Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lectio Divina #19 Najprzedniejsze dobre uczynki / Mt 6,1-18

Treść

Ewangelia i tradycja Kościoła pokazują nam te trzy drogi, które w sposób bezpieczny prowadzą do nieba. Myślimy o tym w taki sposób, że tutaj najpełniej można to dobro wypraktykować w modlitwie, poście i jałmużnie.

Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej bowiem nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.

Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.

Modląc się nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie.

Wy zatem tak się módlcie:

Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci Twoje imię!
Niech przyjdzie Twoje królestwo;
niech Twoja wola się spełnia na ziemi, tak jak w niebie.
Naszego chleba powszedniego daj nam dzisiaj;
i przebacz nam nasze winy, tak jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili;
i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego.

Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski.

Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam także waszych przewinień.

Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam, już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i obmyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie (Mt 6,1–18).

Ten dłuższy fragment stanowi całość. Powtarzają się tu pewne formuły. Dzięki temu mamy niezbitą pewność, że ten tekst ma jeden wydźwięk. A więc: Ojciec twój, który widzi w ukryciu odda tobie czy nie bądźcie jak obłudnicy…, nie chciej być widziany. To pokazuje, że mamy tutaj do czynienia z pewną konkretną myślą i dlatego rozważamy to jako całość.

Zacznijmy może od kontekstu liturgicznego i przypomnijmy sobie, że ten tekst jest używany w liturgii Środy Popielcowej. Jest tekstem, który wprowadza nas w tajemnice Wielkiego Postu i jest źródłem do tego, co w teologii katolickiej przez wieki było nazywane jako trzy „najprzedniejsze dobre uczynki” – a więc modlitwa, post i jałmużna. Kiedy mówiliśmy o narzędziach dobrych uczynków u św. Benedykta, rzeczywiście post, modlitwę i jałmużnę w różnych konfiguracjach te trzy dobre uczynki można odnaleźć w 4. rozdziale Reguły. Św. Benedykt jest czasem szokujący w swoich sformułowaniach. Jak chociażby wtedy, gdy każe kochać post albo kiedy mówi, że trzeba często znajdować czas na modlitwę, czy kiedy przypomina, że trzeba ubogich wspierać. Jest to mentalność rad z Kazania na Górze, która faktycznie głęboko przeniknęła do mentalności Reguły św. Benedykta.

W pierwszym odruchu może nam się wydawać dziwne, że w ogóle ktoś prowadzi klasyfikację dobrych uczynków. I może nam się to wydawać odrobinę faryzejskie, po co mówić, że jakiś uczynek jest lepszy lub gorszy. Dzisiaj raczej intuicyjnie dużo ludzi by powiedziało, że uczynek jest klasyfikowany przede wszystkim przez intencję człowieka, który go wykonuje. Nie będziemy tu wchodzić w dylematy różnych stanowisk teologii moralnej, bo byśmy z tego bagna nie wyszli. Myślę, że to sformułowanie „najprzedniejsze dobre uczynki” nie tyle mówi o tym, że za każdym razem kiedy się modlimy czy pościmy czy dajemy jałmużnę, to robimy coś dobrego, ile o wiele bardziej to określenie mówi o tym, jak wielki potencjał tkwi w tych trzech gestach. Jeśli człowiek będzie praktykował modlitwę, post i jałmużnę rzeczywiście z czystym sercem i pełnym oddaniem na Bożą chwałę i z miłością do bliźniego, to może osiągnąć to, co jest najprzedniejsze. Ewangelia i tradycja Kościoła pokazują nam te trzy drogi, które w sposób bezpieczny prowadzą do nieba. Myślimy o tym w taki sposób, że tutaj najpełniej można to dobro wypraktykować w modlitwie, poście i jałmużnie.

