Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Biblia jak pocisk. Jak walczyć z myślami?

Treść

Walka z demonami poprzez cytaty biblijne jest zatem naśladowaniem Chrystusa. Warto podkreślić ten głęboko biblijny aspekt nauczania Ewagriusza i odwołanie się do Chrystusa, Eklezjastesa, Salomona i Dawida.

Ewagriusz (ok. 345–399) pochodził z Pontu, czyli z północnych terenów dzisiejszej Turcji. Odebrał bardzo staranne wykształcenie. Był uczniem św. Bazylego Wielkiego i św. Grzegorza z Nazjanzu. Służył jako diakon w Konstantynopolu, gdzie cieszył się popularnością jako wytrawny mówca (w starożytności, kiedy przywiązywano wielką wagę do umiejętnego wygłaszania mów, znaczyło to niemało). Sława miała jednak w życiu Ewagriusza i swoje ciemne strony: zakochał się (ze wzajemnością!) w żonie pewnego bogatego obywatela. Kiedy już w tę relację zaplątał się w sposób tak beznadziejny, że nie wiedział skąd wyglądać ratunku, miał niezwykły sen. Otóż śniło mu się, że ocknął się w więzieniu. Przerażony zaczął podejrzewać, że mąż poznał sprawę zdrady i chce go skrycie zgładzić. Wtedy w drzwiach stanął jeden z jego przyjaciół (choć Ewagriusz wiedział, że tak naprawdę był to anioł) i zaczął go wypytywać o powód obecnego upokorzenia. Poznawszy przyczynę, anioł ukazał mu Ewangelię i obiecał, że jeśli nasz diakon przysięgnie opuścić miasto, to wkrótce zostanie uwolniony. Udręczony Ewagriusz przysięgę złożył, po czym… obudził się. Siedząc na łóżku rzekł sam do siebie: „Choć we śnie, to jednak złożyłem przysięgę”. To powiedziawszy wsiadł na statek i udał się do Jerozolimy. Zaopiekowała się nim niezwykle bogata arystokratka, Melania (pamiętajmy, że za Ewagriuszem ciągle szła sława mówcy i ukochanego ucznia Ojców Kapadockich), która ufundowała klasztor na Górze Oliwnej. Wkrótce jednak nasz diakon wrócił do dawnych przywar (ponoć miłował modne stroje, ciekawe fryzury i towarzystwo pięknych kobiet). Tym razem ratunek nie przyszedł we śnie – powaliła go tajemnicza choroba, której najlepsi lekarze nie potrafili uleczyć. Tak opisuje te wydarzenia jego uczeń – Palladiusz:

Jego serce doświadczało wątpliwości i było rozdarte. Młodość, która w nim wrzała, bogactwo wiedzy w słowie, przebieranie się w piękne i rozmaite stroje – zmieniał je dwa razy na dzień – sprawiły, że popadł w pychę i przyjemności ciała. Ale Bóg, który nigdy nie dopuszcza do zguby swoich wybranych, zesłał nagle febrę na niego, tak że nabawił się ciężkiej choroby; jego ciało stało się wyschłe jak trawa. Choroba ta sprawiała w nim tajemne cierpienia, tak że lekarze byli bezradni wobec tych nieszczęść i nie mogli go uleczyć. Święta Melania rzekła do niego: „Mój synu, Ewagriuszu, ta przewlekła choroba nie podoba mi się. Nie ukrywaj przede mną swoich myśli. Być może mogłabym ciebie uleczyć. Wyjaw odważnie swoje myśli, gdyż widzę, że ta choroba nie przyszła na ciebie bez Bożego przyzwolenia”. Wtedy odsłonił przed nią wszystkie swoje myśli. Rzekła do niego: „Daj mi słowo, że nałożysz habit mnicha i chociaż jestem grzeszną kobietą, będę prosić Boga, aby łaskawie obdarzył cię zdrowiem”. Dał jej swoje słowo i po kilku dniach wyzdrowiał, wstał, nałożył habit i wyjechał, udając się w podróż na górę Pernoudj w Egipcie.

Być może wtedy po raz pierwszy odsłonił swoje myśli przed kimkolwiek. Za radą Melanii resztę swojego życia spędził na pustyni egipskiej w dwóch mniszych osadach – na samym początku mieszkał w Nitrii, potem zaś w Celach. Zmarł w uroczystość Epifanii 399 r.

