Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Neokolonia w liczbach

Treść

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Uzależnienie Polski od kapitału zagranicznego dwukrotnie przewyższa poziom 35 procent uznawany przez Komisję Europejską za „bezpieczny”.

Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że inwestorzy zagraniczni coraz większą część zysku wyprowadzają z kraju. Najwyraźniej przestali postrzegać Polskę jako rynek perspektywiczny.

W 2011 roku firmy zagraniczne działające w naszym kraju zainwestowały na miejscu 5 mld euro z łącznej kwoty 7 mld euro zysku (ok. 30 mld zł) osiągniętego na naszym rynku. Rok później skumulowane zyski inwestorów zagranicznych wzrosły do 7,2 mld euro, natomiast poziom reinwestowania w kraju spadł do 4,4 mld euro. W 2013 roku firmy zagraniczne zgarnęły w Polsce aż 8,5 mld euro zysków (ok. 35 mld zł), ale większość wytransferowały za granicę, reinwestując na miejscu tylko 4 mld euro (ok. 16,5 mld zł).

Międzynarodowa pozycja inwestycyjna Polski, czyli różnica pomiędzy stanem zagranicznych aktywów i pasywów, w miarę prywatyzowania majątku narodowego przybierała coraz głębsze wartości ujemne.

– Na koniec 2013 r. międzynarodowa pozycja inwestycyjna Polski wyniosła minus 272,4 mld euro, tj. pogorszyła się o blisko 14 mld euro w porównaniu z rokiem poprzednim – podał wiceprezes NBP Piotr Wiesiołek na posiedzeniu sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Oznacza to, że staliśmy się dłużnikiem netto podmiotów zagranicznych na kwotę ponad 1,1 bln zł, podczas gdy cały PKB Polski wynosi ok. 1,7 bln złotych.

– Pozycja inwestycyjna netto Polski wobec kapitału zagranicznego osiągnęła wskaźnik 70 proc. w relacji do PKB, podczas gdy Komisja Europejska przyjmuje maksymalnie 35 proc. za poziom bezpieczny – przyznał Wiesiołek. – Ale w strukturze tej pozycji połowę stanowią inwestycje bezpośrednie na blisko 200 mld euro, które oceniam jako korzystne dla gospodarki – zastrzegł.

– Inwestycje bezpośrednie są niegroźne. Groźny może być kapitał portfelowy, ale tu wskaźniki są bezpieczne. Wysoki współczynnik inwestycji zagranicznych netto w relacji do PKB to efekt prywatyzacji – przekonywał dr Andrzej Raczko, członek zarządu NBP.

Z czego wynika dramatycznie niska pozycja inwestycyjna Polski na arenie międzynarodowej?

– Polska jest znakomitym miejscem do inwestowania, ale sama nie potrafi się przebić z inwestycjami za granicę – ujął to zwięźle poseł Jerzy Szmit (PiS). – Wydajność pracy w Polsce osiąga 75 proc. poziomu unijnego, ale wynagrodzenia pozostają na poziomie 35 proc. tego, co zarabia się w Unii Europejskiej. Może Polska jest tak atrakcyjna dla inwestorów zagranicznych dlatego, że tutaj można mniej płacić pracownikom? Może należałoby wreszcie coś zrobić, żeby z Polski nie można było tak łatwo wywozić zysków, spekulować, wykorzystywać pracowników? – zwrócił uwagę poseł Szmit.

Polskie aktywa za granicą na koniec 2013 r. sięgały 171,4 mld euro. W porównaniu z rokiem poprzednim spadły o 8,3 mld euro. Ich trzonem były rezerwy dewizowe NBP, które wyniosły 77,1 mld euro, o 5,4 mld euro mniej niż przed rokiem.

– Główną przyczyną spadku rezerw NBP była przecena aktywów i ujemne różnice kursowe – wyjaśnił Wiesiołek.

Pasywa zagraniczne (czyli inwestycje zagraniczne i nasze zobowiązania wobec podmiotów zagranicznych) na koniec 2013 r. przekroczyły poziom całego polskiego PKB (prawie 114 proc. PKB) i wyniosły 443,8 mld euro. Polskie zobowiązania prywatne i publiczne w walucie obcej sięgnęły 196 mld euro (ok. 800 mld zł). Zagraniczne inwestycje bezpośrednie stanowiły 42 proc. pasywów.

– Pasywa zagraniczne to nie to samo, co zadłużenie zagraniczne, bo oprócz instrumentów dłużnych składają się na nie także udziały – zwrócił uwagę wiceprezes Piotr Wiesiołek.

Małgorzata Goss
Nasz Dziennik, 23 października 2014

Autor: mj