Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szykany bez tłumaczenia

Treść

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Siedem parlamentarnych zespołów będzie dziś obradować nad sposobami przeciwdziałania fali dyskryminacji wobec Telewizji Trwam.

Posłowie nie uzyskali wczoraj w Sejmie odpowiedzi od premier Ewy Kopacz na pytanie, dlaczego Telewizja Trwam jest nękana karami. Ale zapowiadają, że tak tej sprawy nie zostawią.

Małgorzata Sadurska i Adam Kwiatkowski (PiS) zwrócili się z pytaniem do prezesa Rady Ministrów w sprawie szykanowania katolickich mediów na przykładzie represyjnej kary nałożonej na Fundację Lux Veritatis, nadawcę Telewizji Trwam.

Przypomnijmy, że przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak obłożył Fundację kwotą 50 tys. zł za rzekome propagowanie w Telewizji Trwam działań sprzecznych z prawem. Sprawa dotyczyła relacji z Marszu Niepodległości w Warszawie 11 listopada 2013 roku.

W uzasadnieniu napisano, że „pokazanie przez Telewizję Trwam płonącej Tęczy na Placu Zbawiciela w Warszawie w trakcie relacji z Marszu Niepodległości w Warszawie w powiązaniu z komentarzami, które towarzyszyły temu obrazowi, mogło wywołać wrażenie aprobowania takich zachowań zarówno przez prowadzącego audycję, jak i jego gościa”.

Do odpowiedzi premier Kopacz oddelegowała Andrzeja Wyrobca, podsekretarza stanu w resorcie kultury. Ten jednak – jak szybko stwierdzili posłowie – jedynie kluczył wokół tematu.

– Mam nadzieję, że rząd wie, iż w ostatnich dniach opublikowaliśmy raport parlamentarnego Zespołu ds. Obrony Wolności Słowa w sprawie wydatków, które poniosła kancelaria premiera i ministerstwa na komunikaty i ogłoszenia w ostatnich sześciu latach. Z raportu, przygotowanego na podstawie informacji uzyskanych z ministerstw, jednoznacznie wynika, że rząd PO – PSL dyskryminuje katolików w Polsce – stwierdził z mównicy sejmowej Adam Kwiatkowski. Poseł wyliczał, że w latach 2008-2013 rząd wsparł wybrane przez siebie media kwotą prawie 150 mln zł, dyskryminując tym samym media katolickie, prawicowe. – Dlaczego tak jest? Dlaczego katolik oglądający katolicką Telewizję Trwam, słuchający katolickich programów radiowych, czytający katolickie, prawicowe, niezależne gazety czy tygodniki nie ma możliwości otrzymania informacji, które ministerstwa przekazują do obywateli w ramach choćby prowadzonych przez siebie kampanii informacyjnych? Czy w rządzie istnieje lista mediów, w których wolno i w których nie wolno zamieszczać za publiczne, przecież nasze wspólne pieniądze ogłoszenia, komunikaty czy akcje informacyjne? – pytał wiceministra Wyrobca. Ten w odpowiedzi wywodził, że zarówno minister kultury, jak i pozostali ministrowie, podejmując decyzję o zlecaniu ogłoszeń w mediach, nie kierują się takimi względami, jak linia programowa czy światopogląd prezentowany przez danego nadawcę, lecz biorą pod uwagę wyłącznie liczbę odbiorców, nakład, zasięg nadawcy oraz ceny za publikację danego ogłoszenia lub akcji informacyjnej w przeliczeniu na jednego odbiorcę danego komunikatu. – Tyle mam do powiedzenia – odparł Wyrobiec, zamierzając wrócić do ławy rządowej.

Kaganiec na prawdę

Temat kontynuowała jednak Małgorzata Sadurska (PiS), która zadała ministrowi kilka dodatkowych pytań. – To jest kompromitacja ze strony pana ministra, bo padły konkretne pytania i nawet sama kwota 150 mln zł wydanych na reklamy o czymś świadczy. Więc pan minister albo nie jest przygotowany, albo unika odpowiedzi na pytania – zaczęła Sadurska. Po czym stwierdziła, że posłowie nie mogą zgodzić się z podejmowaniem represyjnych działań wobec Telewizji Trwam. – Była batalia o multipleks, teraz mamy decyzję Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o nałożeniu kary za obiektywną relację z Marszu Niepodległości. To jest próba kneblowania ust, wpływania na niezależność dziennikarską, wpisywanie się w nagonkę na katolików, gloryfikowanie marginalnych mniejszości. To jest po prostu poprawność polityczna – oceniła Sadurska. Poseł zapytała wiceministra Wyrobca, czy dostrzega publiczne przyzwolenie na dyskryminowanie katolickich mediów w naszym kraju. Dopytywała, jakie działania podejmuje rząd, aby temu zjawisku przeciwdziałać, i czy uważa, że instytucje rządowe i państwowe powinny chronić niezależność dziennikarską, zamiast karać za przekazywanie informacji.

Także i tym razem wiceminister Andrzej Wyrobiec unikał odpowiedzi. Powtórzył z kartki tę samą odpowiedź, którą wcześniej przedstawił posłowi Kwiatkowskiemu, po czym stwierdził, że KRRiT jest niezależnym od ministerstwa kultury i administracji rządowej konstytucyjnie umocowanym regulatorem rynku medialnego w Polsce. – Ustawa o radiofonii i telewizji wyposaża Radę w kompetencje nakładania kar na wszystkich nadawców telewizyjnych, którzy naruszają w jej ocenie przepisy ustawy o radiofonii i telewizji. Od takich decyzji każdy nadawca może się odwołać do sądu powszechnego i właśnie takie odwołanie w sprawie tej kary Fundacja Lux Veritatis złożyła – odparł krótko Wyrobiec. Po czym wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka przeszła do omawiania kolejnych punktów w sprawach bieżących przedstawianych w Sejmie.

– Odpowiedź pana ministra Wyrobca była skandaliczna. Po pierwsze, nie przygotował się, nie odpowiedział na żadne pytanie, które postawiłam ja i pan poseł Adam Kwiatkowski. Mało tego, pan minister nawet nie słuchał ze zrozumieniem tego, o co się go pytaliśmy. Przeczytał tylko dwa, trzy zdania, które miał napisane na kartce, a które nie były odpowiedzią na nasze pytania – ocenia Małgorzata Sadurska. Poseł zapowiada, że w najbliższym czasie wystąpi do przewodniczącego KRRiT Jana Dworaka z pismem o zmianę jego decyzji w sprawie nałożenia na Fundację Lux Veritatis uznaniowej kary finansowej.

Już dziś w Sejmie odbędzie się posiedzenie siedmiu zespołów parlamentarnych w sprawie szykanowania Telewizji Trwam. Podczas tego spotkania ma zostać wypracowane wspólne stanowisko w tej kwestii. – Będziemy podejmować również inne akcje, bo nie możemy zgodzić się na to, żeby w Polsce jawnie kpiono z Konstytucji i niezależności dziennikarskiej – kwituje Małgorzata Sadurska.

Piotr Czartoryski-Sziler
Nasz Dziennik, 23 października 2014

Autor: mj