Dla porządku przypomnijmy sobie, że te trzy gesty: modlitwa, post i jałmużna są ze sobą integralnie związane. Jeżeli któregokolwiek z nich braknie, cała konstrukcja się wali. Zacznijmy od postu, który polega na tym, że człowiek odmawia sobie jedzenia. Pamiętajmy o tym, że post na tym polega, że się nie je, nie na tym, że się nie ogląda telewizji, nie na tym, że się nie chodzi do kina. Post polega na tym, że się nie je. Na przykład je się jeden posiłek dziennie – to jest post. Poszcząc w ten sposób człowiek zyskuje czas, dlatego, że robi mniejsze zakupy, nie musi gotować, nie musi jeść, nie musi zmywać i zyskuje pewne środki finansowe. Oszczędza w ten sposób – z czasu, który zyskał poświęca więcej na modlitwę czyli na spędzanie czasu z Panem Bogiem. Wyrzekam się pewnej rzeczy, żeby zyskać inną rzecz, wyrzekam się jednej wartości, żeby zyskać większą wartość. I z drugiej strony to, co zaoszczędzone człowiek przekazuje na jałmużnę czyli na wsparcie wobec bliźniego. Przykazanie miłości zostaje tutaj w pełni zaaplikowane.

Te trzy najprzedniejsze dobre uczynki, jeżeli są rzeczywiście praktykowane z zaangażowaniem i czystym sercem maja tę moc, że mogą przekształcić całe ludzkie życie, uporządkować je, nadać właściwy kierunek, przywrócić utraconą, być może wcześniej, właściwą hierarchię wartości. W tradycji chrześcijańskiej są one praktykowane w szczególny sposób podczas Wielkiego Postu. Szczególne praktyki pokutne, czyli przywracające właściwy porządek rzeczy. Na tym polega pokuta, że człowiek wraca do tego, jak powinno być.

Post nam się dzisiaj rozmył bardzo, ale myślę, że zostanę dobrze zrozumiany, ale jeśli mamy coś opłakiwać, cośmy utracili po Soborze, to właśnie utraciliśmy post. Dzisiaj de facto mamy w Kościele katolickim dwa dni postu – Popielec i Wielki Piątek. Jest dość nędznie, kiedyś tego postu było dużo więcej i nikt nie umarł z tego powodu ani nie miał bardziej nieszczęśliwego życia, a pokazywało to jednak, że nie samym chlebem żyje człowiek. Nie mówię o takich ekstremalnych praktykach jak to widzimy na przykładzie Kościoła etiopskiego czy koptyjskiego, gdzie tych dni postnych jest ponad pół roku, przynajmniej tak mają wpisane w kalendarz. Nie wszyscy tak robią, mnisi może, ale tam przywiązanie do tej praktyki jest bardzo mocne i myślę, że to jest rzeczywistość do odzyskania. Jeśli ktoś chciałby dokształcić się, to są dwie książki warte polecenia. Pierwsza z serii Z Tradycji Mniszej Anselma Grüna OSB „Post – modlitwą ciała i duszy”. Druga to monografia, którą napisał Adalbert de Vogüe OSB „Kochać post”, komentarz do rady św. Benedykta z 4. Rozdziału Reguły. Jest to dzieło bardziej historycznie ujmujące temat postu, jak się on zmieniał w ciągu tradycji łacińskiej. De Vogüe pisze, czym post był i cośmy tak naprawdę niestety utracili, ale jest jakoś tam do odzyskania. Nikt pościć nie zakazał.

Jałmużna kojarzy się nam z daniem pięciu złotych komuś, kto siedzi przed sklepem. To z jałmużną nie ma nic wspólnego. Łacina nie wypracowała osobnego słowa i na słowo „jałmużna” przyjęła grecki wyraz eleemosyna. Greka bardzo lubi zbitki wyrazowe, łączenie czasowników z rzeczownikami i inne tego typu abrakadabra. Właśnie eleemosyna oznacza okazywanie miłosierdzia, łagodności i dobroci. Czyli danie pięciu złotych nie jest okazywaniem łagodności i dobroci, tylko pogardy. Jałmużna w chrześcijańskim sensie tego słowa oznacza nawiązanie empatycznej więzi z tym, komu się pomaga. Nie wystarczy dać kasę, buty czy posłać kogoś do szkoły, ale trzeba zrobić to tak, żeby nie upokorzyć, nie zepsuć, żeby rzeczywiście pomóc. Czyli jest to także taka rzecz, która wymaga masę czasu, zaangażowania się w relacje z ludźmi.

