Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sędziowie nie chcą do PKW

Treść

Jeszcze nie skończyły się wybory samorządowe, a już trwają zabiegi nad ustaleniem składu nowej Państwowej Komisji Wyborczej. Nie będzie to łatwe zadanie, o czym otwarcie mówią prezesi Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, którzy wskazują kandydatów do PKW. Sędziowie nie palą się do zasiadania w komisji wyborczej, bo widzą, w jakim klimacie kończy pracę ustępująca PKW i pod jakim ostrzałem opinii publicznej się znalazła. A w kolejnych latach i kolejnych wyborach łatwiej nie będzie, członkowie Państwowej Komisji Wyborczej będą pod jeszcze silniejszą społeczną presją. Do takiej presji zaś nasi sędziowie nie są przyzwyczajeni, bo przywykli do tego, że sędziowska niezawisłość oznacza brak możliwości krytykowania poczynań osób w togach, nawet jeśli zasiadają w tak politycznych gremiach jak Państwowa Komisja Wyborcza. W tym roku zostali obudzeni z tego spokojnego snu i to pewnie dla całego środowiska było szokiem.

Sędziowie nie garną się do pracy w PKW, bo to już splendoru nie zapewnia, a wręcz przeciwnie. Przecież problemów teraz nie będzie mniej, choćby z tego powodu, że system informatyczny do obsługi wyborów trzeba praktycznie zbudować od nowa i nie wiadomo jeszcze, jak uniknąć kolejnych kompromitacji z liczeniem głosów. To odium będzie wtedy znowu spadać na PKW. Ostatnie wybory pokazały też, że dużych zmian wymaga kodeks wyborczy i sędziowie powinni się do tych prac włączyć, proponując własne rozwiązania, co oznacza, że siłą rzeczy członkowie komisji znajdą się w samym środku politycznej debaty. A tego sędziowie bardzo nie lubią, wolą pracę w zaciszu gabinetów, z dala od kamer i mikrofonów.

Jednak najważniejsze jest to, że nowa PKW będzie musiała dołożyć starań, żeby odbudować zaufanie obywateli do instytucji wyborów. Niedawno opublikowane badania opinii społecznej pokazały, że 25 proc. Polaków uważa, że wybory samorządowe z 16 listopada zostały sfałszowane. Tego nie można bagatelizować, cieszyć się z tego, że jednocześnie ponad połowa z nas jest zdania, że głosowanie przeprowadzono uczciwie, bo ten wskaźnik jest niestety bardzo niski. On powinien wynosić grubo powyżej 90 proc., żeby można było powiedzieć, że Polacy mają zaufanie do instytucji wyborów. A do tego nam bardzo daleko.

Losz Krzysztof
Nasz Dziennik, 27 listopada 2014

Autor: mj