Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie zasłużyli na tytuły

Treść

Szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Turski (UP) stracił zaufanie środowiska kombatanckiego i nie powinien być dłużej reprezentantem jego interesów. Takiego zdania jest większość byłych żołnierzy Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych. Bohaterowie walk o niepodległość Polski są oburzeni zaangażowaniem Turskiego w działania zmierzające do przywrócenia uprawnień kombatanckich funkcjonariuszom reżimu komunistycznego. Czarę goryczy przelała rozsyłana przez Urząd broszurka gloryfikująca Gwardię i Armię Ludową.
- To chyba jakaś kpina? Mnie samego bandyci z AL w okolicach Nieskurzewa ciężko postrzelili tylko dlatego, że byłem żołnierzem Armii Krajowej. Cudem przeżyłem. I teraz szef Urzędu ds. Kombatantów nazywa ich bohaterami? - mówi rozgoryczony kpt. Jan Górski ze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Kierownik Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Turski, członek-założyciel Unii Pracy i były działacz Związku Młodzieży Socjalistycznej - od samego początku, jak twierdzą kombatanci z AK i NSZ, dał się poznać jako osoba, której celem była nie praca na rzecz tych, którzy walczyli o wolną i niepodległą Polskę, ale na rzecz tych, którzy z karabinami w dłoniach wprowadzali w Polsce zbrodniczy komunizm. Żołnierze z AK, NSZ i WiN byli przez niego stawiani w jednym szeregu z bojówkarzami z GL czy AL, a nierzadko również okazywało się, że to właśnie AL-owcy czy byli ubecy cieszą się większymi sympatiami szefa Urzędu ds. Kombatantów niż ci, którzy walczyli o niepodległą Polskę i cierpieli w komunistycznych kazamatach.
- Nie wiem, czym to może być spowodowane. Może pan Turski tak długo przebywał na placówkach zagranicznych, że zapomniał historię Polski? - mówi Franciszek Wawrzyniak, wiceprezes ŚZŻAK, środowiska "Syrena" w Poznaniu.
Zaniepokojenie środowisk byłych żołnierzy podziemia niepodległościowego wzbudził fakt bardzo mocnego zaangażowania się kierownika Urzędu ds. Kombatantów w forowanie nowelizacji do ustawy o kombatantach przywracającej uprawnienia kombatanckie byłym funkcjonariuszom MO i UB oraz bojówkarzom GL czy AL. O całej sprawie szeroko pisaliśmy na łamach "Naszego Dziennika". Reakcją był agresywny i utrzymany w ordynarnym tonie list Turskiego, w którym zarzucił "Naszemu Dziennikowi" szerzenie nienawiści i podziałów między kombatantami oraz skłócanie środowiska.
- My jesteśmy wdzięczni "Naszemu Dziennikowi" za pomoc w nagłośnieniu sprawy i poinformowaniu opinii publicznej o tym, co szykują posłowie SLD i związani z nimi urzędnicy - puentuje Franciszek Wawrzyniak z AK. O tym, że zaangażowanie się szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych w przywrócenie uprawnień kombatanckich tym, którzy zniewalali Polskę, nie było przypadkowe, zdaniem żołnierzy AK, świadczy również okolicznościowa broszurka rozesłana do nich właśnie przez UdKiOR poświęcona sześćdziesięcioleciu Armii Ludowej i Gwardii Ludowej. W tej oto broszurce żołnierzom AL i komunistycznym bojówkarzom z PPR gratulacje i podziękowania za walkę o "niepodległość" Polski obok samego Jana Turskiego składają: Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller, Józef Oleksy oraz parlamentarzyści, którzy dali się już poznać jako gorący protektorzy komunistycznych bojówek: Ryszard Jarzębowski, Piotr Gadzinowski i Jerzy Jaskiernia. - Nie możemy tego tolerować. Bojówkarze z AL i GL mordowali skrytobójczo tych, którzy walczyli z niemieckim i sowieckim okupantem. A teraz pan Turski składa im gratulacje? Za co? Za zabijanie niepodległości Polski? Za mordowanie tych, którzy Polskę ukochali nade wszystko? - denerwuje się kpt. Jan Górski, szef ŚZŻAK w Poznaniu. Kombatanci AK godzinami mogą wymieniać przypadki i miejsca popełnienia zbrodni przez żołnierzy AL. Tak było chociażby w powiecie oporowskim, gdzie w wyniku donosu złożonego w miejscowej komendzie gestapo przez dowództwo lokalnego oddziału AL żołnierze niemieccy wymordowali ponad 60 żołnierzy Armii Krajowej. To samo w Grzegorzowicach, gdzie żołnierze Armii Ludowej żywcem spalili w szopie dwie kobiety, w tym jedną w stanie błogosławionym, za to, że ich rodziny walczyły w oddziałach podziemia niepodległościowego. Tak było również w miejscowości Brzozowa, gdzie AL-owcy wyciągnęli z domu czterech mężczyzn podejrzewanych o związki z podziemiem niepodległościowym, wywieźli do lasu i zamordowali. Tak również było w powiecie kraśnickim, gdzie oficer miejscowego oddziału NSZ, ppor. "Kret" został ciężko ranny w wyniku zamachu dokonanego przez żołnierzy AL. Jego brzemienna żona Krystyna została wówczas porwana przez "żołnierzy ludowego wojska".
- Dowództwo Armii Ludowej czy też późniejszego "ludowego wojska" to byli w olbrzymiej większości kryminaliści i zdegenerowani bandyci. Nic więc dziwnego, że postępowali tak, a nie inaczej, mordując dzieci, kobiety czy tych, którzy postanowili dać zbrojny odpór nie tylko niemieckiemu, ale i bolszewickiemu najeźdźcy. Jesteśmy rozgoryczeni tym, co w takiej sytuacji wyczynia szef Urzędu ds. Kombatantów pan Turski. Ale co my możemy? - rozkłada bezradnie ręce kpt. Jan Górski
Kombatanci z AK i NSZ oraz innych organizacji niepodległościowych funkcjonujących w Wielkopolsce stawiają sprawę bardzo jasno: zaangażowaniem w promowanie skandalicznej noweli do ustawy o kombatantach i wyrazami hołdu pod adresem komunistycznej bojówki, jaką była AL, kierownik Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Turski naraził się na utratę zaufania bohaterów podziemia niepodległościowego i nie powinien dłużej reprezentować ich środowiska.
Zgodnie z przepisami prawa prasowego, zwróciliśmy się z szeregiem pytań do Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, chcąc wyjaśnić sprawę rozsyłania owego biuletynu gloryfikującego Armię Ludową. Na przesłane w tej sprawie pismo Urząd do tej pory nie raczył odpowiedzieć.
Wojciech Wybranowski
Nasz Dziennik 3-06-2004

Autor: DW