Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Męka dla naszego zbawienia

Treść

Refleksja teologiczna Kościoła głosi, że jedna kropla krwi wcielonego Syna Bożego wystarczyłaby, mówiąc obrazowym językiem biblijnym, do obmycia z grzechu całej ludzkości. Po cóż więc było wylewać wszystko, oddać życie, zapłacić najwyższą możliwą cenę?

Prawdę o sobie odkrywamy na modlitwie wtedy przede wszystkim, kiedy widzimy, jakim trudem modlitwa jest dla nas. Byleby się trochę zmył uczuciowy zapał, a już wszystko inne okazuje się pilniejsze i ważniejsze od czasu na modlitwę. Ale dowiadujemy się tej prawdy także wtedy, kiedy Bóg sprawia, że coraz lepiej zdajemy sobie sprawę z naszej grzeszności, z niedoskonałości naszych motywów postępowania, z tego, jak łatwo krytykujemy innych za to, co popełniamy sami. Do tej świadomości szczególnie nam pomaga otoczenie. W życiu monastycznym jedną z najstarszych pokus jest chęć, żeby odejść gdzie indziej, bo w tym towarzystwie, w którym jestem, to już naprawdę nie da się żyć. I wszyscy dawni i nowsi mistrzowie zgodnie twierdzą, że to jest złuda, po prostu dlatego, że człowiek zabiera ze sobą swoje problemy, dokądkolwiek pójdzie. Mnich, który cierpi taką pokusę, od razu może być rozpoznany jako ktoś, kto już dowiaduje się prawdy o sobie, tylko nie chce przyjąć jej do wiadomości i dlatego usiłuje uwierzyć, że to nie on jest winien, tylko inni. Nie dość długo żyłam w tzw. „świecie”, żeby wiedzieć, czy i tam można odnaleźć taką prawidłowość. Niemniej świadomość naszych win i słabości jest wielkim skarbem. Prowadzi do uspokojenia, łagodzi w nas agresję, a w ostatecznym rozrachunku bardzo pomaga stanąć twarzą w twarz z Bogiem. To Lewis dał jednej ze swoich książek tytuł „Dopóki mamy twarze…” – a sens jest ten, że sam Bóg nawet nie może stanąć przed nami twarzą w twarz, objawić się nam, póki nosimy zamiast twarzy maski. No cóż: zdzieranie tych masek z twarzy nie jest wesołe ani przyjemne, ale bywa konieczne.

Prędzej czy później też, czy to z przyczyn „międzyludzkich”, czy z racji choroby, zjawia się w naszym życiu cierpienie. Przy tym temacie oczywiście trzeba dużej ostrożności. Znana jest wszystkim historia tegoż Lewisa, który pisał i przemawiał dużo i mądrze na temat sensu cierpienia, i słuszne było to, co pisał i mówił, tylko że on to wszystko głosił z bezpiecznego miejsca, ze swojego wygodnego kąta, w którym cierpienie było nieobecne. Kiedy wreszcie przyszło i na niego, o mało się nie załamał; tak trudno było w bólu zastosować do siebie to, czego przez wiele lat uczył innych. Niemniej pozostaje prawdą, że cierpienie jest jedną z podstawowych rzeczywistości naszego życia; i Chrystus wszedł także i w tę rzeczywistość i przyjął ją na siebie w całości, pełną miarą.

Pismo Święte nie pozostawia nam żadnej wątpliwości, ani co do faktu, ani co do intencji: cierpiał dla naszego zbawienia, wydał się w ofierze za nas. Umarł, zgodnie z Pismem, za nasze grzechy (1 Kor 15,3); za wszystkich umarł Chrystus (2 Kor 5,15); wydał siebie samego za nasze grzechy (Ga 1,4)…

A nie była to cena błaha. Kiedy Piotrowi nie mogło się coś takiego w głowie pomieścić i upomniał Chrystusa: Panie, niech cię Bóg zachowa, nie przyjdzie to nigdy na ciebie! – Chrystus zareagował bardzo ostro: Zejdź mi z oczu, szatanie! (Mt 16,21–27); ale w ostatniej chwili sam modlił się bardzo podobnymi słowami: Jeżeli to możliwe, niech odejdzie ode mnie (Mt 26,39). Może i my, jak Piotr, wolelibyśmy być zbawieni za mniejszą cenę. Refleksja teologiczna Kościoła głosi, że jedna kropla krwi wcielonego Syna Bożego wystarczyłaby, mówiąc obrazowym językiem biblijnym, do obmycia z grzechu całej ludzkości. Po cóż więc było wylewać wszystko, oddać życie, zapłacić najwyższą możliwą cenę?…

Fragment książki Rozważania o Wcieleniu Syna Bożego

Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, ur. w 1939 r., benedyktynka, historyk życia zakonnego, tłumaczka. Studiowała filologię polską i filozofię na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologię na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora honoris causa. Autorka wielu prac teologicznych i historycznych, felietonistka. Napisała m.in. nagrodzoną (KLIO) w 1997 roku monografię „Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII do końca XVIII wieku”. Wielką popularność zyskała wydając „Oślicę Balaama. Apel do duchownych panów” (2018). Obecnie wygłasza konferencje w ramach Weekendowych Rekolekcji Benedyktyńskich w Opactwie w Żarnowcu na Pomorzu, w którym pełni funkcję przeoryszy.

Żródło: cspb.pl, 21

Autor: mj