Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kto ma rację

Treść

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Policyjni biegli, odpowiadając na krytykę opinii fizykochemicznej dotyczącej próbek z wraku Tu-154M, zarzucają jej recenzentom ignorancję.

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie po otrzymaniu od Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji opinii uzupełniającej dotyczącej analiz próbek pobranych z wraku Tu-154M badanych w kierunku obecności materiałów wybuchowych postanowiła, że nie będzie zlecać kolejnych ekspertyz. Powód? Opinia laboratorium jest kompletna. Ta wcześniej została mocno skrytykowana przez dwoje niezależnych naukowców, którzy zarzucili biegłym m.in. niedbalstwo i przyjęcie złych procedur badawczych. Jednak po wyjaśnieniach CLKP, prokuratorzy uznali, że opinia została wykonana właściwie.

– Analiza nadesłanej opinii uzupełniającej prowadzi do wniosku, że w sposób jasny, pełny i niebudzący wątpliwości CLKP ustosunkowało się do wszystkich zarzutów podniesionych przez autorów tzw. opinii prywatnej – mówi mjr Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Jak zaznacza, treść uzupełniającej opinii wykazała w sposób jednoznaczny bezpodstawność zarzutów podniesionych przez autorów tzw. opinii prywatnej.

Zaskakuje jednak już sama treść pisma przewodniego, jakie Waldemar Krawczyk, dyrektor CLKP, dołączył do przekazanego śledczym uzupełnienia opinii.

„Wspomniane zarzuty są wręcz krzywdzące, jako oparte na założeniu skrajnej niekompetencji i niedbalstwa biegłych wykonujących ocenianą opinię oraz hołdującej fałszywej zasadzie, że ’co nie jest napisane, to nie jest zrobione’” – napisał. Jak dodał, opierają się one „na braku wiedzy dotyczącej nie tylko specyfiki badań kryminalistycznych, ale również praktycznych i literaturowych podstaw współcześnie stosowanych analitycznych technik instrumentalnych, a wypowiedziane kwestie mają głównie charakter autorytarny”.

CLKP zarzuca naukowcom nie tylko brak praktyki, ale i znajomości podstaw teoretycznych, co – jak wskazano – doprowadziło do „groteskowej sytuacji tzw. dyskusji z faktami”.

Biegli, odpowiadając na zarzuty dotyczące m.in. przeładowania kolumny chromatografu, wskazali, że wnioski te wyciągane były na podstawie załączonych w opinii elektronicznie powiększonych fragmentów wydruków roboczych analizy instrumentalnej. W ocenie biegłych, recenzenci „nie zdawali sobie zapewne sprawy ze sposobu pracy analityków obsługujących współczesny skomputeryzowany sprzęt instrumentalny”.

Niestandardowy materiał i procedury

W ocenie mec. Piotra Pszczółkowskiego, pełnomocnika kilku rodzin, biegli CLKP w opinii uzupełniającej nie rozwiali wskazywanych przez recenzentów wątpliwości, a składane zapewnienia o zachowaniu obowiązujących procedur i rygorystycznych norm nie są przekonujące.

– Profesorowie, którzy wydali opinię na potrzeby rodzin, które reprezentuję, podkreślali, że mamy do czynienia z materiałem dowodowym zbieranym z miejsca zdarzenia i wraku w okresie przekraczającym dwa lata po katastrofie, a to powoduje, że ten materiał nie jest taki, do jakiego przywykli badacze, czyli pobrany na gorąco po zdarzeniu, a zatem wymaga on szerszego podejścia – tłumaczy adwokat. Jak wyjaśnia, próbki należało poddać licznym badaniom, a wnioski końcowe nie powinny być oparte na prostym założeniu, że stwierdzenie obecności danej substancji muszą potwierdzić kolejne próby, ale należało dokonać analizy otrzymywanych wskazań.

