Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Na śniadanie dawał żonie... środki wczesnoporonne

Treść

Brytyjczyk, który dodawał do posiłków swojej żony pokruszone pigułki wczesnoporonne, został skazany na blisko 4 lata więzienia. 36-letni Gil Magira, bogaty biznesmen, rozdrabniał wywołujące poronienie tabletki RU-486 i dodawał do kanapek lub płatków zbożowych swojej będącej w ciąży żony. W wyniku "zabiegów" męża kobieta cierpiała dotkliwy ból, a także intensywnie krwawiła. Na szczęście jej dziecko przeżyło.

To pierwszy od ponad 30 lat wyrok skazujący w sprawie "użycia narzędzi w celu wywołania poronienia", który ogłoszono w Wielkiej Brytanii. Gil Magira został uznany za winnego stawianych mu zarzutów i skazany początkowo na 5 lat pozbawienia wolności, po czym złagodzono karę do 3 lat i 9 miesięcy.
Żona skazanego oświadczyła: "To, co wydaje się być najgorsze, to determinacja, z jaką on próbował się pozbyć dziecka, które ja czułam, jak się porusza. Każdego minionego dnia myślałam, że kupiłam mojemu dziecku kolejny dzień życia. Obawiałam się o swoje życie, życie dziecka i życie Gila".
Magira, gdy usłyszał o ciąży swojej żony, wpadł w panikę i próbował nakłonić ją do przeprowadzenia aborcji. Kobieta mówi, że mąż nawet błagał ją, by zabiła dziecko, kiedy jednak odmówiła, znalazł stronę internetową rozprowadzającą RU-486 i postanowił dodać tabletkę do jej jedzenia. Po trzech nieudanych próbach Magira zwierzył się swojemu psychiatrze, ten zaś nakłonił go, by powiedział o wszystkim żonie. Kiedy prawda wyszła na jaw, kobieta niezwłocznie zadzwoniła na policję. Obrona mężczyzny oświadczyła, że w następstwie tych wydarzeń próbował on popełnić samobójstwo.
Dziecko urodziło się jako wcześniak, jednak okazało się całkowicie zdrowe. "Kiedy szłam zobaczyć mojego synka po porodzie, byłam przerażona. Bałam się, że może być niepełnosprawny z powodu tego, czym karmił mnie Gil" - powiedziała matka dziecka.
W zeszłym roku śledztwo brytyjskich mediów doprowadziło do ujawnienia nielegalnego handlu środkami wczesnoporonnymi na szeroką skalę. Dotyczy to także RU-486, który na wyspach dostępny jest na receptę. Niestety, proceder ten rozszerza się na całą Europę i także w Polsce nie jest dużym problemem zdobycie tego specyfiku, o czym niejednokrotnie pisaliśmy na naszych łamach.
ŁS
"Nasz Dziennik" 2008-03-07

Autor: wa