Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Afera ukręcona

Treść

Do Sejmu trafi wniosek o powołanie sejmowej komisji śledczej dotyczącej afery taśmowej z udziałem ministra rządu PO – PSL

Koalicja będzie musiała jeszcze tylko odrzucić w pierwszym czytaniu wniosek o powołanie sejmowej komisji śledczej dotyczącej udziału funkcjonariuszy publicznych, m.in. członka rządu, w aferze podsłuchowej, aby kolejną aferę ogłosić „wyjaśnioną”. Do Sejmu trafić ma wniosek Prawa i Sprawiedliwości o powołanie takiej komisji. – Jeżeli tej sprawy nie może wyjaśnić prokuratura, to powinna to zrobić sejmowa komisja śledcza – stwierdził wczoraj poseł Witold Waszczykowski.

Tego samego dnia Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała o umorzeniu śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez prezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i prezesa Narodowego Banku Polskiego polegającego na naruszeniu niezależności NBP. Waszczykowski zwracał uwagę, że decyzja o umorzeniu zbiega się z ogłoszeniem przyjęcia przez premiera Tuska sprawozdania z działalności prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.

Nic się nie stało

Według prokuratury, żaden z funkcjonariuszy publicznych nie przekroczył swoich uprawnień. Śledztwo dotyczyło treści rozmowy ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką przeprowadzonej w lipcu 2013 roku. Treść rozmowy sugeruje, że szef MSW sondował prezesa NBP, czy ten – w sytuacji kryzysu budżetowego i zbliżających się wyborów parlamentarnych – byłby w stanie prowadzić na tyle łagodną dla rządzących politykę, by rząd nie był zmuszony do dokonywania drastycznych cięć wydatków, co mogłoby skutkować wyborczym zwycięstwem PiS. Podczas nielegalnie podsłuchanej i zarejestrowanej rozmowy Sienkiewicz nakreślał Belce hipotetyczną sytuację: „Mamy deficyt budżetowy, ryzyko przekroczenia progu, 43 proc. w CBOS dla PiS-u i osiem miesięcy do wyborów… […] Mamy d… pogłębiającą się na poziomie budżetu państwa. […] brakuje pieniędzy w budżecie, cięcia są niewystarczające. Czyli idziemy w taki wariant, nie czarujmy się, że tylko i wyłączne ekonomika decyduje o ocenie stabilności kraju […] wiemy, że to się skończy katastrofą, ponieważ zwycięstwo PiS-u oznacza ucieczkę inwestorów, pogorszenie się warunków finansowych”. Dalej Sienkiewicz sondował, czy prezes Belka byłby w stanie w takiej sytuacji „uruchomić mechanizmy”. Szef mającego prowadzić niezależną politykę banku centralnego podjął rozmowę dotyczącą m.in. działań, które miałyby na celu także utrudnienie dojścia do władzy opozycji, a wręcz począł stawiać swoje warunki. Zaznaczył, że chciałby mieć partnera w osobie premiera, a nie ministra finansów. „I ja wtedy mówię premierowi: ’bardzo dużo jest możliwe’. Mamy oczywiście tą pi…ą Radę Polityki Pieniężnej…, ale jesteśmy w stanie z nią zagrać. Ale wtedy moim warunkiem, excuse-moi, jest dymisja ministra finansów – stwierdził prezes NBP cytowany w stenogramie z nagrań.

W tej rozmowie Belka oceniał, że najlepiej, aby na stanowisku szefa resortu finansów zasiadł minister tzw. techniczny – osoba spoza polityki. Postulował również uwzględnienie swojej propozycji w nowelizacji ustawy o NBP, nad której projektem prace toczyły się jeszcze w rządzie. „Jak ja bym miał sygnał od premiera, że mogę tam wstawić to, co będzie trzeba, to wstawimy różne rzeczy” – zaznaczył prezes Belka.

