Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Modlitwa - oddech ducha

Treść

Świątynia jest miejscem modlitwy oraz sprzyjającym środowiskiem, w którym się ona rozwija. Wprowadzenie do świątyni jest dla nas wprowadzeniem w ducha modlitwy. Również i serce raczy Pan nazywać swoją świątynią, gdyż wchodząc w nie umysłem, stajemy przed Bogiem, upodabniając to wstępowanie do wonnego dymu kadzidła. Więc cóż – czy będziemy się uczyć, jak to osiągnąć?

Wybierając się do świątyni, rzecz jasna – modlicie się. I zanosząc modlitwę tutaj, zapewne także i w domu jej nie zaprzestajecie. Stąd zbyteczne byłoby mówienie wam o obowiązku modlitwy, ponieważ się modlicie; nie zaszkodziłoby jednak wskazanie wam dwóch, trzech reguł dotyczących sposobu modlitwy, jeśli nie po to, by was pouczyć, to dla przypomnienia. Sprawa modlitwy jest w życiu chrześcijańskim najważniejsza. Jeśli w odniesieniu do życia codziennego słuszne jest przysłowie: wiek żyj, wiek się ucz, to jest ono słuszne tym bardziej w odniesieniu do modlitwy, której działania nie powinno się przerywać i której stopnie nie znają kresu.

Przypomnę mądry zwyczaj starożytnych Ojców, zgodnie z którym witając się przy spotkaniu, pytali nie o zdrowie czy cokolwiek innego, lecz o modlitwę, mówiąc: co z modlitwą – jak idzie? Czynność modlitwy była dla nich miernikiem życia duchowego – i nazywali ją „oddechem ducha”. Jeśli ciało oddycha – to żyje; ustaje oddech – ży­cie się kończy. Tak samo ma się rzecz z du­chem. Jest modlitwa – duch żyje; brak modlitwy – brak życia w duchu.

Jednakże nie każde zanoszenie modlitwy czy recytowanie jej tekstu jest modlitwą. Stanie w domu przed ikoną czy bicie po­kłonów, to jeszcze nie jest modlitwa, lecz atrybut modlitwy; recytowanie modlitw z pamięci lub z książki czy też słucha­nie lektora, to również nie jest jeszcze modlitwa, a jedynie narzędzie lub sposób jej wzbudzenia. Sama zaś modlitwa jest po­wstawaniem w naszym sercu po kolei pobożnych uczuć wobec Boga: samoupokorzenia, oddania, dziękczynienia, uwielbienia, przebaczenia, gorliwego przypadania do stóp, skruchy, uległości wobec woli Bożej itd. Powinniśmy wkładać całą naszą troskę w to, by podczas naszych modlitw te i tym podobne uczucia wypełniały naszą duszę, aby – gdy język odmawia modlitwy lub ucho słucha, a ciało bije pokłony – serce nie było puste, lecz by zabarwiało je jakieś uczucie skierowane do Boga. Kiedy te uczucia są obecne – wówczas jest to modlitwa, a kiedy ich nie ma – jeszcze nie.

Wydawałoby się – cóż jest prostszego i bar­dziej naturalnego dla nas niż modlitwa lub dążenie serca do Boga. A tymczasem nie zawsze i nie u każdego można je spotkać. Należy je wzbudzać, a następnie umocnić albo też – co właściwie znaczy to samo – trzeba wychować w sobie ducha modlitwy.

Nasze modlitewniki zawierają modlitwy świętych Ojców – Efrema Syryjczyka, Makarego Egipskiego, Bazylego Wielkiego, Jana Chryzostoma i innych wybitnych mistrzów modlitwy. Napełnieni duchem modlitwy, wyłożyli słowami i przekazali nam to, co ów duch im podsunął. W modlitwach ich kryje się potężnie działająca moc i ten, kto przenika je z całą uwagą i gorliwością, niechybnie skosztuje mocy modlitwy w miarę zbliżania swego nastawienia do jej treści, na zasadzie prawa wzajemnego oddziaływania. Aby odmawianie modlitw stało się rzeczywistym środkiem do wychowania modlitwy w sobie, należy wykonywać je tak, by zarówno myśl, jak i serce pojmowały ich treść. Wskażę w tym celu trzy najprostsze sposoby: nie przystępuj do modlitwy bez uprzedniego, choćby krótkiego przygotowania; nie odmawiaj modlitw byle jak, lecz z uwagą i uczuciem, i nie przechodź do zwykłych zajęć zaraz po zakończeniu modlitw.

