Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rolnicy płacą za wojnę

Treść

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

125 mln euro, jakie Komisja Europejska chce przeznaczyć dla producentów warzyw i owoców w całej UE, poszkodowanych rosyjskim embargiem, nie wystarczy na zrekompensowanie nawet połowy strat polskich rolników.

Minister rolnictwa i rozwoju wsi Marek Sawicki przekonywał wczoraj, że istnieje możliwość uruchomienia większej sumy unijnych środków na wypłatę rekompensat. Mogą zostać także uruchomione środki z krajowego budżetu.

Opowieści ministra rolnictwa o nowych rynkach zbytu dla polskich owoców i warzyw parlamentarna opozycja nazwała propagandą. Producenci poszkodowani przez rosyjskie embargo na sprowadzaną z państw UE żywność, które było reakcją na wprowadzane solidarnie przez państwa Wspólnoty sankcje wobec Rosji, wciąż nie wiedzą, na jakie rekompensaty za niesprzedane na Wschód warzywa i owoce mogą liczyć.

Zdaniem Roberta Telusa (PiS) z sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, dotychczasowe działania Marka Sawickiego w reakcji na rosyjskie embargo są niezadowalające.

– Jeszcze 2 lipca minister Sawicki mówił, że embargo ze strony Rosji nam nie grozi. Dlaczego w tych sektorach – jabłkach i warzywach – stawiamy tylko na Rosję? Dlaczego przez 7 lat ministerstwo nie podjęło działań, żeby nie uzależniać się od jednego odbiorcy? – pytał poseł PiS.

Poważny niepokój musi też budzić kwota wsparcia proponowana przez Komisję Europejską. W projekcie rozporządzenia KE zapisano na ten cel jedynie 125 mln euro. – To kwota przeznaczona na całą Europę. Ile w takim razie przypadnie polskim rolnikom? Z danych ministerstwa rolnictwa wiemy, że na tym embargu polscy rolnicy mogą stracić nawet 500 milionów euro – dodał Telus.

Minister rolnictwa, który informował wczoraj posłów w sprawie podjętych oraz lansowanych działań rządu w związku z sytuacją polskich producentów i eksporterów owoców i warzyw po wprowadzeniu embarga, przyznał, że dotychczasowe propozycje Komisji Europejskiej dotyczące m.in. kwoty przeznaczonej na rekompensaty dla poszkodowanych producentów są niewystarczające. W rozporządzeniu Komisji zawarto także inne niekorzystne z naszego punktu widzenia zapisy, m.in. dotyczące ograniczenia wysokości rekompensat dla producentów niezrzeszonych w grupy.

Kwota startowa?

Minister przekonywał jednak, że proponowana przez Komisję Europejską kwota 125 mln euro to „kwota startowa”. – 16 października otwiera się nowy budżet unijny. W samej rezerwie rolnictwa jest 430 mln euro, które może być w każdej chwili użyte pod warunkiem, że wspólnie w UE się dogadamy. Jeszcze wczoraj na liście rekompensat nie było polskich śliwek – już są – zaznaczył Sawicki, sygnalizując, że rozmowy dotyczące zakresu rekompensat cały czas trwają.

Ostateczne decyzje mogą zapaść podczas unijnego szczytu. Zaznaczył również, iż „nie ma dnia”, aby nie rozmawiał z ambasadorami innych państw czy producentami w sprawie nowych rynków zbytu dla polskich owoców i warzyw. Rząd przygotowuje też możliwość uruchomienia krajowych środków na pomoc poszkodowanym wprowadzeniem przez Rosję embarga. Jej wysokości jednak nie poznaliśmy.

– Mamy w budżecie środki i będzie mogła być kierowana do producentów także pomoc krajowa, ale zanim nie uzgodnimy skali i wysokości pomocy unijnej, nie będziemy wyprzedzali Unii w działaniach – zapowiedział minister rolnictwa. Sawicki zachęcał także poszkodowanych embargiem eksporterów do składania wniosków o zamiarze wycofania warzyw i owoców z rynku. Wnioski w tej sprawie – choć nie zapadła jeszcze decyzja o wysokości unijnych rekompensat – przyjmowane są przez terenowe oddziały Agencji Rynku Rolnego. – Odszkodowanie będzie wtedy, kiedy będzie wniosek i niezależnie od tego, ile będzie wynosiło, bez złożenia wniosku nie będzie żadnej rekompensaty. Agencja Rynku i Agencja Restrukturyzacji, a także Doradztwo Rolnicze są gotowe pójść do każdego rolnika sprawdzić, czy produkt nie został zebrany, czy został wycofany – tłumaczył Sawicki. Przypomniał, że za zadeklarowanie przekazania owoców i warzyw na cele charytatywne, a także na cele żywnościowe dla szkół i przedszkoli stawki będą wyższe niż za produkty, które zostaną poddane biodegradacji. Przestrzegł także przetwórców, którzy dyktują niskie ceny skupu. Według ministra rolnictwa, unijna rekompensata nawet według najniższej stawki – dla rolników niezorganizowanych w grupy – wyniesie w przypadku jabłek ok. 30 gr za kilogram, co będzie oznaczać, że rolnicy nie będą skłonni sprzedawać ich do przetwórni za 13 czy 14 groszy. Poinformował także, że na preferencyjnych warunkach owoce mogą zakupywać dla swoich pracowników pracodawcy. – Warzywa, owoce – jabłka przekazywane dla pracowników w systemie udostępniania bez wydzielania porcji dla poszczególnego pracownika – nie są objęte opodatkowaniem. A – jak wypowiada się wiceminister finansów – jeśli są to ilości, które pracownik może spożyć w ciągu jednego dnia, to również zakup może być ujęty w koszty firmy – dodał minister.

Artur Kowalski
Nasz Dziennik, 29 sierpnia 2014

Autor: mj