Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Odwrót w rosyjskim stylu

Treść

- Rosja zaczęła wycofywać swoje oddziały ze strefy konfliktu w Gruzji na podstawie porozumienia rozejmowego wynegocjowanego przez Francję - poinformował wczoraj zastępca szefa rosyjskiego sztabu generalnego generał Anatolij Nogowicyn. Tymczasem gruzińskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zaprzecza tym doniesieniom i informuje, że nie widać żadnych oznak wycofywania się rosyjskich wojsk z terytorium Gruzji. O braku ruchów po stronie rosyjskiej poinformował także Biały Dom. Ponadto pojawiają się nieoficjalne, niepotwierdzone informacje, iż Rosja rozmieściła w Osetii Południowej kilka wyrzutni taktycznych rakiet balistycznych Toczka (SS-21), w zasięgu których znalazła się stolica Gruzji - Tbilisi.

- Rosja nie wycofuje swoich wojsk z Gruzji - oświadczył wczoraj po południu szef gruzińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander (Kacha) Lomaja. Zdementował tym samym informacje podane przez zastępcę szefa rosyjskiego sztabu generalnego gen. Anatolija Nogowicyna o rozpoczęciu odwrotu. Wycofanie wojsk było jednym z punktów porozumienia między Moskwą a Tbilisi. Wbrew obietnicom prezydenta Dymitrija Miedwiediewa, siły rosyjskie pozostały na dotychczasowych pozycjach.
Rosjanie nadal kontrolują dojazd do miasta Gori. Moskwa oświadczyła wczoraj, iż ma prawo utrzymać część swoich wojsk w strefie buforowej wokół Osetii Południowej w charakterze - jak to określiła - "sił pokojowych". Również wczoraj gruzińskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oskarżyło Rosję o niszczenie magazynów broni i amunicji w bazie wojskowej w mieście Senaki na zachodzie Gruzji przed planowanym wycofaniem stamtąd wojsk. - Niszczą wszystko i potem wycofują się z tych miejsc. Jeśli nazywają to odwrotem, to nie pojmuję znaczenia tego słowa - powiedział Szota Utiaszwili, rzecznik ministerstwa. Również wczoraj rosyjskie czołgi i wozy opancerzone staranowały posterunek policji w miejscowości Igoeti i zniszczyły samochody należące do gruzińskich sił bezpieczeństwa.
Zdaniem obserwujących wydarzenia w Gruzji komentatorów, w dalszym ciągu rosyjska artyleria i pojazdy wojskowe znajdują się także w oddalonej około 35 km od Tbilisi Inguszetii.
Zgodnie z nieoficjalnymi doniesieniami Rosja rozmieściła w Osetii Południowej kilka wyrzutni taktycznych rakiet balistycznych Toczka (SS-21), które zostały wycelowane bezpośrednio w stolicę Gruzji. Informacje te zdementował Nogowicyn, stwierdzając, że jest to dezinformacja.
W ostatnich dniach samobieżne wyrzutnie pocisków Toczka oraz pojazdy zaopatrzenia technicznego miały wjechać przez kaukaski tunel drogowy Roki z rosyjskiej Osetii Północnej do Osetii Południowej, zajmując stanowiska około 15 kilometrów na północ od Cchinwali. W ten sposób w ich zasięgu znalazła się większość obszaru Gruzji, w tym Tbilisi i drugie największe miasto kraju Kutaisi.
Tymczasem prezydent Francji Nicolas Sarkozy przypomniał wczoraj, że decyzja o wycofaniu wojsk nie podlega żadnym negocjacjom. Przestrzegł tym samym Rosję, że jeśli nie wypełni warunków podpisanego porozumienia o zaprzestaniu ognia, to będzie zmuszony do zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady Europejskiej, która podejmie w stosunku do Moskwy odpowiednie działania. Sarkozy podkreślił przy tym, że istniejący kryzys wskazuje na potrzebę wejścia w życie traktatu lizbońskiego, który jego zdaniem umożliwiłby utworzenie instytucji ds. kryzysów międzynarodowych. Jednak większość niezależnych ekspertów jest zdania, że francuski prezydent przewrotnie wykorzystuje sytuację w Gruzji do zręcznego wyjścia z kolejną próbą przeforsowania traktatu.
Podczas wspólnego oświadczenia prezydenci Polski - Lech Kaczyński, i Litwy - Valdas Adamkus, zaapelowali o pilne przyznanie Gruzji i Ukrainie Planu Działań na rzecz Członkostwa w NATO. Jeszcze dziś w Brukseli odbędzie się nadzwyczajne spotkanie ministrów spraw zagranicznych NATO poświęcone konfliktowi w Gruzji. Polskę będzie reprezentował minister Radosław Sikorski.
Izabela Borańska
Marta Ziarnik
"Nasz Dziennik" 2008-08-19

Autor: wa