Na czym polega metoda antyretyczna?

W czasie pobytu na pustyni walki duchowe, toczone przez Ewagriusza, nie tylko nie ustały, ale wręcz przeciwnie, nasiliły się. Pisze Palladiusz:

Pewnego razu demony tak bardzo doświadczały go pokusą nieczystości, że – jak nam [później] powiedział – przyszła mu do serca myśl: „Bóg mnie opuścił”; i całą noc spędził na modlitwie stojąc w cysternie z wodą, nagi, w środku zimy, aż jego ciało stało się twarde jak kamień. Innym razem gnębił go duch bluźnierstwa i spędził czterdzieści dni bez wchodzenia pod dach celi, aż całe ciało pokryło się robactwem niczym nierozumne zwierzę.

Ewagriusz doszedł do wniosku, że w przypadku mnichów główna walka toczy się w myślach człowieka, w sferze mniej lub bardziej niezaspokojonych pragnień czy ambicji. Problem nie leży w samych grzechach, ale w pierwszym rzędzie w walce o wyeliminowanie demonicznych podszeptów, myśli (gr. logismoí), które prowadzą do niegodziwych czynów. Pokusa, zła myśl, musi zostać wpierw rozpoznana. Dlatego omawiane pismo Ewagriusza może być użyte jedynie w sytuacji, w której w sposób jasny jesteśmy w stanie odróżnić dobro od zła. Poprzez myśl rozumiemy tutaj pewną zakorzenioną w nas strukturę pojmowania i opisywania rzeczywistości oraz reakcji na zachodzące wokół nas wydarzenia. Ewagriusz mówił, że tych schematów myślenia jest osiem: obżarstwo, nieczystość, chciwość, gniew, smutek, acedia, próżna chwała i pycha. Każdy z nich jest śmiertelnie niebezpieczny i może doprowadzić do zguby. Brzmi to przerażająco: zło, pomimo tego, że jesteśmy świadomi jego destrukcyjnej mocy, może się okazać czymś tak głęboko zakorzenionym w człowieku, że nie wystarczy sama ludzka wola, żeby się go ustrzec. Chcąc przemienić swoje myślenie, czyli nawrócić się, gdyż biblijnie rzecz ujmując nawrócenie jest ni mniej ni więcej tylko przemianą myślenia, należy mieć oparcie w czymś, co pomoże przełamać złe schematy myślenia i działania. W tej właśnie chwili wkracza Słowo Boże ze swoją mocą, ukazującą świat taki, jakim jest w istocie. Ewagriusz wyjaśnia:

Wypada nam, gdy szykujemy taką kampanię, przywdziać zbroję duchową (por. Ef 6,11.13) i pokazać obcym, że do ostatniej kropli krwi walczymy z grzechem (Hbr 12,4), niszcząc złe pokusy i wszelką pychę powstającą przeciw poznaniu Boga (por. 2 Kor 10,5) oraz starając się nie człowieka-mnicha postawić przed trybunałem Chrystusa (2 Kor 5,10), ale umysł-mnicha. Człowiek-mnich bowiem jest tym, który odwrócił się od grzechu uczynkowego, zaś umysł-mnich odwraca się od grzechu myślami, które w naszej głowie się rodzą, i wpatruje się na modlitwie w światło Trójcy Świętej.

Zwróćmy uwagę na dystynkcję pomiędzy człowiekiem-mnichem a umysłem-mnichem. Ewagriusz robi w ten sposób aluzję do swojej koncepcji dwuczłonowości wszelkiego życia wewnętrznego; określa je mianem etapu praktycznego (człowiek-mnich, usuwanie wad, zdobywanie cnót) oraz teoretycznego (umysł-mnich, zdobywanie poznania samego siebie, świata i ostatecznie Boga). Na pierwszym etapie człowiek stopniowo zrywa z grzechem uczynkowym, ale pozostaje do opanowania sfera myśli; gdy i tam mnich uwolni się od zła, wówczas staje się kontemplatykiem, Ewagriusz powie: czystym umysłem, przy czym umysł oznacza dla niego esencję tego, czym Bóg obdarzył człowieka lub kim człowiek ma być lub w Bogu spodziewa się zostać. Różnica polega na wewnętrznej przemianie i przejściu o stopień wyżej: już nie ulegamy złym schematom, nie myślimy tak, jak jesteśmy przyzwyczajeni, ale wszystko staramy się oprzeć na Bożym Słowie. Wymaga to nie tylko pamięciowego opanowania pewnych partii tekstu, ale także ascezy – wyrzekania się tego, co złe, a wybierania tego, co dobre. Metoda antyretyczna staje pośrodku etapu praktycznego i teoretycznego przeciągając człowieka-mnicha na stronę umysłu i umożliwiając mu przemienienie.