Odmawianie modlitw może być dla nas sprawą jak najbardziej zwyczajną, nie można jednak uważać, że nie wymaga przygotowania. Czyż jest coś bardziej zwyczajnego od czytania i pisania dla tych, co posiadają te umiejętności? Tymczasem jednak, siadając do czytania i pisania, nie od razu zabieramy się do tych czynności, ale nieco zwlekamy, na tyle przynajmniej, by zająć dogodną pozycję. Tym bardziej niezbędne są czynności przygotowawcze przed modlitwą, zwłaszcza wówczas, gdy poprzednie zajęcie należało do całkiem innej dziedziny, niż ta, do której odnosi się modlitwa.

Przystępując więc do odmawiania modlitw rano lub wieczorem, postój, posiedź lub pochodź trochę, starając się w tym czasie otrzeźwić swoją myśl, odrywając ją od wszelkich spraw i przedmiotów ziemskich. Następnie zastanów się, kim jest Ten, do którego zwracasz się w modlitwie, oraz kim jesteś ty, mający rozpocząć teraz owo wołanie doń – i wzbudź w duszy odpowiednie usposobienie, stając przed Bogiem w sercu z pokorą i nabożną bojaźnią. Całe przygotowanie polega na tym jednym – stanąć przed Bogiem z czcią – jest to jakby mało, ale nie o małym znaczeniu. W ten sposób kładzie się fundament modlitwy; dobry zaś początek – to już połowa sprawy.

Nastawiwszy się wewnętrznie w ten spo­sób, stań następnie przed ikoną i zrobiwszy kilka pokłonów, zacznij zwyczajnie odmawiać modlitwy: „Chwała Tobie, Boże nasz, chwała Tobie! Królu Niebiański, Pocieszycielu, Duchu prawdy, przyjdź i zamieszkaj w nas…” itd. Czytaj bez pośpiechu, wnikając w każde słowo, i wprowadzaj do serca myśl w nim zawartą. Niech towarzyszą temu pokłony. Na tym całe odmawianie modlitwy polega – miłe Bogu i owocne. Wnikaj w każde słowo i wprowadzaj do serca jego myśl; inaczej mówiąc – rozumiej, co czytasz, i to, co zrozumiałeś, zamieniaj w uczucie. Innych reguł nie potrzeba. Te dwie: rozumiej i czuj – należycie zastosowane, ozdabiają pełnym dostojeństwem każdą odmawianą modlitwę i nadają jej wszelką owocność działania. Jeśli czytasz: „oczyść nas z wszelkiej skazy” – odczuj całą swą nieprawość, zapragnij czystości i z ufną nadzieją szukaj jej u Boga. Czytasz: „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” – w duszy swej wybacz wszystkim i sercem, które wszystko wszystkim wybaczyło, proś Pana o przebaczenie dla siebie. Czytasz: „niech będzie wola Twoja” – w sercu swoim powierz Bogu całkowicie swój los i okaż bezwarunkową gotowość, by w spo­koju ducha spotkać wszystko, co Pan raczy ci zesłać. Jeśli będziesz tak postępował przy każdym wersecie twej modlitwy, to twoje odmawianie jej będzie właściwe.

Aby bardziej sprawnie modlić się w po­da­ny wyżej sposób, uczyń następujące rzeczy:

1. Miej regułę modlitewną, z błogosławień­stwem twego ojca duchowego – niewielką, taką, której mógłbyś się trzy­mać bez pośpiechu, podczas zwykłego biegu twoich spraw.

2. Zanim zaczniesz się modlić, w wolnym czasie wczytaj się w tekst modlitwy będącej twą regułą, zrozum w pełni każde słowo i doprowadź je do uczucia, abyś zawczasu wiedział, co przy jakim słowie powinno wypełniać twoją duszę. Jeszcze lepiej będzie, gdy nauczysz się usta­lonych modlitw na pamięć. Jeśli postąpisz w ten sposób, to podczas odmawiania rozumienie i odczuwanie przyjdzie ci łatwiej. Pozostaje jeden problem: myśl jest lotna i będzie przez cały czas uciekać ku innym przedmiotom. W związku z tym:

