Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Likwidowane państwo

Treść

Wczorajszy wyrok WSA uchylił decyzje ministra finansów, które zobowiązywały województwo mazowieckie do zapłaty rat „janosikowego”. Powołał się przy tym na marcowe orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Powyższa decyzja ukazuje po raz kolejny, że „państwo prawa” często oznacza władzę sądów, która może sparaliżować dążenia władz ustawodawczych i wykonawczych w sytuacji, kiedy wiele zapisów konstytucyjnych jest martwych, a co poniektóre odżywają w niespodziewany sposób.

Obowiązujący system wyrównywania dochodów gmin zastąpił w 2003 r. nieefektywny system subwencji i dotacji przydzielanych „ręcznie” przez Ministerstwo Finansów. Dziś, po zmianach sprzed 11 lat, samorządy w sumie uzyskują około połowy dochodów z PIT i CIT, ale już nie VAT. Bez procesu wyrównania dochodów między samorządami na skalę 2,5 mld zł (tyle wynosi „janosikowe” na ten rok), budżetów większości powiatów nie udałoby się w ogóle skonstruować, a biedniejszym samorządom grozi finansowy paraliż.

Decyzja sądu jest decyzją upolitycznioną, wyrażającą porozumienie dwóch sił w Polsce, które postanowiły polepszyć sytuację finansową Mazowsza (PSL), a przede wszystkim Warszawy, w której PO przygotowuje się na reelekcję. To olbrzymie, najprawdopodobniej przepłacone, inwestycje w stolicy są przyczyną obecnych zawirowań. Dotychczasowa ekipa, która doprowadziła do ataku na „janosikowe”, jest przekonana, że to ona wygra wybory w Warszawie i będzie musiała spłacać wielomiliardowe długi. W tym momencie nikt nie pamięta o szczytnych niezrealizowanych zamierzeniach programowych PiS, które zakładały w 2005 r. ukierunkowanie przedsiębiorczości lokalnych na tworzenie miejsc pracy poprzez taką nowelizację przepisów, aby samorządy uzyskiwały środki podatkowe od tych, którzy pracują w danej miejscowości, a nie tych, którzy są tam zameldowani. Na równi z planami tworzenia systemu transportowego w sposób efektywniejszy i wielokrotnie tańszy. Z przygotowanych analiz wynikało, że koszt tzw. II linii metra się nie zwróci i że efektywniejsze i wielokrotnie tańsze jest puszczenie jej na powierzchni kilkaset metrów dalej, na pasie należącym do kolei, a zbudowanie innej nitki podziemnej dodatkowo, ale gdzie indziej. W efekcie zamiast ulepszać istniejący system, pogarszamy go, wspierając bogatszych – porzucamy słabszych. Zegar tyka, starzejemy się, wymieramy i emigrujemy, a chocholi taniec trwa w najlepsze.

Autor jest absolwentem IESE, byłym zastępcą szefa Kancelarii Sejmu RP, prezesem UNFE i podsekretarzem stanu w MF, autorem programu gospodarczego PiS z 2005 roku.

Dr Cezary Mech
Nasz Dziennik, 30 września 2014

Autor: mj