Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jedno wielkie świństwo

Treść

Mieszkańcy Gołdapi zwrócili się z protestem do władz miasta przeciwko zamiarom spółki Animex - Agri, której właścicielem jest amerykański koncern Smithfield Foods. Chce ona wybudować na bazie dawnego kombinatu rolnego chlewnię na 35 tys. sztuk trzody. Docelowo koncern dąży do usytuowania w Polsce chlewni na 300 tys. sztuk macior, dających rocznie 6 mln prosiąt w ramach... offsetu związanego z zakupem samolotów F-16, firmy Lockheed.
Przeciwko temu projektowi energicznie występują rolnicy, którzy podkreślają, że jego realizacja oznaczałaby wyeliminowanie z hodowli trzody chlewnej i produkcji żywca polskich producentów i "wymiecenie" z rynku właścicieli małych masarni. Zdecydowanie przeciwko budowaniu w Polsce chlewni przez Smithfield Foods jest również Thomas Garrett, doradca ds. wsi amerykańskiego Animal Welfare Institute (Instytutu Ochrony Zwierząt) w Chicago, mającego też swoje przedstawicielstwo w Gdańsku. Garrett energicznie walczy z działalnością koncernu, uświadamiając także ludziom w Polsce zakres degradacji środowiska naturalnego, do jakiej doprowadziły poczynania Smithfield Foods np. w USA. Otóż, jak się okazuje, zainteresowanie się koncernu Europą Wschodnią i chęć zbudowania chlewni-giganta nie jest przypadkowe. W Stanach Zjednoczonych firmie wytoczono już bowiem 16 dużych procesów (m.in. przez Roberta Kennedy'ego juniora, członka Federalnej Rady Ochrony Środowiska) za zatrucie rzek i jezior gnojowicą z chlewni (o czym Garrett napisał również w raporcie do polskiego Senatu).

Gnojowica w uzdrowisku
W krajach Beneluksu hodowca świń musi mieć określoną wielkość pól, na które wywozi gnojowicę, u nas takie przepisy praktycznie rzecz biorąc nie istnieją. Nic więc dziwnego, iż mieszkańcy Gołdapi obawiają się po pierwsze, iż odór gnoju odstraszy im kuracjuszy przyjeżdżających (po kilka tys. osób rocznie) do działającego tam od roku sanatorium. Jest ono jedynym na Warmii i Mazurach uzdrowiskiem leczącym schorzenia dróg oddechowych, narządów ruchu itp., reklamowanym też jako "najmłodszy i najczystszy" ośrodek sanatoryjny w kraju, co potwierdza lekarz uzdrowiskowy Adam Semeniuk. Po drugie, gołdapianie są przekonani, że zbudowanie ogromnych chlewni na ich terenie stwarza realne niebezpieczeństwo zanieczyszczenia okolicznych rzek. Wojewódzki radny Tomasz Romańczuk oświadcza: "Przy pagórkowatym ukształtowaniu terenu Mazur Garbatych odchody z chlewni mogą zacząć spływać do rzeki Jarki, a dalej, jeziorem Gołdap, do Królewca. Wypadałoby więc chyba spytać także naszych sąsiadów, czy zgadzają się na taką inwestycję".
Władze miasta zapowiadają, że wezmą pod uwagę protesty mieszkańców, informując jednocześnie, że za budową chlewni przemawia 70 (sic!) miejsc pracy, jakie zapowiadają inwestorzy. Władze nie wymieniają jednak nawet przybliżonej liczby rolników hodowców trzody i producentów przetworów mięsnych, którzy zbankrutują, jeżeli Smithfield Foods dopnie swego.
O koncernie Smithfield Foods było głośno już wcześniej. Na zorganizowanym w maju 2002 r. Ogólnopolskim Spotkaniu Przetwórców Mięsa w Warszawie Thomas Garrett poinformował polskich rolników o mechanizmach rynkowych sterujących produkcją mięsa w USA i o zamiarach koncernu. W USA trzoda chlewna czy bydło nie są własnością farmerów, ale należą korporacji, z którymi rolnicy zawierają kontrakty. Jest to współczesna forma niewolnictwa. Dążąc bowiem do jak największych zysków i zmonopolizowania danej produkcji, wielkie korporacje nie cofają się przed korupcją. W USA doszło do tego, że prawo na różnych poziomach administracji rządowej faworyzuje wpływowe korporacje. Korupcja sięga także stanowych uniwersytetów i naukowców (finansowanych z pieniędzy rządowych), którzy dają teoretyczne podstawy praktycznym poczynaniom wielkich korporacji, polegającym na niszczeniu tradycyjnego, ekologicznego rolnictwa i małych gospodarstw.