„Prywatne” kolacyjki

W ustawie o NBP uwzględniono uwagi Belki: ministrem finansów przestał być Jacek Rostowski, a jego miejsce zajął niezwiązany z polityką Mateusz Szczurek. Prokurator Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, uzasadniając wczoraj decyzję o umorzeniu śledztwa, stwierdził, że materiał dowodowy nie wskazuje, aby pomiędzy wypowiadanymi treściami zarejestrowanymi podczas tej rozmowy a rzeczywistym procesem legislacyjnym istniał związek przyczynowo-skutkowy. – Postępowanie dowodowe nie wykazało, aby treść tych rozmów miała rzeczywiste przełożenie na sprawy publiczne w przyszłości – dodał prok. Nowak. Wyjaśniał, że śledztwo podjęte po zawiadomieniu od kilkunastu podmiotów nie wykazało popełnienia przestępstwa nadużycia władzy, w tym nie potwierdziło, aby którykolwiek z funkcjonariuszy publicznych przekroczył swoje uprawnienia lub nie dopełnił swoich obowiązków w tym zakresie i działał równocześnie na szkodę interesu publicznego lub prywatnego. Tłumaczył m.in., że projekt ustawy o NBP, o którym rozmawiali Sienkiewicz i Belka, był przygotowywany na kilka miesięcy przed rozmową.

– Jednocześnie z tego zgromadzonego materiału nie wynikało, aby premier Donald Tusk chociażby tylko wiedział o tym spotkaniu, o jego przebiegu, by w jakikolwiek sposób był inicjatorem tego spotkania. Brak jest jednocześnie jakiegokolwiek dowodu, iż istniało nieformalne porozumienie, które miało na celu jakieś nieformalne zmiany w ustawie o NBP, które miałyby skutkować naruszeniem niezależności NBP – stwierdził Nowak. Z przytoczonych przez prokuratora zeznań, jakie złożył w tej sprawie Marek Belka, jak również Bartłomiej Sienkiewicz, wynika, iż obu uczestników rozmowy nie opuszczał dobry humor. Belka miał tłumaczyć, że chciał dymisji ministra Rostowskiego, gdyż oceniał, że w sytuacji kryzysu finansowego ten nie byłby skłonny do cięć budżetowych i podjęcia innych niepopularnych społecznie ruchów, które mogłyby pomóc w okiełznaniu kryzysu. – Świadek zeznał, iż jego wypowiedź dotyczyła hipotetycznej sytuacji, kiedy w kraju byłby kryzys finansowy. Wówczas uważał, że w takiej sytuacji minister Rostowski nie byłby dobrym ministrem. Jako polityk związany z partią rządzącą nie byłby skłonny do dokonywania niezbędnych reform, niepopularnych ruchów zmierzających do okiełznania kryzysu, cięć budżetowych. Świadek wyraził swój pogląd, że w sytuacji takiego kryzysu dużo lepszym ministrem finansów byłaby osoba spoza partii rządzącej, np. minister techniczny – stwierdził prok. Nowak.

Interesujące podejście do rozmowy z Markiem Belką o tym, „jak nie dopuścić PiS do władzy”, miał minister Sienkiewicz. – To była rozmowa prywatna. Świadek, minister spraw wewnętrznych, zeznawał, że spotkał się z wybitnym ekspertem w tym zakresie i po prostu chciał zaspokoić swoją ciekawość w niektórych kwestiach ekonomicznych. Stąd taki przebieg rozmowy. Postępowanie dowodowe nie wykazało, aby treść tych rozmów miała rzeczywiste przełożenie na sprawy publiczne w przyszłości – stwierdził prok. Nowak.

Bez tłumaczeń

Przed okresem wakacyjnym premier Donald Tusk zapowiedział, że do końca sierpnia sprawozdanie z poczynionych ustaleń przedstawi jeden z bohaterów afery, minister Sienkiewicz – ale nawet tego do tej pory się nie doczekaliśmy, a lider koalicyjnego PSL Janusz Piechociński groził, że jeśli do końca wakacji „sprawa nie zostanie wyjaśniona”, to PSL może nawet opuścić rząd. Piechociński zdążył się z groźby wycofać, Tusk wspomniał, że sierpniowy termin przesuwa na wrzesień i od tygodni konsekwentnie unika udziału w konferencjach prasowych. Nową sytuację nakreśliła wczoraj rzecznik ustępującego rządu. – Ważne jest, żeby ten raport został przedstawiony opinii publicznej. To jest zadanie dla nowego rządu – stwierdziła Małgorzata Kidawa-Błońska. Jak zaznaczyła, kluczowe jest ustalenie, „dlaczego ktoś nagrywał i po co nagrywał”.

Artur Kowalski
Nasz Dziennik, 17 września 2014

Autor: mj