Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Medal dla szpiega

Treść

Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg wnioskował o areszt dla obsypanego orderami podpułkownika Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Zaledwie dwa miesiące przed zatrzymaniem za szpiegostwo ppłk Zbigniew J. został odznaczony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Wyróżnienia przyznane z okazji Święta Wojska Polskiego były wręczane 13 sierpnia br. Wśród odznaczonych znalazł się ppłk Zbigniew J., obecnie podejrzany o szpiegostwo dla wywiadu rosyjskiego. Otrzymał on złoty Medal za Długoletnią Służbę. Wyróżnienie to przyznaje prezydent jako nagrodę za – jak czytamy w ustawie o odznaczeniach i orderach – „wzorowe, wyjątkowo sumienne wykonywanie obowiązków wynikających z pracy zawodowej w służbie państwa”.

Na tym nie koniec, bo tego samego dnia ppłk J. przez Macieja Jankowskiego, podsekretarza stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej, został wyróżniony tytułem honorowym Zasłużony Żołnierz Rzeczypospolitej Polskiej z odznaką II stopnia. Odznaczenia dla oficera podobno miały być elementem prowadzonej z nim gry, a zostały mu przyznane, by nie podejrzewał, że jest rozpracowywany.

Podpułkownik Zbigniew J. był starszym specjalistą w oddziale kultury i oświaty departamentu wychowania i promocji obronności MON. Często uczestniczył w oficjalnych uroczystościach z udziałem wojska. Reprezentował departament także podczas wydarzeń o charakterze historyczno-edukacyjnym. Stąd też wystąpienia na forum publicznym nie były mu obce. Tak było również 13 sierpnia, gdy to właśnie J. zabierał głos w imieniu odznaczonych. Oprócz funkcji reprezentacyjnych podpułkownik miał zajmować się tematyką wychowania, dyscypliny w wojsku, koordynował też wojskowy telefon i skrzynkę zaufania. Sam bezpośrednio nie miał dostępu do najbardziej wrażliwych danych, ale z racji długoletniej pracy dysponował sporą wiedzą i kontaktami, które mógł przekazywać wywiadowi rosyjskiemu. 

Zbyt „dojrzały”

Drugi z zatrzymanych szpiegów to Stanisław S., posiadający rosyjskie i polskie obywatelstwo. To były już współpracownik jednej z warszawskich kancelarii prawnych, specjalizujący się w tematyce inwestycji, infrastruktury i nieruchomości. S. kształcił się na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Szczecińskiego, potem zdobywał szlify na Politechnice Poznańskiej. Doktorant Uniwersytetu Warszawskiego na Wydziale Prawa i Administracji. Stanisław S. interesował się tematami związanymi z energetyką. Miał uczestniczyć w zespole prawnym obsługującym budowę terminalu LNG w Świnoujściu. Był też widywany w Sejmie. Złożył aplikację do Departamentu Ropy i Gazu w Ministerstwie Gospodarki, gdzie chciał odbyć tzw. wolontariat. Jego zgłoszenie nie zostało przyjęte, bo resort ocenił, że S. jest zbyt „dojrzały”. Teraz jednak wicepremier Janusz Piechociński, minister gospodarki, wskazuje, że odrzucenie szpiega było efektem szczególnego nadzoru, jaki sprawowany jest nad departamentem. W efekcie prawnik skoncentrował się na karierze specjalisty. Podobno miał być to początek jego wielkiej kariery, prawdopodobnie także w polityce. Stąd też Stanisław S. próbował swoich sił w mediach, choć nie dysponował jeszcze wyrobioną marką, by w nich mocno zaistnieć.

Publikował na łamach „Krytyki Politycznej”, dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia” oraz „Tygodnika Powszechnego”. Ten ostatni odciął się od działalności S. i w wydanym oświadczeniu wyjaśnił, że była to jednorazowa współpraca.

