Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Błogosławiony Gerardzie Hirschfelderze - módl się za nami

Treść

Zdjęcie: arch./ -

„Kto wyrywa młodzieży z serc wiarę w Chrystusa, jest zbrodniarzem!”. Te słowa wypowiedziane podczas kazania jako reakcja na zbezczeszczenie krzyża przez Hitlerjugend stały się podstawą aresztowania młodego księdza. Patrząc na współczesne działania niszczące wiarę w duszy dziecka, prośmy Boga o kapłanów i świeckich równie bezkompromisowych jak bł. ks. Gerard z Kłodzka.

Z takim pochodzeniem miał małe szanse na kapłaństwo – nieślubny syn prostej niemieckiej krawcowej i żydowskiego kupca przyszedł na świat w 1907 r. w Kłodzku. Po święceniach, które przyjął we Wrocławiu, został skierowany do pracy w parafii Czermna w Kudowie-Zdroju, gdzie zajmował się głównie dziećmi i młodzieżą. W tym samym czasie na horyzoncie Europy zaczęły pojawiać się pierwsze ciemne chmury faszyzmu. Ksiądz Hirschfelder konsekwentnie przeciwstawiał się tezom propagandy, stając się wrogiem miejscowych wyznawców tej ideologii. Po jednym ze spotkań formacyjnych z młodymi został dotkliwie pobity przez „nieznanych sprawców”, co jednak nie zniechęciło go do dalszego działania. Mimo że gestapo wymusiło przeniesienie Hirschfeldera z Czermnej do Bystrzycy Kłodzkiej, to ks. Gerard został duszpasterzem młodzieży dekanatu kłodzkiego.

Najcięższym ciosem była śmierć matki w nurtach Nysy Kłodzkiej. Hirschfelder wciąż z wielką odwagą głosił kazania i działał (już w okresie nasilonych ćwiczeń militarnych) w duszpasterstwie młodzieży. Zorganizował pielgrzymkę do Wambierzyc, w której wzięło udział ponad dwa tysiące młodych! Dwa miesiące później jednak był już w więzieniu. Rozważając tam Drogę Krzyżową, napisał: „Jestem wybrany przez Ciebie, aby cierpieć. Panie, dziękuję Ci za to. Taka jest Twoja wola, dlatego chcę pozostać na miejscu cierpienia, jak długo zechcesz”.

Po czterech miesiącach, bez wyroku, został przewieziony do Dachau i umieszczony pośród polskich kapłanów w baraku o zaostrzonym rygorze. Wskutek pogarszającego się zdrowia przeniesiono go do księży niemieckich, gdzie warunki były lżejsze, a nawet oficjalnie sprawowano liturgię w kaplicy. Zmarł rok po swoim aresztowaniu w wieku 36 lat, jako konsekwentny naśladowca Zbawiciela, wypełniając słowa zapisane na prymicyjnym obrazku: „Chrystus nasz baranek paschalny został zabity. Alleluja!!!”.

Ksiądz Gerard oddał swoje życie w walce o dusze młodych. Czy dziś zbyt łatwo się w tej walce nie poddajemy? Czyż zbyt łatwo nie pozbywamy się narzędzi tak bardzo potrzebnych w kształtowaniu człowieka duchowego? Oddaliśmy wychowanie w ręce systemu państwowego, ufamy „specjalistom” bardziej niż rodzicielskiej miłości i zdrowemu rozsądkowi, a moc wiary wymieniliśmy na kult wiedzy, bardziej pragnąc dla naszych dzieci znajomości języków, aniżeli życia w łasce uświęcającej.

Błogosławiony ks. Gerardzie, módl się za nami o jasne rozumienie obecnego czasu i odwagę!

ks. Łukasz Kadziński
Nasz Dziennik, 28 listopada 2014

Autor: mj