Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pan Jezus pokazuje, że najlepsze jest ciągle przed nami

Treść

Od liturgii eucharystycznej jesteśmy dzisiaj w dużej mierze oddzieleni ze względu na konieczność izolacji z powodu pandemii. Ufamy, że stan ten nie potrwa długo. Jednak dobrze, żeby nasza tęsknota za Chrystusem Eucharystycznym była realna.

Trwa nasza miłość w czasach zarazy. Modlimy się do Boga, by ta miłość trwała, wzmacniała się, obejmowała wszystkich ludzi, a przede wszystkim samego Pana.

Dzisiaj kontynuujemy czytanie opisów spotkania ze Zmartwychwstałym. Tym razem to tekst Łukaszowy, niezwykle frapujący, o uczniach idących do Emaus. Uczyńmy kluczem do jego odczytania dzisiejszą niesamowitą antyfonę na wejście:

Pójdźcie błogosławieni Ojca Mojego, weźcie w posiadanie królestwo przygotowane dla was od założenia świata. Alleluja! (Mt 25,34).

Myślę, że można słowo „alleluja”, kończące tę modlitwę, uczynić w Okresie Wielkanocnym naszym aktem strzelistym, którym będziemy się modlić w ciągu dnia, nim jednym wyrażając wszystkie prawdy wiary mówiące o zmartwychwstaniu i jego konsekwencjach. W takim właśnie kontekście zresztą jest ono tutaj użyte, ponieważ dzięki jego dodaniu antyfona nam tłumaczy, na jakiej zasadzie zbawienie jest możliwe, dlaczego błogosławieni Ojca Chrystusowego mają pójść i wziąć w posiadanie Królestwo. Dlatego właśnie, że Chrystus Pan umarł za nasze grzechy i zmartwychwstał.

Zaskakujące może się nam wydawać umieszczenie słów mówiących o Sądzie Ostatecznym, które kojarzylibyśmy raczej z końcem roku liturgicznego, ewentualnie okresem pokutnym, w kontekście Wielkanocy. Tymczasem ta antyfona jest wyrazem wielkiej nadziei, że Królestwo Boże jest dla nas, że jesteśmy przeznaczeni do raju, tam jest nasz dom.

Może za mało o tym myślimy, za bardzo za to może zamartwiamy się piekłem czy czyśćcem. Nie chodzi oczywiście o to, żeby zaraz lekceważyć zło, ale żeby uwierzyć i zobaczyć, że nasze miejsce jest w niebie, że po to Syn Boży przyszedł na ziemię.

Tym samym możemy tę antyfonę stosować do samych siebie. Jest to wezwanie, wołanie z nieba: „Słuchajcie, słuchajcie, chodźcie tutaj, tu jest wasze miejsce, jesteście błogosławionymi Ojca Mojego, jesteście dla Mnie ważni, jesteście Moją rodziną”.

Można także dzisiejszą antyfonę odczytywać jako pewnego rodzaju dopowiedzenie do Ewangelii opisującej spotkanie uczniów ze zmartwychwstałym Chrystusem na drodze do Emaus. Ta Ewangelia jest dość niezwykła, zresztą wszystkie teksty opisujące wydarzenia po zmartwychwstaniu takie są. Znamy imię tylko jednego z uczniów, Kleofasa.

Orygenes, wybitny teolog i egzegeta żyjący na przełomie II i III w., uważał, że drugim uczniem Pana był Szymon Gorliwy, czyli jeden z grona Dwunastu. Kleofas był prawdopodobnie jednym z siedemdziesięciu dwóch, których Jezus posłał, by głosili. Dzięki temu w ich osobach byłyby reprezentowane obydwie grupy towarzyszące Panu. Czy tak było istotnie, tekst tego nie potwierdza ani temu nie zaprzecza. Na pewno świadectwo Orygenesa jest bardzo stare i warte przemyślenia. W jednej ze staropolskich pieśni śpiewamy też: Łukasz z Kleofasem, obaj jednym czasem, co jest śladem tradycji, że tym bezimiennym miał być Ewangelista, ale wydaje się to mało prawdopodobne.