W Krakowie mamy taką ikonę jałmużny w pełnym sensie tego słowa, to jest Brata Alberta. Na początku chodził on do krakowskich bezdomnych w eleganckim stroju. I oni traktowali go niegrzecznie, mówiąc delikatnie, dopóki nie zrozumiał, że aby cokolwiek zmienić, musi stać się taki jak oni. Jak przyszedł do nich w swoim zgrzebnym habicie, rozmowa wyglądała zupełnie inaczej. Jak u nich zamieszkał, to była rzeczywiście jałmużna z jego strony, pełne zaangażowanie. Widzimy także, że jałmużna, którą mamy praktykować, jest czynnością niezwykle elitarną. Nie można pomagać wszystkim, można pomagać jednej lub dwóm osobom, nie można zbawić całego świata.

Popatrzmy też na sam tekst Ewangelii. Dlatego, że jeśli przeczytamy go bardzo uważnie, jest on co najmniej zaskakujący. Proponuje on nam spojrzenie na świat zupełnie inaczej, niż ludzie potocznie na niego patrzą. Jezus mówi tak: „Nie róbcie dobrych uczynków po to, aby ludzie was widzieli, ale róbcie wszystko tak, żeby nikt was nie widział, a wtedy zobaczy was Ojciec, który jest w ukryciu”. Zawsze kiedy do tego tekstu wracam, to jest on zaskakujący w tym sensie, że (tak można to rozumieć) pokazuje Boga, który jest ślepy, co jest gorszące, bo jak można powiedzieć, że Bóg nie widzi, Jezus zdaje się to sugerować. Jeśli robisz coś dla Boga, jak ten tekst tutaj sugeruje, jeśli modlisz się, żeby wyrobić sobie dobrą opinię, jeśli dajesz jałmużnę po to, żeby się lepiej poczuć, jeśli pościsz dlatego, żeby wzbudzić czyjeś współczucie (post w tradycji żydowskiej miał charakter nie tylko ekspiacyjny, ale często był formą demonstracji żałoby, na co mamy dużo przykładów w Starym Testamencie), więc jeśli w taki lub inny sposób próbujesz posługiwać się dobrem do osiągnięcia tylko wymiernych, doczesnych korzyści, to Bóg tego nie zobaczy. Ludzie to zobaczą, tylko na tyle ci to wystarczy, ci ludzie umrą i to dobro, które zyskałeś w ten sposób również się skończy. Ale jeśli będziesz to robił w ukryciu – pewnego rodzaju skrót myślowy – czyli jeżeli będziesz to robił bezinteresownie, ze względu na Pana Boga, ludzie tego nie zobaczą, ale zobaczy to Bóg i to dobro, które zrobiłeś ono przetrwa na wieki.

W pewnym sensie można powiedzieć, że ta Ewangelia stawia nas na rozdrożu. Pojawia się pytanie: w którym kierunku pójdziesz? Czy będziesz ludziom służył? Czy oni będą ci mówić, co masz robić? Czy będziesz starał się zyskać pozycję wśród nich czy na pierwszym miejscu będzie Bóg? To jest pytanie: Czy będziesz posługiwał się rzeczami świętymi dla osiągnięcia doczesnych korzyści, czy będziesz miał przed oczyma przede wszystkim Pana Boga? Te kilkanaście wierszy 6. Rozdziału Ewangelii św. Mateusza można też czytać w duchu pierwszego przykazania Dekalogu – nie będziesz miał bogów cudzych przede mną! I ta bardzo subtelna pokusa, która się rodzi, to jest pokusa – do czego można by było wykorzystać „rzeczy święte”. Rodzi się czasami pytanie, co mi to da, że będę się zajmował „rzeczami świętymi”? Czy będę budował swój wizerunek, swoją osobowość „telewizyjną”, swój image idealny, czy raczej starał się iść w kierunku konfrontacji z Bogiem? Czytanie duchowe zdziera maskę z nas i pokazuje, jacy jesteśmy naprawdę.