Wzorem takiej walki jest dla nas Chrystus Pan. Ewagriusz pisze:

Pan nasz Jezus Chrystus, dawszy nam wszystko, co potrzebne do naszego zbawienia, sam też pozwolił nam chodzić po wężach i skorpionach, i zgnieść całą potęgę zła (por. Łk 10,19). I pośród wszystkich swych nauk, przez to, co sam zrobił, gdy był kuszony przez szatana (por. Mt 4,1–10), dał nam przykład, abyśmy w czasie walki, kiedy demony nas atakują i rzucają na nas pociski (por. Ef 6,16), odpowiadali im słowami z Pisma Świętego, i aby tkwiące w nas złe myśli nie opanowały duszy i nie splamiły jej grzesznym czynem, i nie zepchnęły w śmierć. Dusza grzesząca bowiem umiera (por. Ez 18,4). Ilekroć bowiem nie ma w głowie prawych myśli, które szybko i od razu mogłyby odpowiadać złemu, wtedy powstaje grzech. To zaś słusznie ukazał nam Eklezjastes, mówiąc: Wyrok na czyniących zło nie zapada szybko (Koh 8,11), a znów Salomon powiada w swych przysłowiach: Nie odpowiadaj głupiemu według jego głupoty, abyś nie stał się do niego podobny, lecz odpowiadaj mu według swojej mądrości, aby nie wydał się sobie mądry (Prz 26, 4–5).

Walka z demonami poprzez cytaty biblijne jest zatem naśladowaniem Chrystusa. Warto podkreślić ten głęboko biblijny aspekt nauczania Ewagriusza i odwołanie się do Chrystusa, Eklezjastesa, Salomona i Dawida. Ewagriusz wskazuje na Koh 8,11 i Osobę samego Zbawiciela, jako na to, co było dla niego inspiracją do opracowania metody antyretycznej. To zatem są mistrzowie tej metody, natomiast Ojcowie, cytowani przez samego Pontyjczyka w tekście, spadkobiercami i przekazicielami tradycji, w żadnym wypadku wynalazcami. Można dodać, że dziś w powszechnej świadomości jako modlitewny dar Chrystusa funkcjonuje Modlitwa Pańska; Ewagriusz z kolei widział ten Chrystusowy dar w metodzie antyretycznej, przy czym o ile Jezus Chrystus Ojcze nasz nie odmawiał, o tyle Pismem przeciw diabłu się posługiwał. Ewagriusz zwraca później uwagę, że w chwili pokusy trudno szybko odnaleźć odpowiedni fragment, dlatego też, na prośbę mnicha Lucjusza, zdecydował się opracować interesujące nas tu dzieło.

Podsumowując: na metodę antyretyczną składają się dwa elementy:

1. kolekcjonowanie urywków biblijnych i redagowanie z nich antologii;

2. użycie jakiegoś fragmentu biblijnego przeciwko konkretnemu podszeptowi demona.

Ważne wydaje się być pamięciowe opanowywanie fragmentów biblijnych, tak aby w każdej chwili można było się posłużyć cytatem potrzebnym w danej chwili. Ten zabieg memoryzacji tekstu jest typowy dla kultury klasycznej i był jednym z ważnych elementów ćwiczeń retorycznych.

Dzieło Ewagriusza

Dzieło zostało napisane na prośbę mnicha o imieniu Lucjusz. Jego krótki list zachowany jest jedynie w języku arabskim. W odpowiedzi Ewagriusz napisał swój List 4 i załączył do niego traktat O sporze z myślami.