Struktura dzisiejszej Ewangelii odpowiada strukturze każdej liturgii eucharystycznej, czyli spotkaniu z Jezusem przy dwóch stołach: słowa i chleba. Pierwszy jest pokazany jako rodzaj drogi. Uczniowie zmierzają do Emaus, a po drodze Chrystus Pan komentuje dla nich pisma, objaśniając rolę Mesjasza, konieczność Jego śmierci, cierpienia i w jaki sposób miał przynieść zbawienie dla całego świata. Zwróćmy uwagę na to, że oni oddalają się od Jerozolimy, czyli od miejsca, gdzie wydarzyły się wszystkie dzieła zbawcze. Jest tak, jakby się poddali. Zresztą mówią: „Myśmy się spodziewali…”, co sugeruje, że już nie chcą o tym myśleć, chcą po prostu się oddalić, zapomnieć, zacząć nowe życie. Cały katechetyczny wysiłek Pana, kiedy komentuje dla nich słowo Boże i dosłownie, i w przenośni zmierza ku temu, żeby oni wrócili. Jezus przez słowo usiłuje ich nawrócić.

Jednocześnie przygotowuje ich serca. Zresztą oni sami potem powiedzą: Czyż serce nie pałało w nas, gdy rozmawiał z nami w drodze i pisma nam wyjaśniał? (Łk 24,32). Potem następuje drugi element, kiedy zasiadają razem do stołu. Muszą Go troszeczkę przymusić, co pokazuje, że jeśli chcemy, aby Bóg z nami został, trzeba się postarać. Tak też mówi jeden z apoftegmatów: „Jeśli Boga szukamy, to Go znajdziemy, a jeśli Go zatrzymamy, to On zostanie z nami”.

Uczniowie więc Go zatrzymują, zostaje więc z nimi, zasiada do stołu jak w czasie Ostatniej Wieczerzy i łamie dla nich chleb. Po tym geście uczniowie Go rozpoznają i wracają natychmiast do Jerozolimy. Wysiłek Jezusa miał sens, Pan odniósł absolutny sukces. Oczywiście łamanie chleba to nie tylko aluzja do Ostatniej Wieczerzy, ale też do liturgii eucharystycznej.

Od liturgii eucharystycznej jesteśmy dzisiaj w dużej mierze oddzieleni ze względu na konieczność izolacji z powodu pandemii. Ufamy, że stan ten nie potrwa długo. Jednak dobrze, żeby nasza tęsknota za Chrystusem Eucharystycznym była realna. Do naszej dyspozycji pozostaje stół słowa, możemy modlić się tekstami biblijnymi – czytać i rozważać słowo Boże, w ten sposób prosząc Pana, żeby nasze serce również pałało, kiedy On do nas mówi przez słowa Biblii. Zwłaszcza przez słowa Ewangelii i Dziejów Apostolskich, które w Okresie Wielkanocnym w sposób szczególny rozważamy, aby również nasza wiara rosła i byśmy zbyt daleko nie oddalali się od Jerozolimy. Możemy teraz mieć taką pokusę, żeby się od niej oddalić, ulec beznadziei i rozpaczy. Pan Jezus pokazuje, że najlepsze jest ciągle przed nami.

A zatem weźmy do ręki słowo, niech do nas przemówi, niech serce w nas pała i prośmy Jezusa, aby nam wyjaśnił Pisma.

O to się modlę dla was, a wy polecajcie Bogu mnie i moich braci.

Fragment książki Dziennik z czasu zarazy

Szymon Hiżycki OSB (ur. w 1980 r.) studiował teologię oraz filologię klasyczną; odbył specjalistyczne studia z zakresu starożytnego monastycyzmu w kolegium św. Anzelma w Rzymie. Jest miłośnikiem literatury klasycznej i Ojców Kościoła. W klasztorze pełnił funkcję opiekuna ministrantów, duszpasterza akademickiego, bibliotekarza i rektora studiów. Do momentu wyboru na urząd opacki był także mistrzem nowicjatu tynieckiego. Wykłada w Kolegium Teologiczno-Filozoficznym oo. Dominikanów. Autor książki na temat ośmiu duchów zła Pomiędzy grzechem a myślą oraz o praktyce modlitwy nieustannej Modlitwa Jezusowa. Bardzo krótkie wprowadzenie.

Żródło: cspb.pl, 7

Autor: mj