Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Błogosławiony Władysławie - módl się za nami

Treść

„Jezusa Judasz przedał za pieniądze nędzne,/ Bóg Ociec Syna wydal na zbawienie duszne” – tymi słowami bł. Władysław z Gielniowa rozpoczął swą najsłynniejszą pieśń, opowiadając o męce Zbawiciela pięknym staropolskim językiem i przechodząc do historii nie tylko Kościoła, ale także polskiej literatury.

Urodził się w małej miejscowości na szlaku handlowym pomiędzy Radomiem a Piotrkowem około 1440 r. jako Marcin Jan. Nie zagrzał zbyt długo miejsca w Akademii Krakowskiej, bo ledwo zapisawszy się do rejestru studentów, zdecydował się (tego samego roku) wstąpić do zakonu bernardynów. Odtąd nazywany jest Władysławem lub Ładysławem z Gielniowa. Duży wpływ na radykalny krok, wstąpienia do zakonu, miało wspomnienie o ośmiomiesięcznym pobycie w królewskiej stolicy św. Jana Kapistrana i jego charyzmatyczne kazania oraz radykalnie ewangeliczny styl życia. Pamiętajmy, że ten autentyzm ożywiał wielu studentów, pośród których był również św. Szymon z Lipnicy. Ciekawostką jest fakt, iż Władysław urzędowo zajmował się badaniem i spisywaniem cudów za przyczyną św. Szymona.

Władzom zakonnym dał się poznać jako sprawny zarządca – dwukrotnie sprawował obowiązki wikariusza prowincji i prowincjała. Uczestniczył w zagranicznych kapitułach zakonnych w Mediolanie i Urbino (gdzie zatwierdzono ułożone przez niego konstytucje zakonne), znał więc Europę i jej ówczesną kulturę. A dla duchowego syna św. Franciszka była to rzecz ważna. Bernardyni (jak w Polsce nazywano ten odłam zakonu franciszkańskiego) kładli duży nacisk na sztukę jako sposób głoszenia Ewangelii – troszczyli się o poezję, pieśni liturgiczne i religijne, malarstwo czy misteria wielkopostne i jasełka. Sam bł. Władysław jest autorem licznych pieśni łacińskich, polskich, kazań, antyfon i epitafiów. W swoich utworach dotykał tematyki pasyjnej, maryjnej (prześliczna pieśń o zaśnięciu Matki Bożej „Już się anieli wiesielą”) czy Bożego Narodzenia.

W 1504 r. został gwardianem przy kościele św. Anny w Warszawie. Przyszła stolica była wówczas spokojnym miasteczkiem leżącym na uboczu Królestwa, dopiero co zyskującym (dzięki dworowi najpierw królowej Bony, a potem Anny Jagiellonki) większe znaczenie. Nic więc dziwnego, że wydarzenie, jakiego świadkami byli mieszkańcy Warszawy w Wielki Piątek 1505 r., wzbudziło wielki rozgłos. Wówczas to na oczach tłumu wiernych ojciec Władysław wpadł w uniesienie mistyczne. Powtarzając kilkakrotnie „Jezu, Jezu”, uniósł się ponad ambonę, z której przemawiał. Po chwili opadł i zasłabł, by po dwóch tygodniach oddać na wieki ducha Bogu.

„Wiara mię twoja posili,/ Aby mię czartowie nie zwiedli./ Przez twoje święte oblicze,/ Odpędź precz szatańskie rzysze” – tak modli się patron Warszawy w jednej ze swej pieśni. Módl się, bł. Władysławie, w ten sposób za mieszkańców stolicy i dzisiaj, aby nikt ich nie zwiódł, a nieobłudna ufność Bogu stawała się drogowskazem!

ks. Łukasz Kadziński
Nasz Dziennik, 23 października 2014

Autor: mj