– W mojej ocenie, zarzut błędu metodologicznego nie został rozstrzygnięty. To jest kwestia, w której należy zważyć, kiedy i w jaki sposób weszliśmy w posiadanie materiału dowodowego, a zatem należy użyć tu wszelkich dostępnych metod, które pozwolą w sposób racjonalny, a nie książkowy zinterpretować otrzymane wyniki badań – ocenia mec. Pszczółkowski.

Jego zdaniem, nie można też milczeniem pominąć faktu, że recenzenci jednoznacznie ocenili, że to, co „wyprodukowało” CLKP w sposób prawidłowy, nadaje się do wyciągnięcia innych niż w opinii wniosków.

– Profesorowie twierdzą, że z otrzymanych chromatogramów, które zostały wykonane przez CLKP w sposób poprawny, wynika, że heksogen (RDX) jest widoczny i dlatego zalecili wykonanie dalszych badań. Tymczasem prokuratura przyjęła od biegłych CLKP opinię, że te badania są zbędne, a przedstawione wnioski są prawidłowe, równocześnie pozostawiając te wątpliwości interpretacyjne – dodaje.

Adwokat przypomina też, że recenzenci uznali, że niektóre chromatogramy nie nadają się do interpretacji, bo nie pokazują całego wykresu, a CLKP tłumaczy, że uczyniono to celowo. Tymczasem, jak zauważa pełnomocnik, taka praktyka biegłych prowadzi do krytycznych wniosków, jakie wywiedli profesorowie.

Poza tym biegli mieli obowiązek zaprezentowania materiału dowodowego w takim kształcie, w jakim został im przekazany.

– Opinia zawierająca wnioski, a nie wskazująca materiału źródłowego, na jakim te wnioski zostały oparte, powoduje, że skazani jesteśmy na zaufanie do wiedzy i rzetelności biegłych. To niedopuszczalne – zaznacza.

W ocenie mec. Pszczółkowskiego, CLKP nie przekazało kompletnego materiału dowodowego ze zleconych badań. Stąd też pierwszy wniosek, jaki zostanie skierowany do prokuratury, będzie dotyczył pozyskania pełnego materiału z badań, bo „tylko taki nadaje się do dalszej interpretacji”. – Nie można, będąc biegłym, zakładać, że organ procesowy jest na tyle niekompetentny, że załączenie całości materiału dowodowego spowoduje wypaczenie rozumienia wniosków końcowych opiniującego – mówi pełnomocnik.

W jego opinii, po wyjaśnieniach CLKP i zapewnieniach o zachowaniu standardów wciąż pozostają wątpliwości dotyczące sterylności badań (w opinii załączony został chromatogram kontrolny wskazujący na zanieczyszczenia) czy poprawności użytych wzorców. CLKP uznało, że miały one stosowne certyfikaty, ale ich obrazy wykonane podczas badań wzbudziły wątpliwości naukowców. Dlatego mec. Pszczółkowski będzie zachęcał prokuraturę do weryfikacji tych tez i podejmie inicjatywę w kierunku przeprowadzenia szczegółowych badań, które pozwolą ostatecznie rozstrzygnąć kwestię obecności lub braku śladów substancji wybuchowych w zabezpieczonych próbkach.

Wiosną tego roku wojskowa prokuratura okręgowa, przedstawiając wyniki prac biegłych, poinformowała, że zarówno na ciałach, jak i na częściach samolotu oraz pozostałych badanych przedmiotach nie ujawniono śladów materiałów wybuchowych ani substancji powstałych w wyniku degradacji tych materiałów. Jednak analiza opinii wykonana przez prof. Krystynę Kamieńską-Trelę i prof. Sławomira Szymańskiego wskazywała m.in. na złą metodologię badań, co stało się podstawą do wystąpienia prokuratury o uzupełnienie opinii, która wpłynęła do śledczych we wtorek.

Marcin Austyn
Nasz Dziennik, 2 października 2014

Autor: mj