  • należy dołożyć starań, by zachować uwa­gę, wiedząc z góry, że myśl będzie odbiegać. Kiedy podczas modlitwy myśl ucieknie – zmuś ją do powrotu; gdy znowu ucieknie – zmuś ponownie, i tak za każdym razem. Za każdym razem nie zapominaj jednak o tym, by ponownie przeczytać to, co odczytałeś przy nieobecności myśli, czyli bez uwagi i uczucia. Jeśli raz pokonasz tę trudność, to – być może – nie powtórzy się już ona innym razem, a jeśli nawet, to już z mniej­szą siłą. Tak należy postępować, gdy myśl odbiega i rozprasza się. Może się jednak zdarzyć, że jakieś słowo poruszy duszę tak mocno, że nie będzie już chcia­ła podążać dalej w odmawianiu mo­dlitw i wciąż będzie powracać wstecz do tego miejsca, które nią poruszyło, mimo że język nadal będzie odczytywał modlitwy. W tym wypadku:
  • zatrzymaj się, nie czytaj dalej; przebywaj z uwagą i uczuciem w tym miejscu, pożyw nim swą duszę lub myślami, które wywołuje. Nie spiesz się, by wyrwać się z tego stanu. Jeśli zaś czas nagli, to lepiej pozostaw regułę niedokończoną, a tego stanu nie naruszaj. Będzie cię ogarniał, być może, nawet przez cały dzień jak anioł stróż! Tego rodzaju dzia­łanie łaski Bożej na duszę podczas modlitwy oznacza, że duch modlitwy zaczyna się ukorzeniać; zachowywanie więc tego stanu jest najpewniejszym środkiem, by wychować i umocnić w nas ducha modlitwy.

Gdy kończysz wreszcie odmawianie mo­dlitw, nie zabieraj się od razu do jakichś zajęć, lecz podobnie zatrzymaj się i zastanów, czego właśnie dokonałeś i do czego cię to zobowiązuje. Jeśli dane ci było odczuć coś podczas modlitwy, to staraj się zachować to również na później. Zresztą – jeśli ktoś należycie odprawi nabożeństwo, to sam nie zechce od razu angażować się w sprawy doczesne. Taką właściwość ma modlitwa! Jak mawiali nasi przodkowie po powrocie z Konstantynopola: kto skosztuje słodyczy, ten nie zechce tego, co gorzkie – tak też dzieje się z każdym, kto dobrze się pomodlił podczas swego nabożeństwa. Trzeba wiedzieć, że celem odmawiania modlitw jest właśnie skosztowanie tej słodyczy i że jeśli odmawianie modlitw wychowuje ducha modlitwy, to właśnie przez owo doznanie.

Jeśli będziecie przestrzegać tych nielicz­nych reguł, to ujrzycie niebawem owoce modlitewnego trudu. Kto zaś przestrzega ich i bez tej wskazówki, ten już żywi się tymi owocami. Wszelkie odmawianie pozostawi w duszy ślad modlitwy, kontynuowanie go nieprzerwanie w ten sam sposób pozwoli jej się zakorzenić, a cierpliwość w tym wysiłku zaszczepi ducha modlitwy, którym niech was obdarzy Pan, przez modlitwy Przeczystej Władczyni naszej, Bogurodzicy!

Oto wskazałem wam pierwszy, podstawowy sposób wychowania w sobie modlitewnego ducha, czyli stosowne do swego przeznaczenia odprawianie modlitw w do­mu rano i wieczorem oraz tu, w świątyni. Ale to jeszcze nie wszystko. Drugi sposób, jeśli Bóg pomoże, przedstawię jutro. Amen (21 listopada 1864 r.)

Fragment z książki Słowa o modlitwieO autorze: Św. Teofan Rekluz (1815–1894), wybitny teolog i asceta rosyjski; rektor Kijowskiej Zofijskiej Szkoły Duchownej oraz Akademii Duchownej w Petersburgu, uczestnik misji rosyjskiej w Jerozolimie, kapelan ambasady w Konstantynopolu, w latach 1859–1866 biskup Tambowski i Szacki, a następnie Włodzimierski. W roku 1866 usunął się do pustelni w Wyszy, łącząc pracę pisarską z głębokim życiem modlitwy. Autor publikacji Droga do zbawienia.

Źródło: ps-po.pl, 21 stycznia 2019

Autor: mj

Tagi: Modlitwa oddech ducha