Animex kupiony za psie pieniądze
- Gdy przemysłowe rolnictwo wkracza na rynek, najpierw niszczy masarnie i przetwórnie mięsa; branża ulega konsolidacji, tak właśnie, jak zaczyna się to dziać w Polsce - mówił Thomas Garrett.
- Wielkie firmy w procesie konsolidacji paraliżują rynek do spółki z supermarketami przez to, że zawierają kontrakty. W tej sytuacji mogą one odmówić odbioru i przetwarzania mięsa pochodzącego od rolników, którzy nie podpisali kontraktów, skazując ich na ruinę - wyjaśniał Amerykanin.
Smithfield Foods hoduje systemem przemysłowym w ogromnych chlewniach 10 proc. ogółu amerykańskiej trzody i dokonuje taśmowego uboju 24 proc. świń w USA. Zwierzęta leżą na podwyższeniu w metalowych klatkach tak ciasnych, że nie mogą się poruszyć (szybciej przybierają na wadze), na żelaznych prętach, bez ściółki. W 1991 r. koncern otworzył w Północnej Karolinie największą rzeźnię na świecie. Ma on również gigantyczne kombinaty hodowlane i mięsne we Francji, Kanadzie, Meksyku, Brazylii. Od paru już lat szykuje się do zdominowania rynku polskiego. Za psie pieniądze kupił znaną niegdyś i cenioną na świecie firmę Animex oraz wiele przetwórni mięsa. - Latem 2001 r. właściciel Smithfield, Joseph Luther, odbył rozmowę z premierem Buzkiem, tłumacząc mu, że dla Polski będzie lepiej, jeśli zamknie się wszystkie małe masarnie - stwierdził Thomas Garrett. - Usiłował również - utrzymuje Garrett - przekonać polityków rządowych, aby "dla dobra polskiej gospodarki", pod pretekstem dostosowania się do praw Unii, zamknęli wszystkie małe zakłady mięsne.
Agnieszka Maczek w natarciu!
Na spotkanie polskich przetwórców mięsa zaproszona została także przedstawicielka Animal Welfare Institute - Instytutu Ochrony Zwierząt na Polskę, dr Agnieszka Van Volkenburgh, prawnuczka... gen. Maczka! Na moje pytanie, dlaczego pani Agnieszka, urodzona i wychowana w Holandii, zajmuje się zagadnieniami polskiego rolnictwa, odparowała mi piękną, literacką polszczyzną: - Jestem lekarzem weterynarii, ale przede wszystkim Polką i patriotką. Pierwsze słowa hymnu polskiego powinny stanowić credo każdego Polaka: "Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy...". My, to znaczy wszyscy Polacy, którym leży na sercu ratowanie rozgrabianego przez obcych kraju. (...) John Steinbeck powiedział kiedyś, że "gospodarstwa rodzinne stanowią duszę narodu". Toteż atak na takie gospodarstwa w Polsce jest atakiem na duszę naszego kraju. (...) Dlatego właśnie walczymy z firmami zagranicznymi, które chcą wprowadzić w Polsce przemysłowy chów zwierząt i zniszczyć polskie rolnictwo - dodała.
Zdaniem Agnieszki Van Volkenburgh, jeśli Smithfield Foods stworzy w Polsce silne lobby polityczno-naukowe i rozkręci kampanię propagandową, jeśli osiągnie swój cel - zneutralizowanie polskich związków zawodowych, jak też sparaliżowanie przepisów i ustaw rządowych - jak to się stało w ubojniach amerykańskich, to dla zwiększenia wydajności przyspieszy linie produkcyjne. To zaś powoduje często, że ogłuszanie zwierząt bywa nieskuteczne i wiele żywych jeszcze zwierząt - świń, krów - wiesza się na łańcuchach linii ubojowej. - W USA codziennie - dodała dr Volkenburgh - tysiące żywych zwierząt trafia do zbiorników z wrzącą wodą, przeznaczoną do usuwania z nich sierści. Zdarza się też, że lochy przeznaczone na rzeź są zbyt okaleczone i chore, żeby dojść do ubojni na własnych nogach. Minister rolnictwa Stanów Zjednoczonych Dan Glickman publicznie przyznawał, że w USA nie robi się nic, aby zmusić wielkie rzeźnie do przestrzegania zasad humanitarnego uboju. - Drastycznie łamane są - powiedziała dr Van Volkenburgh - przepisy o ochronie środowiska. Rzeka Pagon w stanie Wirginia od 27 lat jest zamknięta dla rybaków ze względu na niedopuszczalnie wysokie stężenie bakterii pochodzących z odpadów z rzeźni Smithfield.

