Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polska jak Chiny?

Treść

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Skrócenia kadencji wybranych 16 listopada sejmików wojewódzkich domagał się z trybuny sejmowej prezes PiS Jarosław Kaczyński, twierdząc wprost, że wybory samorządowe zostały sfałszowane.

Zamiast skarżyć się na polską demokrację, powinniśmy być dumni, że nasz PKB rośnie, a gospodarka kwitnie – instruowała wczoraj społeczeństwo premier Ewa Kopacz. Sejm nie zajmie się w tym tygodniu złożonym we wtorek projektem ustawy Prawa i Sprawiedliwości zmierzającym do skrócenia kadencji – w sytuacji całej masy wątpliwości dotyczących przebiegu głosowania i liczenia głosów – sejmików wojewódzkich, która umożliwiłaby powtórzenie tych wyborów.

Marszałek Sejmu Radosław Sikorski poinformował, że projekt PiS został skierowany do zaopiniowania przez sejmowych prawników. – Projekt budzi zasadnicze wątpliwości, i konstytucyjne, i co do skutków tej regulacji. Nie widzę osobiście żadnych powodów do skracania kadencji. Przecież są protesty wyborcze, które są rozpatrywane w trybie przewidzianym prawem – ocenił marszałek Sikorski.

Prawo i Sprawiedliwość zwraca jednak uwagę, że długość kadencji organów jednostek samorządu terytorialnego określona jest w ustawach regulujących organizację samorządów, w związku z tym „nie ma przeszkód prawnych, aby dokonać – w tej szczególnej sytuacji – zmian w ich kadencji przepisami rangi ustawowej”. Jarosław Kaczyński podtrzymywał, że są wszelkie podstawy, aby wybory do sejmików wojewódzkich powtórzyć. Wprost z mównicy sejmowej mówił o sfałszowaniu wyborów. – Z tej najważniejszej w Polsce trybuny muszą paść słowa prawdy: te wybory zostały sfałszowane. Ale nawet jeżeliby ktoś nie chciał w to uwierzyć z różnych względów, to i tak ilość głosów nieważnych, a nagle także to ogromne zamieszanie, które powstało w trakcie liczenia głosów, delegitymizuje tę władzę. A wartość konstytucyjna demokratycznej legitymizacji władzy jest z całą pewnością wyższa niż wartość konstytucyjna, jaką jest kadencyjność, czyli są ku temu wszelkie podstawy – stwierdził prezes PiS. Politycy opozycji zapowiedzieli zgłaszanie do sądów protestów wyborczych, a na 13 grudnia zaplanowano manifestację w związku z przebiegiem wyborów. Z inicjatywy europosłów Prawa i Sprawiedliwości padł również w Parlamencie Europejskim wniosek o przeprowadzenie debaty dotyczącej przebiegu wyborów samorządowych w Polsce w związku z wieloma wątpliwościami dotyczącymi ich przeprowadzenia.

Koalicja oburzona

Działania opozycji kwestionujące rzetelność wyborów samorządowych wywołały popłoch w koalicji PO – PSL, która już przygotowuje się do zawiązania w nowej kadencji samorządów – co wczoraj zapowiedziała premier Kopacz podczas wspólnej konferencji prasowej z prezesem PSL, wicepremierem Januszem Piechocińskim – koalicji Platformy i ludowców w 15 sejmikach wojewódzkich. Koalicjanci krytykowali m.in. inicjatywę PiS, by wyborom w naszym kraju przyjrzał się Parlament Europejski, choć np. w 2007 r. to politycy Platformy na czele z Bronisławem Komorowskim postulowali, by przebiegowi ówczesnych wyborów parlamentarnych w naszym kraju przyjrzała się OBWE.

– Za skandaliczne uważam donoszenie na Polskę do instytucji zagranicznych. Powinniśmy umieć intelektualnie rozdzielić kwestię wydolnego systemu komputerowego od uczciwości i rzetelności wyborów – mówił Radosław Sikorski. Piechociński ocenił, że tego typu działanie opozycji wystawia na szwank prestiż i opinię Polski. – Polska demokracja jest zdrowa – ogłosił prezes PSL. Jeszcze dalej poszła premier Ewa Kopacz. Na pytanie o postulat polityków PO sprzed 7 lat dotyczący obserwacji wyborów w Polsce przez OBWE odparła, że teraz „patrzy w przyszłość”, i zasugerowała, że nie należy się skarżyć na demokrację, gdy polska gospodarka kwitnie. – Ja patrzę w przyszłość i nie mam wpływu na to, że niektórzy utknęli w przeszłości. Przyszłość to także to, że zamiast skarżyć się na polską demokrację i na swój kraj, można być dumnym, że nasze PKB jest na poziomie 3,4 proc., kiedy średnia w Unii jest 1,8 proc., kiedy nasza gospodarka kwitnie, a dzisiaj odrabiamy straty po europejskim i światowym kryzysie – mówiła Kopacz.

Oceniła, że „nie udoskonalimy prawa, biegając do Parlamentu Europejskiego”. – Dzisiaj jest czas na spokój, a nie czas na podburzanie społeczeństwa – ogłosiła Ewa Kopacz. Politycy Platformy zastrzeżenia opozycji co do przebiegu wyborów samorządowych sprowadzali do „awarii systemu komputerowego”. – Polacy mają wyrobione zdanie. Zdecydowana większość społeczeństwa uważa, że mimo problemów komputerowych z podliczaniem głosów wybory zostały rzetelnie przeprowadzone – zakomunikował Radosław Sikorski. Postulat Prawa i Sprawiedliwości o powtórzenie wyborów próbowali przedstawiać także – m.in. Radosław Sikorski i Rafał Grupiński – jako atak opozycji na „setki tysięcy ludzi, którzy ciężko pracowali w komisjach wyborczych”. Marszałek Sejmu poinformował wczoraj, że do końca przyszłego tygodnia zostanie rozstrzygnięte, czy propozycjami nowelizacji Kodeksu wyborczego, które już wpłynęły do Sejmu, zajmą się poszczególne sejmowe komisje, czy też do zmian w ordynacji wyborczej powołana zostanie komisja nadzwyczajna. Sikorski nie wykluczył, że „techniczne” zmiany w kodeksie mogłyby zostać uchwalone już w styczniu, tak aby mogły znaleźć zastosowanie podczas jesiennych wyborów do Sejmu i Senatu.

Artur Kowalski
Nasz Dziennik, 27 listopada 2014

Autor: mj