Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Posłuszeństwo przełożonym nie jest absolutem, ma ono swoje granice...

Treść

Granicą posłuszeństwa wobec nakazów przełożonych jest moralne zło lub ewidentna niezgodność z wolą Bożą.

Nie jest wzorem posłuszeństwa ani wojskowa dyscyplina, ani tym bardziej relacja pan – sługa, chociaż wydaje się, że częstokroć wielu właśnie tak rozumie posłuszeństwo. To są jednak duchowo chore struktury. Posłuszeństwo ma służyć dobru duchowemu i naszemu dialogowi z Panem Bogiem. Wyraźnie zwraca na to uwagę św. Benedykt w rozdziale 68. Reguły pod tytułem: „Jeśli brat dostanie polecenie niemożliwe do wykonania”.

Jeśli jakiś brat otrzymałby polecenia trudne lub zgoła niemożliwe do wykonania, niechaj przyjmie wówczas rozkaz z całą łagodnością i posłuszeństwem. Gdyby zaś się przekonał, że ciężar tego zadania przekracza całkowicie jego siły, niech cierpliwie i w chwili stosownej przedstawi przełożonemu przyczyny swojej niemożności, jednak nie okazując pychy, nie sprzeciwiając się jego woli ani nie odmawiając jej spełniania. Jeśli po tym wyjaśnieniu przełożony rozkaz swój nadal utrzyma, podwładny musi wiedzieć, że tak właśnie jest dla niego dobrze. Niechaj więc będzie posłuszny z miłości, ufając w pomoc Bożą.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że rozdziały od 68. do końca, czyli do 73. uważa się za dołączone do Reguły w ostatnich latach życia św. Benedykta. Są one najbardziej osobistymi tekstami wyrosłymi z doświadczenia prowadzenia wspólnot mniszych. Najważniejszą nowością w tym rozdziale jest to, że św. Benedykt w ogóle mówi o dialogu ucznia z mistrzem i potrzebie przedstawienia swoich racji. Ani rozdział 5., ani wcześniejsze reguły czegoś takiego nie przewidywały. To wskazuje na kierunek myśli św. Benedykta. Posłuszeństwo w dialogu posłuszeństwa ukazuje się jako trud wspólnego szukania woli Bożej. To wspólne szukanie woli Bożej jest podstawą szkoły służby Pańskiej, jak szukanie Boga jest właściwie jedynym prawdziwym warunkiem przyjęcia kogoś do wspólnoty monastycznej. O nie także chodzi w dialogu posłuszeństwa przełożonego z podwładnym.

Najczęściej trudności z posłuszeństwem są natury subiektywnej. Nasza wyobraźnia i lęki nie pozwalają nam czegoś zrobić lub podjąć jakiegoś obowiązku. Kiedy jednak mimo wszystko podejmiemy go, często okazuje się, że to, co się wydawało niemożliwe, potrafimy zrobić. Tak bywa często, ale nie znaczy, że zawsze. Przy czym warto pamiętać, że przy złym nastawieniu umiemy sobie i innym udowodnić, że „się nie da”. „Jak się nie chce, to gorzej niż jak by się nie mogło” – to bardzo ważna prawda życiowa.

Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że rozdział 68. Reguły jest pisany jako duchowe wskazanie dla podwładnego. O tym, jak powinien decydować przełożony, pisze św. Benedykt w rozdziałach o opacie i innych przełożonych. Nakłada on na nich ogromną odpowiedzialność za podejmowane decyzje. W omawianym rozdziale nie mówi nic o radach dla przełożonych ani o tym, kto ma rację. Przełożony nie posiada racji z samego tytułu swojego przełożeństwa. Świętej pamięci o. Bernard Turowicz mawiał: „Nigdy jeszcze święcenia kapłańskie nikomu oleju do głowy nie wlały”. To samo można odnieść do funkcji przełożonego. Niemniej św. Benedykt po uwzględnieniu dialogu, który charakteryzuje się odpowiednią kulturą i zakłada wcześniejsze bezwarunkowe zdecydowanie się na bycie posłusznym, po przedstawieniu własnych racji i mimo wszystko podtrzymaniu przez przełożonego rozkazu mówi, że mnich „musi wiedzieć, że tak właśnie jest dla niego dobrze” (RegBen 68,4). Oznacza to, że należy sprawę oddać Bogu, który potrafi najbardziej pokręcone sprawy wyprostować. Dlatego dalej pisze: „Niechaj więc będzie posłuszny z miłości, ufając w pomoc Bożą” (RegBen 68,5). Ufność w pomoc Bożą oznacza złożenie całej sprawy w ręce Boga. W takich momentach prawdziwie doświadczamy naszej wiary, na ile jest ona prawdziwym zawierzeniem. „Tak właśnie jest dla niego dobrze” nie oznacza, że tak jest najmądrzej po ludzku, że nasze obawy były jedynie grą wyobraźni lub nierozumnym oporem. Przełożony nie jest po prostu tubą Pana Boga, kimś, kto dokładnie wypowiada Bożą wolę w odniesieniu do nas. Dobro duchowe chodzi zupełnie innymi ścieżkami niż ludzkie intencje i racje. Zupełnie podobnie jak myśli Boże, które są inne niż myśli ludzkie. „Dobre dla nas” odnosi się do dobra najważniejszego, do naszej żywej więzi z Bogiem.

