Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dostrzec potrzebujących

Treść

Dostrzeżenie problemów odradzających się wspólnot katolickich w krajach byłego ZSRS oraz ich wsparcie to cel obchodzonego jutro w Polsce już po raz 10. Dnia modlitwy i pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie. Kościół w takich krajach, jak choćby Rosja, Białoruś, Ukraina, Mołdawia, Gruzja, Kirgistan czy Azerbejdżan, powoli odbudowuje swoje struktury zniszczone przez komunistyczne władze.

- Celem tego dnia jest otwarcie naszych oczu na to, co się dzieje za wschodnią granicą - podkreśla w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" ks. dr Józef Kubicki TChr, dyrektor Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie. Jak wyjaśnia, pomoc polskiego Kościoła jest wielowymiarowa - składa się na nią wsparcie personalne, modlitwa i wreszcie pomoc materialna. Jedną z intencji modlitewnych tego Dnia jest prośba do Boga o miejscowe powołania dla Kościoła na Wschodzie. - Jest to bardzo istotna sprawa, bo ta liczba 1300 osób z Polski i kilkudziesięciu, które wyjechały z innych krajów, by służyć odradzającemu się Kościołowi na Wschodzie, jest jednak niewystarczająca - zauważa ks. dr Kubicki.
Tegoroczny Dzień modlitwy i pomocy Kościołowi na Wschodzie obchodzony będzie pod hasłem "Bądźmy świadkami Miłości". W niedzielę po Mszach św. w całej Polsce, a także za granicą, wśród Polonii, zbierane będą ofiary do puszek. W ubiegłym roku udało się zebrać 2 mln 100 tys. złotych. - Trzeba powiedzieć, że ofiarność Polaków jest ogromna i rośnie z roku na rok - podkreśla ks. dr Kubicki. Jak wyjaśnia, zebrane pieniądze zostały przeznaczone na realizację ponad 300 projektów zgłaszanych do biura Zespołu. Wpłacone ofiary przeznaczono na budowę nowych kościołów, kaplic, na remonty zniszczonych świątyń, ogrzewanie salek katechetycznych, wymianę okien w domach zakonnych. Część środków przekazano na organizację wakacyjnych spotkań z Bogiem dla dzieci i młodzieży, na odradzający się tam ruch pielgrzymkowy, a także na pomoc charytatywną. Jak podkreśla ks. dr Kubicki, zakres pomocy Kościołowi na Wschodzie jest bardzo szeroki, bo potrzeby są ogromne.
Wsparcie trafiło już między innymi do parafii św. Ojca Pio w Odessie. Jak wyjaśnia tamtejszy proboszcz ks. Wincenty, dzięki temu wsparciu do Odessy trafiło już wyposażenie parafii, ornaty, alby, niektóre paramenty liturgiczne. - Gdy przejmowałem parafię, należały do niej 3 starsze osoby, obecnie liczy ona ponad 100 osób. Wśród nich są albo bardzo biedne rodziny, albo ludzie starsi. Ich sytuacja jest niezwykle trudna - opowiada ks. Wincenty. Jednak jak podkreśla, ludzie bardzo pragną Eucharystii i kontaktów z duszpasterzem. - W niedzielę odprawiam minimum sześć Mszy św. i przemierzam ponad 300 km, by dotrzeć do wszystkich kaplic - wyjaśnia. Na razie wszystkie Eucharystie sprawowane są w mieszkaniach prywatnych, gdzie dzięki dobrej woli właścicieli stworzone zostały kaplice. Największym pragnieniem zarówno księdza proboszcza, jak i jego parafian jest wybudowanie kościoła. Środki zebrane na ten cel są na razie niewielkie. - Szukam pomocy wszędzie - nie dla siebie, ale dla tych ludzi, którzy tam żyją - dodaje ks. Wincenty.
Maria Popielewicz
Z ks. Rafałem Krawczykiem, od trzech lat posługującym w Tule w diecezji moskiewskiej, rozmawia Maria Popielewicz
Czym dla Księdza jest Dzień modlitwy i pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie?
- Z jednej strony, bardzo ważne jest, by przypominać, że gdzieś tam, na Wschodzie, są katolicy, którzy potrzebują naszego wsparcia modlitewnego i materialnego. Ich sytuacja jest o wiele trudniejsza niż tutaj, w Polsce. Z drugiej strony, jest to też taki dzień, w którym warto uświadomić sobie, że w naszym kraju mamy kościoły, choć zaczynają się pojawiać puste ławki. Na Wschodzie natomiast są ludzie, którzy chcą się modlić, ale często nie mają swojej świątyni. To duchowe i materialne wsparcie jest zatem dla nich znakiem, że rozumiemy, czym jest Kościół powszechny. Ten Dzień ma nam przypominać, że my, Polacy, mamy ważne zadanie do spełnienia wobec wspólnot katolickich na Wschodzie.
Kim są wierni, których otacza Ksiądz opieką duszpasterską?
- Pierwszą wspólnotą, do której zostałem posłany, jest oczywiście rzymskokatolicka parafia. Po długich, mozolnych staraniach odzyskaliśmy już świątynię. Przez minione lata nasza parafia otrzymała sporo pomocy materialnej z Polski, dzięki czemu jej sytuacja jest już trochę unormowana. Jednak od września jestem także duszpasterzem katolików obrządku ormiańskiego, którzy wyemigrowali ze swoich krajów, między innymi z Gruzji.
Jaka pomoc już trafiła do Księdza parafii?
- Pomoc ta jest wieloraka. Otrzymaliśmy już np. nagłośnienie dla naszego kościoła, cały czas dostajemy egzemplarze czasopism katolickich. W tym roku proszę o pomoc dla katolików ormiańskich. Oni nie mają swojego kościoła ani nawet kaplicy. Ich sytuacja jest zdecydowanie trudniejsza od sytuacji wspólnoty rzymskokatolickiej.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik 2009-12-05

Autor: wa