Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wdzięczność rodzi się jako skutek wierności i wzrasta razem z nią.

Treść

Wdzięczność rodzi się jako skutek wierności i wzrasta razem z nią. Aż przyjdzie taka chwila, kiedy na progu wieczności nie pozostanie w nas już nic, jak tylko wdzięczność: przepełnione nią serce będzie dziękować szczerze za całe życie nauki prawa Bożego.

Chcę Ci dziękować szczerym sercem, gdy nauczę się wyroków Twej sprawiedliwości / Ps 119

Zakonnica to takie dziwne stworzenie, któremu nie dość było praw ogólnych Boskich i kościelnych; jeszcze chciała się nauczyć dodatkowych praw: zakonnych. Sama nazwa „zakon” oznacza prawo. Zakonnicy to ludzie, których życie upływa na zachowywaniu Bożych praw, im więcej, tym lepiej. Teoretycznie tak. Oczywiście i na nas jednak mści się przekonanie, typowe dla kultury zachodniej i jej liberalizmu, że praw im mniej, tym lepiej. To przekonanie jest w nas ukryte bardzo głęboko i popycha nas do myśli, i czynów przeciwnych istocie zakonności.

Zamiast cieszyć się posiadaniem Bożego prawa i możnością wypełniania go, nieraz w głębi duszy martwimy się, że jest go tyle. Wydaje nam się, że skoro św. Augustyn powiedział „Kochaj i rób, co chcesz” – to powinnyśmy robić, co chcemy, i o żadne prawa się nie troszczyć, a i tak będzie to pobożnie. I szczerze. I niewymuszenie. Zapominamy tylko, że w tym zdaniu najpierw jest powiedziane „kochaj”, jako podstawowy warunek, którego nie da się pominąć.

I w tym jest cały sens: Św. Augustyn był bowiem przekonany, że kto kocha naprawdę, nie będzie chciał robić nic innego niż spełniać prawo Boże. Jeżeli więc ktoś chce czegoś innego poza prawem Bożym, to najwyraźniej jeszcze nie kocha. A w takim razie to hasło do niego się nie stosuje.

Nie ma nic śmieszniejszego i bardziej sprzecznego w sobie niż zakonnik, który teoretycznie powinien być entuzjastą prawa Bożego, a który w praktyce uważa, że Bogu robi łaskę, kiedy złożył profesję i jako tako bez grubszych niewierności zachowuje regułę. Zamiast dziękować Bogu, że mu pozwolił nauczyć się wyroków Jego sprawiedliwości, on chce, żeby to jemu Bóg dziękował za smętne i im dalej, tym bardziej z musu dreptanie w domowym kieracie. Zamiast dziękować Bogu za Jego prawa i prosić o jeszcze, on stara się im dalej, tym bardziej okrawać i ograniczać prawo Boże. Nie mówię tu o płytkiej, uczuciowej wdzięczności ani o płytkim, uczuciowym entuzjazmie: ale powinno być w nas głębokie, spokojne przekonanie, że Bóg zrobił nam niewyobrażalnie wielką łaskę, ucząc nas wyroków swojej sprawiedliwości, żebyśmy mogli wedle tych wyroków żyć.

Inaczej można dojść do postawy kogoś, kto co tydzień oznajmia, że „chyba nie ma powołania i sobie pójdzie” – bo mu znowu ktoś na odcisk nastąpił. A ważniejsza dla kogoś takiego jest całość i bezpieczeństwo odcisków niż możność zachowywania prawa Bożego w domu Bożym. Taki zakonnik lub zakonnica, czy ma powołanie, czy go nie ma (tego oczywiście nikt nie może stwierdzić autorytatywnie), daje w każdym razie dowód, że go nie ceni. Jest jak kobieta, która ma dobrego i kochającego męża, ale nie ceni go i grozi rozwodem, ilekroć w łazience kran cieknie albo pies sąsiadów za głośno szczeka.

Ale ten werset można i tak rozumieć, że psalmista chce dziękować Bogu dopiero wtedy, kiedy już się praw Bożych nauczy. A nauka, jak wiemy, jest długa, właściwie nie kończy się nigdy, zawsze można jakiś nakaz Boży lepiej i konsekwentniej niż wczoraj wypełniać. Czy to znaczy, że na wdzięczność czas będzie dopiero po śmierci? Nie, to tylko znaczy, że wdzięczność rośnie w miarę nauki prawa. I to w miarę nauki czynnej, nie teoretycznej tylko. Im bardziej uczymy się zachowywać prawo Boże, tym lepiej rozumiemy, ile winniśmy Bogu za nie.

Wdzięczność rodzi się jako skutek wierności i wzrasta razem z nią. Aż przyjdzie taka chwila, kiedy na progu wieczności nie pozostanie w nas już nic, jak tylko wdzięczność: przepełnione nią serce będzie dziękować szczerze za całe życie nauki prawa Bożego.

Fragment książki Petronela, czyli uwagi monastyczne o Psalmie 119. Część I

Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, ur. w 1939 r., benedyktynka, historyk życia zakonnego, tłumaczka. Studiowała filologię polską i filozofię na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologię na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora honoris causa. Autorka wielu prac teologicznych i historycznych, felietonistka. Napisała m.in. nagrodzoną (KLIO) w 1997 roku monografię „Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII do końca XVIII wieku”. Wielką popularność zyskała wydając „Oślicę Balaama. Apel do duchownych panów” (2018). Obecnie wygłasza konferencje w ramach Weekendowych Rekolekcji Benedyktyńskich w Opactwie w Żarnowcu na Pomorzu, w którym pełni funkcję przeoryszy.

Żródło: cspb.pl,

Autor: mj