„Niechaj więc będzie posłuszny z miłości”. Motywem posłuszeństwa jest miłość (caritas), która u św. Benedykta odnosi się do Boga i braci. W tym przypadku chodzi o oba wymiary: „z miłości” do Boga oraz dla zachowania miłości we wspólnocie, by nie powodować rozbijających ją napięć i niechęci. Więzi osobowe są ważniejsze niż takie czy inne racje, jakie każdy z nas posiada. Podobnie „dobro” posłuszeństwa buduje nie tylko więź mnicha z Bogiem, ale także umacnia samą wspólnotę.

Takie rozwiązanie często nas dzisiaj bulwersuje: mnich ma ostatecznie przyjąć polecenie, choć jest ono w jego pojęciu niemożliwe do wykonania! Takie zalecenie wydaje się niemiłosierne. Dlaczego tak!? Kluczem do zrozumienia takiej zasady jest ogromna wartość posłuszeństwa w rozumieniu św. Benedykta. Jest ono najważniejszym narzędziem do walki z naszym subiektywizmem, z naszymi myślami i wyobrażeniami, na których żeruje szatan. Zagrożenie zamknięcia się w subiektywności podatnej na manipulację Złego jest tak ogromnym niebezpieczeństwem i zablokowaniem przed spotkaniem się z żywym Bogiem, że nawet przyjęcie nierozsądnego od strony praktycznej polecenia, a nawet motywowanego złośliwością, która nas dotkliwie boli, nie niweluje wartości samego posłuszeństwa. Takie polecenie staje się wówczas krzyżem, który przyjęty staje się drogą wyzwolenia.

Posłuszeństwo przełożonym nie jest absolutem, ma ono swoje granice. Granicą posłuszeństwa wobec nakazów przełożonych jest moralne zło lub ewidentna niezgodność z wolą Bożą. Posłuszeństwo ze swej istoty odnosi się do Boga, a przełożony jest jedynie pośrednikiem. Dlatego nie może nakazywać on niczego takiego, co byłoby niezgodne z prawem Bożym: „Dlatego też opat nie powinien uczyć ani ustanawiać, ani rozkazywać niczego, co by było poza prawem Pańskim” (RegBen 2,4). W przypadku konfliktu moralnego w imię prawdziwego posłuszeństwa nie można iść za poleceniem przełożonego, ale za głosem własnego sumienia.

Fragment książki Komentarz do Reguły św. Benedykta

Włodzimierz Zatorski OSB – urodził się w Czechowicach-Dziedzicach. Do klasztoru wstąpił w roku 1980 po ukończeniu fizyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pierwsze śluby złożył w 1981 r., święcenia kapłańskie przyjął w 1987 r. Założyciel i do roku 2007 dyrektor wydawnictwa Tyniec. W latach 2005–2009 przeor klasztoru, od roku 2002 prefekt oblatów świeckich przy opactwie. Autor książek o tematyce duchowej, między innymi: „Przebaczenie”, „Otworzyć serce”, „Dar sumienia”, „Milczeć, aby usłyszeć”, „Droga człowieka”, „Osiem duchów zła”, „Po owocach poznacie”. Od kwietnia 2009 do kwietnia 2010 przebywał w pustelni na Mazurach oraz w klasztorze benedyktyńskim Dormitio w Jerozolimie. Od 2010 do 2013 był mistrzem nowicjatu w Tyńcu. W latach 2013-2015 podprzeor. Obecnie pełni funkcję asystenta Fundacji Opcja Benedykta.

Żródło: cspb.pl, 9

Autor: mj