Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Trzymaj się, Leonie, na ciele, bo na duszy jest nieźle"

Treść

„Trzymaj się, Leonie, na ciele, bo na duszy jest nieźle”. Innym znów razem usłyszałem z ust Księdza Kardynała: „Gdy patrzę na Leona, to mam definicję mnicha: kupa kości owiniętych w czarny materiał”.

Władza ludowa chciała oczywiście wykorzystać po swojemu fakt, że w Polsce jest dwóch kardynałów. Rozpowszechniano więc opinie ganiące Księdza Prymasa za to, że jest awanturniczy, wrogi względem systemu i zacofany, a chwalące kardynała Wojtyłę za Jego otwartość, układność, gotowość do rozmów, postawę zrozumienia dla „naszej” rzeczywistości. Mówiono też, że między tymi dwoma dostojnikami występują różne nieporozumienia i napięcia. Kiedyś, gdy odwiedziłem swe rodzinne strony, Podlasie, mogłem stwierdzić, że i moi koledzy kapłani dawali ucho tym plotkom. Pytali mnie: „To prawda, że ten twój Wojtyła jest taki czerwony?” Wykorzystałem więc kiedyś pobyt Wujka Karola w Tyńcu i powiedziałem Mu o tym. Wyraźnie poruszony, powiedział z mocą:

– Robię wszystko, co mogę, by nie dawać powodu do takich sądów. Jestem zawsze tam, gdzie i Ksiądz Prymas, a w przemówieniach unikam wszystkiego, co mogłoby nasunąć myśl o jakiejkolwiek niezgodzie.

Naturalnie to schlebianie kardynałowi z Krakowa nie było szczere, lecz stanowiło jedynie element gry politycznej. Podczas jednej z konferencji dla nauczycieli i wychowawców gdzieś nad Popradem lektor partyjny, omawiając stosunki między Kościołem a państwem, tłumaczył uczestnikom, że prymas Wyszyński to taki „stary dziadek”, który pogada, pokrzyczy i z tym wszystkim jest zupełnie niegroźny. Ale Wojtyła! „O, to jest ktoś bardzo niebezpieczny. Jego postawa, przemówienia, działalność są takie, że właściwie tam, gdzie on jest, my jesteśmy niepotrzebni”. Z wielkim zaciekawieniem słuchałem tej relacji, przekazanej mi przez parafiankę tyniecką, która we wspomnianej konferencji uczestniczyła. Nie przypuszczałem, że ów mówca „przewidział” dalszy rozwój wydarzeń: gdy kardynał Wojtyła został głową Kościoła, „oni” okazali się niepotrzebni.

Zapytałem też raz księdza Dziwisza, już wtedy kapelana Arcybiskupa Krakowskiego:

– Ksiądz Kapelan jeździ z Księdzem Kardynałem do Rzymu. Proszę powiedzieć, jaki jest nasz Kardynał na tle tego, co się tam dzieje: konserwatywny czy też postępowy?

Ksiądz Dziwisz pomyślał chwilę i odpowiedział:

– Nasz Ksiądz Kardynał mówi tak, jak to właściwie jest, i dopiero potem wszyscy ustawiają się do tego z prawa lub z lewa. A poza tym to tylko w Polsce Ksiądz Kardynał jest tak trochę na uboczu. Gdy wyjedzie za granicę, jest wszędzie bardzo serdecznie i z szacunkiem przyjmowany. Wielu wybitnych ludzi poczytuje sobie za zaszczyt, gdy może z Nim rozmawiać.

Tak, On mówił, jak to właściwie jest. Może dlatego kardynałowie wybrali Go na papieża? Może dlatego i dzisiaj, gdy chcemy wiedzieć, „jak to właściwie jest”, wracamy do Jego przemówień?

Nawiedzenie Matki Bożej w parafiach Krakowa i okolicy gromadziło zawsze dużą liczbę duchowieństwa, co było odbierane przez władze państwowe jako demonstracja siły. Brałem udział w wielu tych uroczystościach, bo wypadało tam być proboszczowi z Tyńca, i często spotykałem się z Księdzem Kardynałem. W parafii św. Stanisława Kostki na Dębnikach nawiedzenie miało szczególnie rodzinny charakter. Przecież to parafia młodego Karola Wojtyły z czasów okupacji. Podczas kazania Ksiądz Kardynał (może dlatego, że sam mieszkał przy ulicy Tynieckiej, a może z tego powodu, że miał przed sobą paru mnichów tynieckich) powiedział dwa razy zamiast „parafianie dębniccy” – „parafianie tynieccy”. Zdaje mi się, że nikt tego w natłoku wrażeń nie zauważył. Nie omieszkałem jednak przy posiłku wspomnieć o tym księdzu Dziwiszowi Ten oczywiście od razu do Księdza Kardynała:

– Ksiądz Kardynał powiedział dwa razy „parafianie tynieccy”!

– Dwa razy, to i tak niewiele – zareplikował z miejsca Wujek Karol.

Wśród rozmaitych okazji do życzeń, jakie Kościół krakowski składał swojemu biskupowi, było też każdego roku bardzo miłe spotkanie w uroczystość Trzech Króli. Po Mszy świętej w katedrze wawelskiej Ksiądz Kardynał wchodził w tłum i tam dzielił się opłatkiem z wiernymi. Składając przy tej okazji życzenia na początku 1969 roku, otrzymałem w zamian serdeczny uścisk i słowa:

„Trzymaj się, Leonie, na ciele, bo na duszy jest nieźle”. Innym znów razem usłyszałem z ust Księdza Kardynała: „Gdy patrzę na Leona, to mam definicję mnicha: kupa kości owiniętych w czarny materiał”.

Fragment książki Spotkania z Wujkiem Karolem

Leon Knabit OSB – ur. 26 grudnia 1929 roku w Bielsku Podlaskim, benedyktyn, w latach 2001-2002 przeor opactwa w Tyńcu, publicysta i autor książek. Jego blog został nagrodzony statuetką Blog Roku 2011 w kategorii „Profesjonalne”. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Żródło: cspb.pl, 16

Autor: mj