– Stanisław S. opublikował jeden artykuł w poświęconym stosunkom polsko-rosyjskim dodatku do „Tygodnika”. Tematem tekstu była perspektywa modernizacji Rosji pod rządami ówczesnego prezydenta Miedwiediewa. Artykuł ten można znaleźć w naszym archiwum internetowym – zaznaczył Piotr Mucharski, redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”.

Kto jest rozgrywającym?

Ujawnienie szpiegów prawdopodobnie będzie skutkowało wydaleniem rosyjskich dyplomatów, którzy z nimi współpracowali. Jednak tego rodzaju decyzje szybko nie zapadną, bo – jak zaznaczył wczoraj Rafał Trzaskowski, wiceminister spraw zagranicznych – takie działania są związane z dalszymi krokami prokuratury, które doprowadzą do wyjaśnienia sprawy.

W ocenie Witolda Waszczykowskiego, posła PiS, byłego wiceministra spraw zagranicznych, tego rodzaju dysputa w ogóle nie powinna znaleźć się w przestrzeni publicznej. – Jeśli w dalszym ciągu ci ludzie brną w publiczną dyskusję na ten temat, to oznacza, że premier i minister spraw zagranicznych nie panują nad całą tą sytuacją – zaznaczył. Jak dodał, nie może być tak, że np. służby publicznie rozważają, kogo jeszcze w związku z aferą „ustrzelić”, a urzędnicy niższego szczebla dywagują, co w sprawie zrobią bądź nie.

– Gra służbami jest podporządkowana szerszemu interesowi bezpieczeństwa państwa i musi podlegać politycznej kontroli premiera i stosownego ministra. Jeśli oni pozwalają na to, co się w tej sprawie obecnie dzieje, to albo ktoś robi im krecią robotę, albo nie rozumieją całej tej sytuacji – ocenił.

Zdaniem Waszczykowskiego, z jakichś powodów sprawa stała się medialna i nie można wykluczyć, że stanowi ona przykrycie dla porażki służb, jaką była tzw. afera podsłuchowa. Jednak w takim wypadku polityczne rozgrywanie sprawy szpiegowskiej przez służby musi niepokoić. Szczególnie że w grę wchodzi polityka międzynarodowa. – Może być taka sytuacja, że przez służby zostaje wykryta afera, ale nie zawsze należy ją upubliczniać, bo może to zagrażać np. eskalacją napięcia i niepotrzebnymi incydentami. W innych sytuacjach przeciwnie, należy sprawę upublicznić i kogo trzeba, wyrzucić z hukiem. Tyle że o tym nie mogą decydować służby – dodał. Jak zauważył, to rolą państwa jest decydowanie o tym, jak wykrycie afery szpiegowskiej ma być użyte, bo jest to też instrument polityki zagranicznej. Jak dodał, właśnie takie kwestie mogą mieć kardynalne znaczenie, gdy w grę wchodzi sprawa powrotu Polski do międzynarodowego stołu negocjacyjnego w sprawie konfliktu na Ukrainie, w który jako agresor zaangażowana jest Rosja.

Podejrzani o szpiegostwo dla rosyjskich służb ppłk Zbigniew J. i prawnik Stanisław S. zostali zatrzymani w środę, w piątek sądy przychyliły się do wniosków prokuratur o zastosowanie wobec nich tymczasowego aresztu. Sprawę oficera Wojska Polskiego prowadzi warszawska wojskowa prokuratura okręgowa, a śledztwo w wątku cywilnym stołeczna prokuratura apelacyjna.

Stanisław S. usłyszał zarzut pracy na rzecz obcego wywiadu, za co grozi mu od roku do 10 lat więzienia. Zbigniewowi J. zarzucono udział w działalności obcego wywiadu przeciw Rzeczypospolitej Polskiej. Przestępstwo to zagrożone jest karą od 3 do 15 lat pozbawienia wolności.

Marcin Austyn
Nasz Dziennik, 21 października 2014

Autor: mj