannej Modlitwa Jezusowa. Bardzo krótkie wprowadzenie.

Żródło: cspb.pl, 18

Autor: mj