Analizując treść można dojść do wniosku, że tekst powstał pomiędzy 391 r., kiedy do Egiptu przybył uczeń Ewagriusza, Palladiusz, a 394/5 r., kiedy zmarł Jan z Lykopolis, którego to mieli wspólnie Ewagriusz z Palladiuszem odwiedzić. Oznacza to, że dzieło powstawało w ostatnim okresie życia Ewagriusza (przypomnijmy – zmarł w 399 r.). Grecki oryginał nie dotrwał do naszych czasów (hipotezę dlaczego tak się stało przedstawiłem wyżej). Jesteśmy natomiast w posiadaniu wersji syryjskiej i armeńskiej, istnieją także fragmenty zachowane w języku sogdyjskim i arabskim. Wedle świadectw starożytnych (Gennadiusz) istniał też, niezachowany, przekład łaciński. Jak stwierdza współczesny badacz: o ile wśród starożytnych dzieło Ewagriusza cieszyło się popularnością, o tyle dziś nie wzbudza już tak entuzjastycznego zainteresowania, co wiąże się nie tylko z egzotyką (kto dziś na poważnie traktuje słowo „kuszenie” albo „zły duch”?), ale także z charakterem utworu Ewagriusza, które ma wszelkie cechy starożytnego podręcznika, a zatem jego zrozumienie wymaga ćwiczeń i uważnego studiowania. Nie wiemy dokładnie jaki tytuł nadał swojemu dziełu sam autor. Antirrheticus, czyli O sporze z myślami, jest przekazane przez historyków starożytnych i zazwyczaj uznaje się go za tytuł właściwy.

Dzieło składa się z prologu i ośmiu ksiąg, z których każda poświęcona jest walce z kolejnymi złymi myślami: obżarstwem, nieczystością, chciwością, smutkowi, gniewowi, acedii, próżnej chwale i pysze. Struktura jest dość prosta: każdemu demonicznemu podszeptowi przypisany jest stosowny fragment z Pisma Świętego jako rodzaj remedium na diabelską truciznę, mający na celu „wyprostowanie” błędnych ścieżek ludzkiego umysłu. W zależności od rękopisów takich dwudzielnych jednostek mamy 497 lub 498. Niektórzy badacze uważają, że pierwotnie rozdziały Traktatu o praktyce ascetycznej stanowiły część naszego dzieła. Argumentacja jest następująca: ponieważ mnich Lucjusz prosił o wyczerpujące wyjaśnienie na temat ośmiu złych duchów i sposobów ich zwalczania, a w obecnym tekście mamy jedynie ten drugi element, zatem musiała istnieć część opisowa, którą cytowani badacze są skłonni utożsamiać z fragmentami Traktatu o praktyce ascetycznej. Wskazują przy tym na dość burzliwe dzieje i dość rozbieżne redakcje tego ostatniego dzieła (istotnie, zachowane rękopisy wykazują dość dużą rozbieżność co do zawartości). Wydaje się jednak, że ta hipoteza jest zbyt śmiała – o ile istotnie można zastanawiać się w jakim stopniu wersje syryjska i armeńska pokrywają się z rozmiarami greckiego oryginału, o tyle z powodu braku jakichkolwiek nawet fragmentów dzieła w języku oryginalnym to pytanie musi pozostać bez odpowiedzi. Natomiast kwestia czy Ewagriusz odpowiedział na prośbę mnicha Lucjusza dodając fragment opisowy dotyczący demonów czy też nie, również pozostaje czystą spekulacją nie opartą na żadnym przekazie źródłowym.

Czy dziś warto czytać O sporze z myślami?

Do czytania w ogóle, zwłaszcza w chwilach niepokoju, zachęca nas sam Ewagriusz, mając jednak na myśli lekturę Pisma Świętego. Jednak czy dziś po Spór z myślami warto jeszcze sięgać? Zaznaczmy przede wszystkim, że omawiane dzieło, to rodzaj użytecznych wypisów, propozycja schematu, tekst mający na celu wychowanie czytelnika (była już wyżej mowa, że przypomina on podręcznik). Jeśli pytamy, czy dziś warto czytać O sporze z myślami, to odpowiedź jest jak najbardziej pozytywna, trzeba tylko zaznaczyć, czego współczesny czytelnik winien się wystrzegać i w jaki sposób posługiwać interesującym nas tekstem.