Ta Ewangelia jest prowokująca, bo jest dwuwartościowa. Człowiek myśli, że życie jest dużo bardziej skomplikowane. Myślę jednak, że w sferze intencji, jak człowiek głęboko w swoim sercu pogrzebie, to odkryje, że są tylko dwie możliwości – albo się oczyszcza nieustannie w bezinteresownym pragnieniu dobra albo staje się manipulatorem, nie ma trzeciej możliwości. W tym sensie ten tekst pokazuje zupełnie inny świat. Taki świat, o którym dzisiaj może mało myślimy.

Na koniec uwaga kulturowa, popatrzmy na końcówkę tekstu dotyczącego postu. Jezus mówi: gdy pościsz, namaść sobie głowę i obmyj twarz. W stronach, z których ja pochodzę, gospodarze kiedyś namaszczali głowę masłem co, jak przychodziło lato nie zawsze się dobrze kojarzyło, zapach był bardzo intensywny, ale taka była moda. Elegancki mężczyzna zawsze miał włosy wysmarowane masłem, z czasem nie całkiem świeżym. Natomiast w czasach Pana Jezusa namaszczenie głowy było zabiegiem, jakby to powiedział jeden mój znajomy, biutyfikacyjnym. Po prostu perfumującym. Dzisiaj kiedy używamy perfum, to za uchem albo na nadgarstku czy pod pachami, natomiast starożytni perfumowali sobie włosy. Różne pachnące rzeczy wcierali sobie we włosy, potem jak człowiek szedł, to taka smuga się za nim unosiła. Pani, kiedy była wyjątkowo modna, co wiemy z różnych tekstów literackich, to we włosy wieszała sobie delikatną klateczkę, a w niej zamknięta była żywa cykada. Oprócz tego, że pani pachniała, to jeszcze grała.

Pan Jezus mówi jeszcze: kiedy pościsz, namaść się, umyj, wyperfumuj, zrób się na bóstwo. Jak pościsz, to świętuj i ludzie będą myśleli, że przeżywasz moment radości, skoro się tak odstrzeliłeś, a ty w tym czasie składasz ofiarę, odmawiasz sobie jedzenia, szykujesz się do pozostałych dobrych uczynków. Ujmująca jest ta praktyka życia w ukryciu. Zostawiam was z tymi trzema dobrymi uczynkami, myślę, że każdy z nas znając swoje możliwości, środowisko, w którym żyje, potrzeby które są i znając swoje możliwości, w jaki sposób może na te potrzeby odpowiedzieć, najlepiej już sam w swoim sumieniu rozezna, w jaki sposób praktykować post, modlitwę i jałmużnę. Myślę, z modlitwą jesteśmy jako tako obznajomieni, praktykujemy ją w taki, czy inny sposób. Zachęcam do tego, żeby odkrywać, powracać do pozostałych dwóch czyli i do postu i do jałmużny, ale we właściwy chrześcijański sposób.

Tekst pierwotnie ukazał się w czasopiśmie „Benedictus”, który prowadzony jest przez oblatów benedyktyńskich.

Szymon Hiżycki OSB (ur. w 1980 r.) studiował teologię oraz filologię klasyczną; odbył specjalistyczne studia z zakresu starożytnego monastycyzmu w kolegium św. Anzelma w Rzymie. Jest miłośnikiem literatury klasycznej i Ojców Kościoła. W klasztorze pełnił funkcję opiekuna ministrantów, duszpasterza akademickiego, bibliotekarza i rektora studiów. Do momentu wyboru na urząd opacki był także mistrzem nowicjatu tynieckiego. Autor książki na temat ośmiu duchów zła Pomiędzy grzechem a myślą oraz o praktyce modlitwy nieustannej Modlitwa Jezusowa. Bardzo krótkie wprowadzenie.

Żródło: cspb.pl, 7

Autor: mj