Polskie wędliny smaczne i zdrowe
Polscy przetwórcy mięsa podkreślają, że w porównaniu z Zachodem większość naszych producentów wytwarza wędliny doskonałe smakowo, bez konserwantów i w warunkach higienicznych. Zdzisław Jastrzębski, kierownik ds. techniczno-administracyjnych Zakładów Mięsnych w Młodocinie Mniejszym "Duro", zapewnia, że jego zakład nie stosuje: białek roślinnych, skrobi ziemniaczanej, przeciwutleniaczy (E 300), wzmacniaczy smaku (E 621), karagenów, zagęszczaczy (E 407) itp. Na pewno szansą dla polskiego rolnictwa jest ekologiczna produkcja zdrowej żywności. Jednak trudno nad tym się dziś zastanawiać, jeśli samo istnienie polskiego przetwórstwa mięsnego jest poważnie zagrożone. Korporacja Smithfield opanowała już w Polsce 25 proc. rynku i dąży do ogarnięcia 75 proc. A wiadomo przecież, iż kto ma w rękach żywność, ten ma władzę! W czasie pobytu w Polsce szef Smithfield cynicznie oświadczył: "Gdybyśmy chcieli rozdawać dolary, robilibyśmy to na ulicach USA, a do Polski przyjechaliśmy, żeby zarobić". No i zarabiają, poczynając od likwidacji polskich ubojni, zakładów mięsnych i monopolizowania rynku. Założenia są takie, że w Polsce będzie tylko 56 masarni (obecnie mamy ich 4 tysiące - małych i większych). Oczywiście, masowa likwidacja zakładów będzie się odbywała przez wymuszone upadłości, bankructwa itp., pod płaszczykiem spełnienia norm UE.
W trakcie niedawnej wizyty w Waszyngtonie premier Miller podkreślił, że strona polska chce, żeby zapowiedziane w ramach offsetu inwestycje służyły rozwojowi i modernizacji naszej gospodarki oraz podniesieniu jej poziomu technologicznego. Strona amerykańska z kolei domagała się "poprawy atmosfery" dla inwestycji amerykańskich w Polsce. Jeśli jednak "podniesienie poziomu technologicznego" ma oznaczać budowanie inwestycji w stylu chlewni-gigantów Smithfield Foods, który dąży do zdominowania polskiego rynku mięsnego oraz wyrugowania z niego polskich hodowców i producentów, i który nie liczy się z ewentualnością zanieczyszczenia setek hektarów naszej ziemi, rzek i jezior, to niech amerykańscy kontrahenci nie oczekują, że polscy rolnicy będą samobójczo "poprawiali atmosferę" dla amerykańskich inwestycji kosztem swoich interesów i całego kraju.
Grażyna Dziedzińska
Nasz Dziennik 19-02-2003

Autor: DW