Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prawdziwy kult oddajemy Bogu jedynie w duchu i prawdzie

Treść

Miłość jest jedynym dobrem, o jakie warto zabiegać tutaj na ziemi, bo jest to jedyne dobro, jakie pozostanie i z jakim przejdziemy do życia wiecznego.

XVIII Niedziela Zwykła
Koh 1,2; 2,21–23; Kol 3,1–5.9–11; Łk 12,13–21

Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował? (Łk 12,20).

Te mocne słowa uprzytamniają nam, że to, co mamy tutaj na świecie, w istocie nie jest nasze. Jak bardzo szybko może nam to zostać zabrane! Nie trzeba nawet śmierci. Czasem jest to jakiś wypadek – tak bywa z samochodami, a może nawet wystarczy złodziej! I wówczas, gdybyśmy się nawet oburzali, nic nam to nie da. Jak na ironię wtedy jedynie stajemy się coraz bardziej nieszczęśliwi. Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem (Łk 12,21).

W tym kontekście mówi Mędrzec: Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami, wszystko marność (Koh 1,2). Kohelet w swoim myśleniu idzie jeszcze dalej i pyta: Cóż bowiem ma człowiek z wszelkiego swego trudu i z pracy ducha swego, w której mozoli się pod słońcem? (Koh 2,22). Czyli jaki jest sens całego wysiłku człowieka na ziemi, skoro to wszystko przemija i nie wiadomo, kto będzie to wszystko, co myśmy wypracowali, używał? Marność – nieustannie powtarzana przez Koheleta – jest jedyną perspektywą, jeżeli na życie patrzymy tylko w perspektywie tego, co można tutaj na ziemi osiągnąć. I właściwie nie można wysnuć innego wniosku, skoro wszystko przemija, a w chwili śmierci wszystko to, co osiągnęliśmy na ziemi, traci jakikolwiek sens, bo przecież nic z tego nie zabierzemy z sobą!

Niestety często nie myślimy o tym, ale nieustannie dążymy do zdobywania coraz to nowych rzeczy, osiągania lepszych i wyższych stanowisk, tytułów… i to tak, jak gdyby to, co posiadamy i co osiągamy, stanowiło o naszej godności i poczuciu sensu życia. A wystarczy przecież krótka refleksja, która pokazuje marność tego wszystkiego. Właśnie taką daje nam Pan Jezus w odpowiedzi komuś, kto chciał wykorzystać Jego autorytet w sporze o majątek ze swoim bratem. Człowieku, któż Mnie ustanowił sędzią albo rozjemcą nad wami? (Łk 12,14). Nie staraj się mieszać tego, co odnosi się do spraw wiary i zbawienia z tym, co odnosi się tylko do ziemskiej sprawiedliwości.

Odpowiedzią na te refleksje jest tekst drugiego dzisiejszego czytania z Listu do Kolosan:

Jeśliście razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi (Kol 3,1n).

Pan Jezus nieco dalej w tym samym rozdziale Ewangelii mówi: Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane (Łk 12,31). Musimy pamiętać o tym, że jako chrześcijanie umarliśmy bowiem i nasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu (zob. Kol 3,3). W Liście do Rzymian pisze św. Paweł, że w chrzcie zostaliśmy zanurzeni w śmierć Jezusa, aby razem z Nim żyć. I to jest nasza prawdziwa nadzieja i perspektywa. Inaczej, jak pisze Kohelet, doświadczymy wcześniej czy później marności i bezsensu. To zanurzenie w śmierci Chrystusa, czyli chrzest, od którego rozpoczyna się życie chrześcijanina, zmienia całkowicie perspektywę naszego patrzenia na życie: to nie to, co tutaj bezpośrednio osiągalne jest rozstrzygające i najważniejsze, ale nasze życie w Chrystusie, którego pełnia jest dopiero przed nami. Już dzisiaj mamy udział w Jego zmartwychwstaniu, ale w pełni się to objawi i tego doświadczymy w momencie śmierci, kiedy rozpadnie się dla nas to wszystko, co tutaj zdobyliśmy i wydaje się nam, że posiadamy. Kiedy to wszystko opadnie, odsłoni się prawda, na ile żyliśmy prawdziwym życiem, tym, co było treścią życia Jezusa na ziemi, czyli miłością.

Niestety, najczęściej zatroskanie o dobra doczesne zaślepiają nas powodując, że zapominamy o tym, co naprawdę się liczy. Kiedy Pan Jezus mówi o sądzie ostatecznym, mówi właściwie o jednym kryterium przynależności do królestwa Bożego: o miłosierdziu. Z miłości będziemy sądzeni. I w istocie tylko ona się liczy, bo ona zostaje z tego, co na ziemi. Reszta przemija i się rozsypuje. Stąd zalecenie św. Pawła:

Zadajcie więc śmierć temu, co jest przyziemne w waszych członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chciwości, bo ona jest bałwochwalstwem. Nie okłamujcie się nawzajem, boście zwlekli z siebie dawnego człowieka z jego uczynkami, a przyoblekli nowego, który wciąż się odnawia ku głębszemu poznaniu Boga, według obrazu Tego, który go stworzył (Kol 3,8–10).

Prawdziwy kult oddajemy Bogu jedynie w duchu i prawdzie. Wszystko inne traci swoje znaczenie. Właściwie nasze życie jest przeznaczone na to, byśmy zrozumieli, na czym polega prawdziwe życie, że jest ono miłością. Jest nam w tym celu dany pewien okres, który się kiedyś skończy. Miłość jest jedynym dobrem, o jakie warto zabiegać tutaj na ziemi, bo jest to jedyne dobro, jakie pozostanie i z jakim przejdziemy do życia wiecznego.

Fragment książki Rozważania liturgiczne na każdy dzień. T. 4: Okres zwykły 12-23 tydzień

Włodzimierz Zatorski OSB – urodził się w Czechowicach-Dziedzicach. Do klasztoru wstąpił w roku 1980 po ukończeniu fizyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pierwsze śluby złożył w 1981 r., święcenia kapłańskie przyjął w 1987 r. Założyciel i do roku 2007 dyrektor wydawnictwa Tyniec. W latach 2005–2009 przeor klasztoru, od roku 2002 prefekt oblatów świeckich przy opactwie. Autor książek o tematyce duchowej, między innymi: “Przebaczenie”, “Otworzyć serce”, “Dar sumienia”, “Milczeć, aby usłyszeć”, “Droga człowieka”, “Osiem duchów zła”, “Po owocach poznacie”. Od kwietnia 2009 do kwietnia 2010 przebywał w pustelni na Mazurach oraz w klasztorze benedyktyńskim Dormitio w Jerozolimie. Od 2010 do 2013 był mistrzem nowicjatu w Tyńcu. W latach 2013-2015 podprzeor. Pełnił funkcję asystenta Fundacji Opcja Benedykta. Zmarł 28 grudnia 2020 r.

 

Żródło: cspb.pl,

Autor: mj