Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lepiej wrócić do marki

Treść

Po kryzysach finansowych, jakie dotknęły Grecję i Irlandię, coraz częściej niemieccy politycy i ekonomiści dyskutują o możliwości upadku wspólnego unijnego pieniądza i powrotu Niemiec do starej Deutsche Mark. Na razie większość fachowców ostrzega przed zbyt dużymi kosztami takiej operacji, ale sam fakt coraz częściej prowadzonej dyskusji na ten temat daje bardzo dużo do myślenia. Natężenie krytyki euro jest w Niemczech już tak duże, że federalny minister finansów Wolfgang Schaeuble ostrzegł przed sianiem niepotrzebnej paniki. Pomimo coraz ostrzejszej krytyki ciągle broni euro, twierdząc, że bez wspólnego pieniądza każdy Niemiec byłby biedniejszy. Ale do wielu Niemców takie argumenty już nie trafiają, tak jak nie przemawiają do ludzi ostrzeżenia kanclerz Angeli Merkel, że wraz z upadkiem euro upadnie Unia Europejska. To nie przekonuje także tutejszych ekonomistów, którzy coraz częściej zaczynają mówić o poważnym kryzysie eurolandu i braku zaufania do euro. Już 60 proc. niemieckiego społeczeństwa wyraża brak zaufania do wspólnej waluty, a jeszcze przed kilkoma laty krytyków było o połowę mniej. Profesor Hans Olaf Henkel, znany ekonomista, w swojej najnowszej książce zatytułowanej "Ratunek dla naszych pieniędzy - Niemcy będą sprzedane", która ukazała się właśnie na niemieckim rynku, stwierdza wprost, że euro bankrutuje i przez błędne polityczne decyzje sprowadzi nieszczęście na wiele państw. Henkel, który kiedyś należał do zwolenników wprowadzenia wspólnej waluty w UE, teraz jest jej zdecydowanym przeciwnikiem. - Kto nas wprowadził w błąd? - pyta. I zaraz odpowiada, że europejscy politycy, którzy swoimi decyzjami jeszcze bardziej pogłębiają kryzys. Jak twierdzi niemiecki profesor, przed upadkiem euro nie uchroni eurolandu wielomiliardowa pomoc dla Grecji i Irlandii. Henkel proponuje radykalne rozwiązania, jak na przykład podział eurolandu na dwie strefy walutowe: słabszą południową i mocniejszą północną. O tym, że niemieccy i francuscy politycy dopuszczają taką ewentualność, pisał kilka miesięcy temu "Daily Telegraph", teraz temat najwyraźniej powraca. Inny niemiecki naukowiec i autor znanych książek z makroekonomii profesor Max Otte uważa, że zarówno Irlandia, jak i inne słabe ekonomicznie kraje powinny po prostu wystąpić ze strefy euro. Przekonuje on, że Irlandia, Hiszpania, Portugalia i Grecja powinny zostać usunięte z eurolandu. Coraz częściej niemieccy ekonomiści i politycy zaczynają mówić o scenariuszu powrotu do starej, dobrej niemieckiej marki. Eksperci są zdania, że z technicznego punktu widzenia przywrócenie marki niemieckiej nie byłoby dla rządu większym problemem. Ekspert finansowy prof. Gerhard Illing także nie wyklucza możliwości powrotu do Deutsche Mark. W wywiadzie dla telewizji publicznej Illing stwierdził, że politycy muszą się zdecydować, czy chcą zachować euro, czy też nie. Jego zdaniem, ewentualny powrót do niemieckiej marki byłby możliwy, ale ekstremalnie drogi. Z najnowszych badań wynika, że obecnie 51,4 proc. Niemców pragnie powrotu marki. Najbardziej za starym pieniądzem tęsknią ludzie w podeszłym wieku mieszkający w landach zachodnich. Szczególnie tym Niemcom marka kojarzy się z dobrobytem, rozkwitem gospodarczym i stabilizacją, natomiast euro jest kojarzone z drożyzną, słabym rozwojem gospodarczym, niepewnością i strachem przed przyszłością. Jak informuje Deutsche Bundesbank, w dalszym ciągu w posiadaniu obywateli znajduje się minimum 14 mld D-Mark (około 7 mld marek w banknotach i 7 mld marek w monetach). Czyżby Niemcy trzymali marki w domach, bo są przekonani, że mogą się jeszcze przydać?
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2010-12-09

Autor: jc