Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Błogosławiony Rafale Chyliński - módl się za nami

Treść

Przyszedł na świat w święto Objawienia Pańskiego 1694 roku we wsi Wysoczka, niedaleko Poznania. Należał do szlacheckiej rodziny. W domu panowała atmosfera spokoju, miłości i bogobojnego życia. Od wczesnego dzieciństwa był spokojnego usposobienia i skłonny do pobożności. Ojciec i domownicy nazywali go mniszkiem. Ukończył szkoły jezuickie, później kształcił się w filozofii i teologii. Po studiach wstąpił do wojska, gdzie został oficerem. Były to trudne czasy walk o władzę między zwolennikami na tronie polskim Sasów a tymi, którzy chcieli utrzymać władzę Stanisława Leszczyńskiego – słynne „od Sasa do Lasa”. Odszedł po 3 latach służby, zgorszony panującym tam rozpasaniem i niemoralnością. Widział naocznie, jak szlachta i magnateria prowadzi Polskę do upadku. Postanowił wstąpić do franciszkanów.

Jako franciszkanin od razu podjął życie jak najpokorniejsze i ubogie, wśród wielu umartwień. Posty, spanie na ziemi, w nieogrzewanych pokojach, włosiennica i pas z kolcami – to stałe cierpienia, które sobie zadawał. Równocześnie służył ubogim, rozdając wszystko, co mógł pozyskać. Dla swej niezwykłej troski o biednych był przezywany w klasztorze „dziadowskim biskupem”, często doświadczał gniewu współbraci, kiedy rozdawał wszystko ze spiżarni klasztornych.

Był też niezwykłym pasterzem zatroskanym o owczarnie: Na ambonie wywierał wielki wpływ na słuchaczy, podbijał ich serca i umysły nie napuszonością i kwiecistością stylu, ale swoją prostotą i świętością. Nie przygniatał mową, lecz podnosił. „Duszo moja, kochaj Boga”; „kochajcie Jezusa i Maryję” – to zdania, które często przewijały się w jego naukach. Najczęściej lubił mówić o Męce Pańskiej i o Matce Bożej. Młodszych kaznodziejów zachęcał: Kto o Maryi nie zapomina w kazaniach, ten za Jej przyczyną będzie miał lekką śmierć. Gdy w Wielkim Poście mówił o Męce Pańskiej, przejęty współczuciem płakał na ambonie. Posługa w konfesjonale najwięcej zajmowała mu czasu. Penitenci czekali w kolejce. Zakrystiana prosił, by natychmiast go powiadamiał, jeśliby ktoś chciał się spowiadać.

Szczególnie dał się poznać podczas zarazy, kiedy opatrywał cierpiących, nie bacząc na możliwość zarażenia się. Był tam i wtedy, kiedy inni bali się już iść z pomocą.

Szczególnym znakiem było jego życie na tle czasów, w których żył, oraz środowiska, z którego pochodził. Współczesna mu szlachta i magnaci pławili się w konsumpcji, dobrach, wyuzdaniu oraz korupcji i buntach. Jego życie w tak wielkim umartwieniu i poświęceniu innym miało być odpowiedzią wierzącego Sługi Bożego na wyzwania czasu. A jaką odpowiedź my mamy na współczesne czasy? I czym byśmy chcieli zasłużyć się przed Bogiem?

ks. Łukasz Kadziński
Nasz Dziennik, 25 października 2014

Autor: mj