Przede wszystkim sam Ewagriusz dość sceptycznie pisał o „łatwości” metody antyretycznej. Jego zdaniem jest ona dostępna jedynie dla niektórych. Skąd taki pogląd? Zdaniem Pontyjczyka główna przyczyna leży w głębokim nieuporządkowaniu mnichów, którzy Pismem w ten sposób próbują się posługiwać. W tym względzie jego pogląd jest w dużej mierze zbieżny z opiniami mnichów palestyńskich, o których pisałem wyżej. Ojcowie, powiada Ewagriusz, praktykowali metodę antyretyczną, ale byli też napełnieni bojaźnią Bożą i mieli wielką prostotę. My natomiast – kontynuuje – nie będziemy metody antyretycznej praktykować owocnie, gdyż nasze dni są przepełnione czczą paplaniną. Analogiczne stwierdzenie kieruje Ewagriusz do tych, którzy bez wewnętrznego oczyszczenia umysłu usiłują sięgnąć po modlitwę bezobrazową. Metoda antyretyczna wymaga od człowieka dyscypliny wewnętrznej. W prologu naszego dzieła czytamy:

Nie powinniśmy jednak bać się ich [tj. demonów – S.H], ale walczyć z nimi, będąc pewnymi potęgi naszego Zbawiciela. Jeśli bowiem będziemy mieć ufność w Chrystusie (J 14,1) i będziemy przestrzegać Jego przykazań (J 15,10), przekroczymy Jordan i zostaniemy przyjęci w „mieście palm”. Do tej walki jest nam potrzebna broń duchowa, czyli silna wiara i nauka, to jest doskonały post, wytrwałe spełnianie dobrych uczynków, i pokora, i wyciszenie rzadko przerywane, lub zupełnie nieprzerwane, i „modlitwa nieustanna” (por. 1 Tes 5,17).

Posługiwanie się Pismem w walce z demonami jest efektem wytrwałej ascezy: przestrzegania przykazań, silnej wiary, pokory (czyli uznania prawdy o Bogu, świecie i samym sobie), wytrwałego pragnienia nieba i czynienie dobra wreszcie – modlitwy nieustannej. Zwróćmy uwagę: Ewagriusz oczekuje, że będzie praktykować się te wszystkie ćwiczenia, dopiero wtedy metoda antyretyczna ma odpowiedni do rozwoju klimat i może stać się skuteczna.

Pontyjczyk uważał, że błędnie postępuje, kto żyje przez cały czas niedbale i sądzi, że równie niedbałe przywołanie fragmentów Pisma Świętego rozwiąże w ułamku chwili wszystkie jego problemy. Możemy posłużyć się tutaj metaforą miecha w kuźni: jeśli miech jest odpowiednio duży, sprawny i czysty w środku, wówczas maleńki płomyk jest w stanie rozdmuchać do wielkiego ognia, który stopi żelazo; analogicznie: jeśli człowiek nie jest czysty w środku, nie rozdmucha żaru Bożego Słowa i przepadnie z kretesem. Modlenie się Pismem Świętym nie jest zabiegiem magicznym, ma być spójne z całym naszym życiem, wtedy wypowiadane przez nas słowa sprawiają, że demony pierzchają w popłochu. W cytowanym tekście Ewagriusz istotnie potwierdza, że moc leży w jednym słowie, zatem to, co jest ważne, to milczenie, które słowom wypowiadanym nadaje moc pocisku.

Fragment wstępu do publikacji Biblia jak pocisk. Jak walczyć z myślami?

Szymon Hiżycki OSB (ur. w 1980 r.) studiował teologię oraz filologię klasyczną; odbył specjalistyczne studia z zakresu starożytnego monastycyzmu w kolegium św. Anzelma w Rzymie. Jest miłośnikiem literatury klasycznej i Ojców Kościoła. W klasztorze pełnił funkcję opiekuna ministrantów, duszpasterza akademickiego, bibliotekarza i rektora studiów. Do momentu wyboru na urząd opacki był także mistrzem nowicjatu tynieckiego. Wykłada w Kolegium Teologiczno-Filozoficznym oo. Dominikanów. Autor książki na temat ośmiu duchów zła Pomiędzy grzechem a myślą oraz o praktyce modlitwy nieustannej Modlitwa Jezusowa. Bardzo krótkie wprowadzenie.

Żródło: cspb.pl, 18

Autor: mj