Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rajd wrócił do stolicy

Treść

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Pod patronatem „Naszego Dziennika”

Ponad 8 tysięcy kilometrów trasy, na szlaku miejsca męczeństwa i wielkich zwycięstw, rozmowy z mieszkańcami Kresów i bezpośrednie obcowanie z historią. Tego wszystkiego doświadczyli uczestnicy zakończonego wczoraj XIV Międzynarodowego Rajdu Katyńskiego.

Zakończył się kolejny Rajd Katyński. Tegoroczny był najdłuższym z dotąd organizowanych.

– Rajd był wielkim doświadczeniem dla wszystkich, którzy po raz pierwszy pojechali na tego rodzaju wyprawę – podkreśla ks. Dariusz Stańczyk z Wilna, który już po raz piąty jechał w rajdzie, choć po raz pierwszy pokonał całą jego trasę. – Wielu uczestników po raz pierwszy nie tylko brało udział w tego rodzaju przedsięwzięciu, ale po raz pierwszy było na Wschodzie, po raz pierwszy widziało dawne kresy Rzeczypospolitej – podkreśla kapłan.

Chodzi m.in. o miejsce urodzin Romualda Traugutta, Tadeusza Kościuszki czy dom, w którym umarł Adam Mickiewicz. Motocykliści byli też w Kuropatach, na cmentarzu, na którym pochowanych jest wiele tysięcy ofiar komunistycznego terroru, nie tylko Polaków, ale Białorusinów i Rosjan.

Przede wszystkim uczcili obchodzoną w tym roku 500. rocznicę wielkiego zwycięstwa polskich, litewskich i białoruskich wojsk nad rycerstwem moskiewskim pod Orszą. – Właśnie obecność w tym czasie w tego rodzaju miejscach pozwala zanurzyć się w historii w całym jej kontekście duchowym. To ważne szczególnie w czasach, gdy jesteśmy od tej tożsamości odrywani. Rajd pomaga utrzymać bezpośrednią więź z tą historią poprzez udział w uroczystościach i spotkaniach, składaniu wieńców, paleniu zniczy, wspólnym śpiewaniu pieśni narodowych – relacjonuje kapelan.

Silnym przeżyciem dla uczestników wyprawy były kwiaty, które Polacy z okolic Lwowa czy Żytomierza rzucali im pod koła. Motocykliści odwiedzili oczywiście cmentarz katyński, ale nie tylko. Przyjechali też do Winnicy, gdzie odbyło się odsłonięcie dwóch tablic pamiątkowych na dawnym cmentarzu katolickim. NKWD w latach 30. wymordowało tu dziesiątki tysięcy ludzi, głównie Polaków.

– Były obawy, czy warto jechać i czy będzie bezpiecznie – relacjonuje ks. Dariusz Stańczyk, przyznając, że jego ostatnia podróż rowerowa na Syberię dała mu dobry pogląd na sytuację w głębi Rosji.

– To, co jest niebezpieczne, to tylko wydarzenia na wschodniej części Ukrainy, gdzie toczy się wojna. Jeśli chodziło o Rosję, to rzeczywiście przejazd był bardzo sprawy i bezpieczny, głównie za sprawą rosyjskiej policji – podkreśla ksiądz.

Oprócz terenów dawnych Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej oraz Rosji motocykliści odwiedzili bułgarską Warnę, Adampol w Turcji, Belgrad, Budapeszt, by przez Wadowice i Jasną Górę wrócić do stolicy. Właśnie podróż na południe Europy była w tym roku zupełną nowością. – Spotkaliśmy się z niezwykle serdecznym przyjęciem ze strony Bułgarów, którzy kultywują pamięć o królu Władysławie Warneńczyku. Jak się okazuje, jest on dla nas wspólnym bohaterem – relacjonuje ks. Stańczyk.


Galerię zdjęć z zakończenia XVI Międzynarodowego Rajdu Katyńskiego można obejrzeć TUTAJ.

Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik, 15 września 2014

Autor: mj