Przejdź do treści
Przejdź do stopki

[TYLKO U NAS] Prof. A. Gil: Wszystko jest układane pod to, aby w Polsce rządziły dwie-trzy siły, a reszta nie jest istotna

Treść

To, co się dzieje, jest jakby (…) pewnym porozumieniem ponad podziałami tych wielkich, którzy chcą podzielić scenę polityczną na dwa, trzy, góra cztery segmenty, a reszta nie jest przewidywana w tej przyszłej władzy. To wszystko jest tak układane pod to, żeby te dwie-trzy siły rzeczywiście Polską rządziły czy miały coś do powiedzenia, natomiast reszta nie jest istotna, nie jest ważna. To, co się ostatnio dzieje, niestety jest pod tym kątem przygotowywane – mówił w poniedziałkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja prof. Andrzej Gil, politolog, wykładowca KUL w Lublinie.

Wybory parlamentarne w Polsce odbędą się najprawdopodobniej 13 października. Taki termin zaproponował prezydent Andrzej Duda. W ocenie prof. Andrzeja Gila tak szybki termin może mieć na celu wyeliminowanie mniejszych ugrupowań, które mogą nie zdążyć zebrać na czas wymaganej liczby podpisów poparcia.

– Jest okres wakacyjny, a później będzie krótki czas, żeby dokonać tych wszystkich formalności, o których często zapominamy. One są jednak bardzo ważne – przede wszystkim zbieranie podpisów, dlatego że podpisy mogą być zbierane tylko i wyłącznie w pewnym czasie. Nie wcześniej, nie później, tylko właśnie w tym czasie. Tego czasu będzie bardzo mało i myślę, że sporo komitetów będzie miało problemy chociażby z tą czynnością. Prawo i Sprawiedliwość, obóz Zjednoczonej Prawicy, a także Platforma Obywatelska i jej zaplecze na pewno sobie z tym poradzą, natomiast reszta komitetów może mieć tutaj pewien problem. Myślę, że to jest taka taktyka, aby jednak jeszcze próbować podkręcić ten swój ewentualny sukces – wskazał politolog.

Już od dłuższego czasu można zauważyć, że na polskiej scenie politycznej wiodącą rolę odgrywają dwa ugrupowania polityczne. Ten dwupartyjny system istnieje tak naprawdę od 2005 roku – wyjaśnił wykładowca KUL.

– To, co się dzieje, jest jakby (…) pewnym porozumieniem ponad podziałami tych wielkich, którzy chcą podzielić scenę polityczną na dwa, trzy, góra cztery segmenty, a reszta nie jest przewidywana w tej przyszłej władzy. To wszystko jest tak układane pod to, żeby te dwie-trzy siły rzeczywiście Polską rządziły czy miały coś do powiedzenia, natomiast reszta nie jest istotna, nie jest ważna. To, co się ostatnio dzieje, niestety jest pod tym kątem przygotowywane. On [system dwupartyjny –red.] de facto jest już w Polsce od jakiegoś czasu, coś, co kiedyś nazwaliśmy POPiS-em, dlatego że są siły, które są na tyle zdolne i umiejętnie prowadzą swoją politykę, że jednak w jakiś sposób akcentują swoją obecność, ale to mimo wszystko jest na marginesie tego głównego układu, który wytworzył się już 14 lat temu i wtedy – jako POPiS – miał rządzić, a dzisiaj rzeczywiście rządzi; PiS w tej strukturze centralnej, państwowej, natomiast PO rządzi w wielu miastach Polski – zauważył.

Nie można zgodzić się z twierdzeniem, że wyborcy całkowicie odwrócili się od haseł antysystemowych, które głosił m.in. Paweł Kukiz – podkreślił gość „Aktualności dnia”.

– W machinę wyborczą co 4 lata wchodzi ciągle nowe pokolenie, ludzie, którzy żyją i wyrastają w zupełnie innej rzeczywistości niż ci, którzy byli 4 lata temu. Ten interwał czterech lat jednak ma swoje znaczenie – to jest jakby jedna rzecz. Druga rzecz – nie sądzę, aby hasła antysystemowe były nieatrakcyjne, tylko sposób ich wykonania przez Pawła Kukiza i jego ruch był fatalny i był zaprzeczeniem idei antysystemu, dlatego że człowiek, który miał na swoim sztandarze antysystemowość, najprawdopodobniej ostatecznie zakończy – bo tego dokładnie nie wiemy – właśnie z PSL-em, partią, o której można wszystko powiedzieć, ale nie to, że jest antysystemowa. (…) W Polsce jest mnóstwo środowisk, nie tylko młodych, ale ludzi o różnym doświadczeniu i w różnym wieku, którzy nie akceptują tej rzeczywistości, jaką ona jest, tylko szukają siły politycznej, która mogłaby wyrazić ich oczekiwania, ich aspiracje. Na razie jej nie znajdują, ale to nie jest tak, że wszyscy akceptują duopol, który dzisiaj w Polsce jest – zaznaczył.

Od zwycięskich wyborów w 2015 roku nie nastąpiło gwałtowne tąpnięcie poparcia dla PiS, jednak nie widać również, aby ono gwałtownie wzrosło – zwrócił uwagę prof. Andrzej Gil.

– Myślę, że ostatnie historie, chociażby z panem marszałkiem Kuchcińskim, w jakiś sposób odbiją się na popularności PiS-u w społeczeństwie. Nie byłbym na miejscu działaczy PiS i generalnie Zjednoczonej Prawicy pewien do końca tego wszystkiego i starałbym się jednak dmuchać na zimne. Dzisiejsza decyzja pana marszałka o tym, że on jednak nie zdecydował się na dymisję, może się przełożyć na problemy za dwa miesiące, w czasie wyborów. Pamiętajmy, że PO miało fantastyczną passę i przyszły „ośmiorniczki”. Być może tutaj ten problem, umiejętnie podsycony przez opozycję, sprawi PiS-owi problem w nadchodzących wyborach – akcentował wykładowca KUL.

Obecnie w polskiej polityce myślenie lewicowe jest obecne we wszystkich partiach głównego nurtu, również w PiS-ie – powiedział politolog.

– Myślę, że dzisiaj w tym głównym nurcie politycznym jest miejsce tak naprawdę tylko dla lewicy, dlatego że niektórzy wyborcy PiS-u mogą się zastanowić, co stało się z samym PiS-em, skoro przez 4 lata jego rządów doszło do tak niesamowitej erupcji zmian obyczajowych i społecznych w Polsce, a partia rządząca tak naprawdę nic z tym nie robi i nawet nie reaguje, a wręcz przeciwnie – odnosi się wrażenie, że jednak usuwa ze swoich szeregów czy ze swojego zaplecza tych, którzy stoją twardo przy tym, co konstytuowało przez tysiąclecie Polskę. Myślę, jeżeli tutaj dojdzie do jakichś rozterek, to raczej nie na tle właśnie tych przemian obyczajowych, ale na tle innym – może gospodarczym, może jakimś strukturalnym  – wskazał gość „Aktualności dnia”.

Cała rozmowa z prof. Andrzejem Gilem w „Aktualnościach dnia” dostępna jest [tutaj].

RIRM

Źródło: radiomaryja.pl, 5 sierpnia 2019

Autor: mj