Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sfingowane samobójstwo

Treść

Najpierw były krzyki, szamotanina i wołanie o pomoc. Kilkanaście minut później zwłoki mjr. Rudolfa Majewskiego, dowódcy 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej, wyniesiono z celi więzienia we Wronkach, gdzie odsiadywał wieloletni wyrok za "działalność antypaństwową". Zeznania świadków wskazują, iż Majewskiego zamordowali funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Jednak kulisy jego śmierci wyjaśni dopiero śledztwo poznańskiego Instytutu Pamięci Narodowej.
- Z zebranego w sprawie materiału dowodowego wynika, iż mjr Rudolf Majewski został prawdopodobnie zamordowany w więzieniu we Wronkach. Świadczy o tym treść zeznań złożonych przez kilku świadków, którzy wskazali, iż krytycznego dnia doszło w celi do szamotaniny między majorem a ewentualnymi sprawcami. Prawdopodobnie Majewski się bronił, po jakimś czasie te krzyki ustały i wyniesiono ciało Majewskiego z celi - mówi prowadzący postępowanie prokurator Mirosław Więckowiak z poznańskiego IPN. Dowódca 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej, słynny mjr "Leśniak", czyli Rudolf Majewski, do więzienia we Wronkach trafił w 1947 r. po pokazowym procesie politycznym przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Poznaniu. Razem z Majewskim na ławie oskarżonych zasiadł m.in. słynny "zagończyk" Stanisław Karliński "Burza". Powodem aresztowania, śledztwa i późniejszego procesu mjr. Majewskiego była rzekomo jego przynależność do podziemnej, nielegalnej organizacji Związek Byłych Partyzantów "Warta". Jednak od samego początku procesu wiadomo było również, iż podstawy posadzenia Majewskiego na ławie oskarżonych są fałszywe, bowiem organizacja, w której miał działać, nigdy nie przeprowadziła żadnej akcji zbrojnej, co więcej - była dopiero w fazie formowania. Zdaniem historyków, nie ma również cienia wątpliwości, że cały proces łącznie z dowodami przeciwko Majewskiemu został sfabrykowany, by doprowadzić do skazania słynnego i cieszącego się olbrzymią popularnością wśród żołnierzy AK mjr. "Leśniaka". W trakcie śledztwa Majewski był bity i torturowany przez funkcjonariuszy UB, a wymuszone w ten sposób zeznania wykorzystano jako dowód przeciw niemu w śledztwie, mimo że już przed sądem mjr "Leśniak" kilkakrotnie je odwoływał.
Przewodniczący składu sędziowskiego mjr Jan Zaborowski wymierzył mu karę siedmiu lat pozbawienia wolności. O rok więcej niż domagał się prokurator Maks Auster. Kilka dni później mjr. Majewskiego odtransportowano do więzienia we Wronkach. Grupę żołnierzy podziemia niepodległościowego przebrano w niemieckie mundury i esesmańskie frencze z dystynkcjami. Wcześniej rozpuszczono po Poznaniu plotkę, iż transportowani będą Ukraińcy z SS Galizien. Efekt tej prowokacji dorównał oczekiwaniom komunistycznych władz. Zanim bowiem cała sprawa się wyjaśniła, przechodnie obrzucili nieszczęsnych skazańców kamieniami i wyzwiskami.
W więzieniu we Wronkach rozegrał się ostatni akt dramatu dowódcy 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej. Na niespełna rok przed upływem terminu kary i wyjściem na wolność mjr Rudolf Majewski w tajemniczych okolicznościach zginął w swojej więziennej celi. Świadkowie, których przesłuchiwali prokuratorzy poznańskiego IPN, w olbrzymiej większości byli więźniowie Wronek, twierdzą, że legendarny oficer został zamordowany. Świadczyć o tym mogą hałasy, krzyki, wołanie o ratunek, które dobiegały z jego celi na kilkanaście minut przed tym zanim jego martwe już ciało zostało wyniesione przez pracowników służby więziennej.
- Wykluczone jest to, by Majewski popełnił samobójstwo. Dwa dni wcześniej odwiedziła go jego żona i był bardzo optymistycznie nastawiony do życia - mówił jeden ze świadków Kazimierz Julian Z. Wersję o zamordowaniu mjr. Rudolfa Majewskiego potwierdzają również ci świadkowie, którzy przebywali w więzieniu we Wronkach w tym samym czasie co on. - Wiedziałem, że mjr Majewski czuje się dobrze, otrzymuje paczki żywnościowe od żony. Pewnego dnia w grudniu 1948 r. do więzienia przyjechali dygnitarze z Urzędu Bezpieczeństwa z Warszawy i wizytowali nasze cele. Po tej wizycie przeniesiono nas do celi karnej. Później przegoniono nas do karcerów. Miałem celę obok mjr. Majewskiego. Tej samej nocy usłyszałem przeraźliwe krzyki Majewskiego wołającego o pomoc, krzyczał: "ratunku, mordują". Te krzyki trwały krótko, a towarzyszyła im szamotanina, potem cisza. Co stało się w celi Majewskiego, dowiedziałem się po kilku dniach od starszego porządkowego Marczewskiego, który powiedział mi, że mjr "Leśniak" nie żyje - zeznawał przed IPN Stanisław B.-K.
Zdecydowanie więcej faktów wskazuje na możliwość zamordowania mjr. "Leśniaka" przez funkcjonariuszy służb specjalnych i upozorowania samobójstwa. Tym bardziej że władze komunistyczne przygotowywały kolejny proces przeciw Majewskiemu i że wożono go na kolejne przesłuchania do prokuratury w Poznaniu. - Po wojnie UB i radzieccy doradcy chcieli zmusić Rudolfa Majewskiego do przyznania się, że wydał rozkaz zamordowania grupy skoczków radzieckich w 1944 r. Było takie zdarzenie, ale była to akcja skierowana nie przeciwko wojskom radzieckim, a przeciwko Abwehrze - zeznał świadek Kazimierz Julian Z.
Sowieckie i niemieckie oddziały współpracowały ze sobą przy likwidacji podziemia niepodległościowego. Takie zeznania jednak rzucałyby złe światło na "wyzwolicielską władzę ludową". Czy dlatego więc mjr Rudolf Majewski musiał zginąć? Nie wiadomo. Być może uda się to wyjaśnić pracownikom poznańskiego IPN.
Wojciech Wybranowski, Poznań

Wszystkie osoby, które miały kontakt z mjr. Rudolfem Majewskim w okresie jego pobytu w więzieniu we Wronkach, a szczególnie posiadają wiedzę o okolicznościach jego śmierci, proszone są o kontakt z IPN Poznań, ul. Rolna 45, tel. (61) 835 69 06.
Nasz Dziennik 16-12-2003

Autor: DW